Zamknij

Przysmak ambasadorów produkują w zakładzie pod Brodnicą. Dzisiaj Światowy Dzień Dulce de Leche

15:02, 12.10.2020 Aktualizacja: 21:53, 16.11.2023
Skomentuj FOTO POLDER SP. Z O. O. FOTO POLDER SP. Z O. O.

Pani ambasador Argentyny zamawia nasze wyroby regularnie, sama nawet do nas przyjechała. U nich mają podobny przysmak narodowy - opowiada właściciel zakładu pod Brodnicą. Jego słodkości, podobno jedyne takie w Polsce, trafiają do wielu krajów, a u nas delektują się nimi goście dorocznego spotkania ambasadorów

Artykuł ukazał się w papierowej wersji Czasu Brodnicy w październiku 2020 roku. Dodajmy, że artykuł Janusza Wojtarowicza zdobył I nagrodę w konkursie „Fundusze europejskie dla Kujawsko-Pomorskiego”, organizowanym przez Urząd Marszałkowski, w kategorii prasa, w roku 2020.

Mówiąc najprościej dulce de leche w Argentynie i innych krajach Ameryki Łacińskiej to słodycz bardzo podobna do tej, którą nad Wisłą nazywa się kajmakiem. A kajmak w wersji tradycyjnej, o smaku i konsystencji dokładnie takich jak w dawnej kuchni dworskiej, produkuje się w Polsce tylko w małym zakładzie rodzinnym we wsi Bobrowo pod Brodnicą. Tak nas przynajmniej zapewnił Tadeusz Przymus, który firmę Polder prowadzi wraz z żoną.

Co to jest kajmak tradycyjny

[ZT]26327308[/ZT]

- Kajmak kupi pan prawie w każdym sklepie spożywczym, zwykle w puszkach. Tylko że to nie jest ten tradycyjny polski kajmak. Może w smaku są trochę podobne, ale jednak różnica jest wyraźna - opowiada przedsiębiorca. - Wie pan jak przygotowuje się domowy wyrób? Bierze się mleko, śmietanę, cukier, wszystko razem w odpowiednich proporcjach, i długo się gotuje. Bardzo długo, na małym ogniu, uważając, żeby się nie przypalił.
 
Wbrew pozorom trzeba dużego doświadczenia, żeby wszystko się udało jak należy, żeby kajmak był odpowiednio kremowy i smak miał właściwy. No i my w naszym zakładzie mamy własną, autorską linię technologiczną, gdzie proces powstawania produktu jest właśnie dokładnie taki jak ten domowy, wywodzący się z tradycyjnej kuchni dworskiej.
 
Nasze wyroby są wpisane na listę produktów tradycyjnych i regionalnych Ministerstwa Rolnictwa, a ich wyjątkowość podkreśla znak Jakość i Tradycja. Nie używamy żadnych tłuszczów nienasyconych, barwników, wszystko jest naturalne - opowiada Tadeusz Przymus.

Zakład typowo rodzinny

Pan Tadeusz pochodził z Torunia, jego żona Elżbieta Kosecka-Przymus - z Brodnicy. Zamieszkali na wsi pod Toruniem i założyli swoją firmę rodzinną w 1995 roku, ale początkowo zajmowali się zupełnie czymś innym. Wreszcie w 2000 roku wpadli na pomysł. On miał doświadczenie jako lekarz weterynarii związany z mleczarstwem, ona zorientowała się, że we wsi pod jej rodzinną Brodnicą można kupić budynki dawnej mleczarni.


CZYTAJ TAKŻE: Kulinarne hobby emeryta. Swojskie chleby i kiszonki z Głęboczka podbijają Europę

 
Postanowili produkować tu kajmak - wyrób na bazie mleka. Na początku nie było łatwo, ale opracowali własną linię produkcyjną. Jak? To już wszystko owiane jest tajemnicą. Stopniowo produkcja rosła, coraz więcej było odbiorców.
- Właściwie można powiedzieć, że na początku to była firma garażowa. Myślę jednak, że już w 2006 roku staliśmy się krajowym potentatem. Wtedy mieliśmy już licznych odbiorców z całej Polski i zaczęły się otwierać rynki zagraniczne - opowiada Tadeusz Przymus.

Ekspansja na Polskę i świat

Firma zaczęła się pojawiać na międzynarodowych targach. Był Berlin, Monachium, Paryż, Drezno, Rimini we Włoszech, Czechy i inne państwa Europy Środkowej. W Polsce uzbierało się kilkuset odbiorców, oprócz tych dużych liczne małe cukiernie, hurtownie i inni drobni producenci słodkości, którzy kajmak kupowali w wiadrach jako składnik swoich wyrobów. Zainteresowane były też lokalne sklepy, choć raczej na wsiach, w samej Brodnicy raczej trudno dostać wyrób z Bobrowa. Za to na eksport towar ciągle idzie bardzo dobrze. Niemcy, Wielka Brytania, Litwa, Czechy - tu sprzedaje się najwięcej. Ale ostatnio dużo sprzedaje się też choćby w Malezji i Singapurze.

CZYTAJ TAKŻE: Z kuchni prababci: bugaj, gomółki, czernina, biała zupa, zagraj, prażuchy i inne dania [PRZEPISY]

- Tu był ważny certyfikat Halal, obowiązujący w krajach muzułmańskich. To taka gwarancja, że towar nie zawiera składników tam zabronionych, choćby wieprzowiny czy alkoholu. Teraz myślimy też o certyfikacie koszerności, i nie chodzi tylko o rynek Izraela. Sklepów mających zapotrzebowanie na takie produkty nie brakuje w wielu krajach - opowiada Tadeusz Przymus.

Zachwyt pani ambasador

Coroczne spotkanie ambasadorów organizowane w Warszawie przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych to impreza również poniekąd kulinarna. Czyje wyroby zasmakują na stołach, w kolejnych latach pojawiają się znowu. I tak od lat na tym spotkaniu przygotowywane są słodkości na bazie kajmaku z Bobrowa. Jest też prezentowane stoisko, gdzie każdy może bliżej zapoznać się z ofertą firmy.

CZYTAJ TAKŻE: Brodniczanin z pasją. Jego pierwszy dron... zatonął [WYWIAD, ZDJĘCIA]

- Najbardziej zachwycona była pani ambasador Argentyny Ana Maria Ramirez. U nich w kraju narodowym przysmakiem jest dulce de leche, coś bardzo podobnego do produkowanego przez nas kajmaku. Niektórzy uważają, że to niemal to samo. Tak jej smakowało, że teraz zamawia u nas dostawy na liczne imprezy w jej ambasadzie. Mało tego! Przyjechała nawet do nas do Bobrowa niedawno osobiście, żeby nam pogratulować świetnego produktu - opowiada przedsiębiorca.

Ciekawostka - w krajach Ameryki Łacińskiej świętują nawet Światowy Dzień Dulce de Leche, a przypada on właśnie teraz, w niedzielę 11 października.

Jeśli chodzi o zachwyty, to szefowie firmy szczególnie przypominają sobie targi w Niemczech.

- Wszyscy mówili, że nasze kajmaki są dużo lepsze od ich kremu sztandarowej marki znanego na całym świecie. A kiedy uruchomiliśmy fontannę czekoladową wlewając kajmak zamiast czekolady, a do tego dolaliśmy whisky, to całe targi były nasze! - śmieje się pan Tadeusz.

 

Kajmaka odmian wiele

W fabryce w Bobrowie produkuje się wyłącznie kajmak, żadne tam gotowe ciastka czy cukierki. Ale odmian ich wyrobu jest sporo.

Opowiedziała nam o nich Natalia Celebucka, prokurent firmy, czyli ktoś w rodzaju menadżera.

CZYTAJ TAKŻE: Niesamowita przygoda brodniczanina. Przepłynął kajakiem całą Wisłę

Tradycyjny kajmak produkowany jest w licznych smakach: śmietankowy, waniliowy, czekoladowy, orzechowy, z solą morską. Do tego w wersjach klasycznych kremów, ale też polewy czy do zapiekania. W słoiczkach różnej wielkości z najbardziej popularnym 530 gramowym, aż po wiadra 6 i 12 kg. Klienci detaliczni kupują przez internet raczej te mniejsze opakowania, ale gdyby ktoś skusił się na takie wiadro to też nie ma problemu. Ceny? Choć to produkt naturalny i tradycyjny, to nie jest strasznie drogo. Przy większych opakowaniach i ilościach wychodzi jakieś 14-15 zł za kilogram, słoiczek 530 g to koszt 12 zł.

Laboratorium za unijne pieniądze

Od 2016 roku przy fabryce działa laboratorium, gdzie stworzono linię produkcyjną w wersji zminiaturyzowanej do produkcji nowych wyrobów testowych.

Na budowę laboratorium ponad 220 tys. zł firma dostała z funduszy unijnych, a konkretnie z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Kujawsko-Pomorskiego na lata 2014-20 - na wsparcie procesów badawczo-rozwojowych, w ramach promowania inwestycji przedsiębiorstw w badania i innowacje. Jak zaznacza pani Natalia Celebucka - w sumie z funduszy unijnych na rozwój firmy otrzymali już ok. 3 mln zł.

CZYTAJ TAKŻE: Rowerem przez miasto na czerwonym, czyli czym się różni Strasburg od... Strasburga [ZDJĘCIA]

Dzięki pracy laboratorium do produkcji wdrożono piankę kajmakową, czyli kajmak o bardzo puszystej konsystencji. Również dzięki temu już powstała i będzie wdrażana seria wyrobów wegańskich, gdzie zamiast mleka krowiego do produkcji używa się mleczka kokosowego. Tu testowane są też nowe smaki, jak choćby chałwowy. Taki krem smakuje jak chałwa, tyle że jest bardziej... kremowy.

Siłownia dla każdego

Trudno może uwierzyć, ale firma produkująca 60 ton kajmaku miesięcznie, z własnymi biurami i laboratorium zatrudnia tylko 20 pracowników.

- Ale wszyscy pracują tu latami i mają umowy na stałe. Choć to fabryczka na wsi, to pracownicy mieszkają niedaleko i dla nich specjalnie przy zakładzie urządziliśmy siłownię do ćwiczeń dla pań i panów. Mamy wyposażenie w pełni profesjonalne, łącznie z dobrym nagłośnieniem do muzyki, i wszyscy przychodzą tu z całymi rodzinami - opowiada Tadeusz Przymus.

Firma planuje zwiększać produkcję i zatrudnienie, chętnie już teraz przyjmie nowych pracowników, na razie mężczyzn. Kierownictwo nie ma nawet specjalnych wymagań odnośnie kwalifikacji, ważne, żeby byli pracowici, odpowiedzialni i chętni do uczenia się. A płacą podobno trochę lepiej niż średnio w innych zakładach produkcyjnych w okolicy.

 

(Janusz Wojtarowicz)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%