Zamknij

Z dawnej prasy w Brodnicy

13:41, 01.06.2016 Aktualizacja: 01:23, 23.09.2023
Skomentuj Foto (FOTOPOLSKA.EU): Panorama Brodnicy w 1915 roku, czyli 108 lat temu. Foto (FOTOPOLSKA.EU): Panorama Brodnicy w 1915 roku, czyli 108 lat temu.

O naruszeniach granicy po powstaniu styczniowym, o huzarze, który się zastrzelił, o śmiertelnym pobiciu pasierbicy przez ojczyma czy o postępującej germanizacji - o tym donosiły gazety w Brodnicy w XIX i na początku XX wieku

W latach 1863-1864, bardziej niecierpliwa i emocjonalnie nastawiona do sprawy odzyskania niepodległości część społeczeństwa ponownie chwyciła za broń porywając się w powstaniu styczniowym na Rosję - największe mocarstwo Europy. Dubeltówka i kosa osadzona na sztorc w rękach straceńców, potem leśna zasadzka i bohaterska, choć beznadziejna walka, która wbrew logice i wielkiej przewadze wroga trwała prawie półtora roku - tak chyba najkrócej opisać można powstanie styczniowe.

CZYTAJ TAKŻE: Przewodnicząca Komisji Europejskie, a w tle romantyczna historia i nasze Pojezierze Brodnickie

Na szczególną uwagę zasługuje w nim postawa chłopów oraz niezwykły wręcz posłuch i szacunek Polaków dla Rządu Narodowego. Gdy zryw upadł znowu kilkanaście tysięcy rodaków musiało uciekać przed prześladowaniami. Jak odbierała nas wówczas Europa? Najczęściej, jako romantyków, mających za nic życie nad wolność ojczyzny. Nie brakowało wszak chłodnych ocen. Gazeta "Nadwiślanin" (1864.06.22, R.15, nr 72) napisała: "Dzienniki francuskie donoszą, iż 31 maja jakiś stary człowiek, którego ubiór świadczył o dostatku odebrał sobie strzałem z pistoletu niedaleko stacyi drogi żelaznej Joinville le Pont - życie.

Okazało się później, że był to Polak, p. Pepłowski, starzec 62 -letni, były dowódca w armii polskiej, który w r. 1831 odznaczył się szczególniej [w bitwie] pod Grochowem, gdzie odebrał 26 ran. W mieszkaniu jego znaleziono wiele listów poadresowanych do rodaków.

Jeden z tych listów był następujący: "Morze krwi i łez, w którem pogrążona została moja ojczyzna i obojętność świata na jej niesłychane cierpienia odejmuje mi siłę wleczenia dalej tego ciężkiego żywota. Przez 32 lata mego ciężkiego wygnania żyłem zawsze w nadziei, że wrócę do mej ojczyzny niepodległej; widząc dzisiaj jeszcze raz nadzieję tę zawiedzioną, czuję się za starym już, aby czekać na nowe wypadki i dlatego postanowiłem to położyć koniec tej nieznośnej egzystencji; ufając w miłosierdzie Boga, który znając moje okrutne cierpienia może raczy przebaczyć mi ten akt rozpaczy, której oprzeć się nie mam siły".
Upadek powstania stał się jednak faktem i nic nie mogło tego stanu rzeczy zmienić.

Brodnica po powstaniu styczniowym

22 czerwca 1864 roku "Nadwiślanin" (R.15, nr 72) odnotował: "Piszą nam z Brodnicy 18 bieżącego miesiąca, że i tam zawitał znany radca kamergerychtu p. Krüger w towarzystwie podsekretarza tegoż sądu pana Adelnug. Czego ci panowie u nas szukają, nie wiadomo, boć więźniów już dawno wszystkich z małym nader wyjątkiem do Poznania, bądź do Berlina odstawiono [wniosek z tego taki, że wraz z upadkiem powstania styczniowego brodnicki areszt szybko opustoszał]. Z Brodnicy zrobili ci panowie w towarzystwie landrata pana Younga wycieczkę do Polski. Wystawiamy sobie, że za ważną sprawą panowie ci jeżdżą, boć koszta i dyety za takie podróże bardzo wielkie".

CZYTAJ TAKŻE: Brodnica. Krwawe wydarzenia sprzed lat. Tragedie, które wstrząsnęły miastem

Przekazano też wtedy garść innych informacji, o których dość szeroko rozpowiadano się w mieście nad Drwęcą: "- Temi dniami zastrzelił się w Brodnicy huzar szwadronu w mieście i okolicy konsystującego".
Nie podawano jednak informacji czy był to nieszczęśliwy wypadek, czy też ów huzar pad ofiarą zamachu lub sam targnął się na swoje życie.

Naruszenie granicy

Trzy lata później - 13 listopada 1867 roku po Brodnicy gruchnęła wiadomość, że garść żołnierzy rosyjskich naruszyła granicę z Prusami właśnie w okolicach grodu nad Drwęcą. Po dokładnym zbadaniu sytuacji okazało się, że rosyjscy rozbójnicy nie dość, że dopuścili się kradzieży towarów przechowywanych w jednym z podmiejskich składów to na dodatek obrabowali i zabili jednego z napotkanych pod miastem ludzi.

CZYTAJ TAKŻE: Kiedyś w Brodnicy po Drwęcy pływano nie tylko kajakami. Planowano nawet port rzeczny [STARE ZDJĘCIA]

W Brodnicy zawrzało - cóż to? Ledwo zawierucha powstania ucichła, a rosyjscy celnicy bezczelnie przekraczają sobie granicę i robią co chcą, rabując i zabijając? Co to miało oznaczać? - pytano siebie nawzajem. Czy Prusy odpowiedzą na ten atak? Co z tego wyniknie? Oby nie następne rozruchy lub nie daj Boże wojna.

W "Gazecie Toruńskiej" 10 grudnia 1867 roku to całe zajście skomentowano tak: "Toruń, 9 grudnia. W izbie poselskiej pruskiej ( ). Z okoliczności rozpraw nad budżetem spraw zagranicznych poseł Waligórski przez komisarzy izbowych wystosował trzy zapytania do rządu. Po pierwsze: czy rząd spodziewa się po układach toczących się z gabinetem rosyjskim obniżenia cła wchodowego na towary do Rosyi i oddania ekspedycyi osób i towarów po komorach rosyjskich pod opiekę traktatów międzynarodowych? Po drugie: Jakiej satysfakcji zażądano i jaką dostano od rządu rosyjskiego za przekroczenie granicy pruskiej dnia 13 listopada rb. [1867 r.] w okolicach Brodnicy przez oddział objeżdżczyków, przy którem zabito i zrabowano poddanego pruskiego i zabrano towary na terytorium pruskiem nagromadzone? Po trzecie: Jakich środków chwycił się rząd, aby uzyskać od rządu rosyjskiego uwolnienie i powrót do ojczyzny wszystkich poddanych pruskich na Syberyi lub w Rosyi z czasów powstania polskiego r.1863-64 uwięzionych?".

CZYTAJ TAKŻE: Jak do Brodnicy dojechał pierwszy pociąg

Sprawa upadku powstania jak cierń tkwiła w sumieniach ludzi, drążyła myśli, zaradzała zwątpieniu i hartowała wytrzymałość narodu, który w obliczu klęski łączył się z sobą, jak nigdy. Wielu jednak wyraźnie ponosiły nerwy przyczyniając się do ogólnego niezadowolenia i niespokojności czasów.

Śmiertelne pobicie, ogłoszenia

"Pismo dla ludu" w roku 1883 (nr 9) potwierdzało ów czas niepokoju, donosząc, że "w Polskim Brzoziu tak pobił ojczym pasierbicę16-letnią kawałkiem drewna, że dziewczę zostało na miejscu trupem. Zabójcę aresztowano".

Życie jednak powoli zaczęło się normalizować. Trzy lata od tego wydarzenia, bo w 1886 roku ksiądz Wojtaszewski w Polskim Brzoziu zamierzał wydzierżawić na 12 lat 600 mórg magdeburskich księżowskiego pola o nazwie "Plebanka". Kaucja wpłacana na licytacji w plebanii u księdza wynosiła tysiąc marek, a sama licytacja odbyła się 3 maja 1886 roku o godzinie 14. Również ziemianin spod Bobrowa - Karwat z Wichulca chciał sprzedać z wolnej ręki 200 metrów lasu przy szosie brodnicko- grudziądzkiej. Szukał przez ogłoszenie również trzeźwego furmana, którzy dobrze jeździ - od zaraz lub od św. Jana.

CZYTAJ TAKŻE: Piorun zabił sześć osób. Na mszy w Lembargu

Tu możemy jedynie się domyślać w jakich kwestiach zwolniony furman rozczarował jaśnie państwo. Karwatowie informowali również o sprzedaży folwarku Myńska w powiecie rypińskim. W roku 1885 informowano, że w Brodnicy na 800 "popisowych" zabrano do wojska 100. Gdy ojcowie i starsi bracia trafiali w pruskie kamasze, nastolatkowie najwyraźniej zaczęli już wchodzić w ich role, być może próbując nieumiejętnie ich zastępować. W omawianym bowiem czasie młodociani brodniczanie - "Antoni Fedorowicz, Michał Kroplewski i Franciszek Hey, chłopcy od lat 14-15 skazani zostali przez Izbę karną, a względnie 5 miesięcy więzienia za pokaleczenie nożem niejakiego Sonnoga".

Rok później, a było to wiosną, 21 marca 1886 roku gazety donosiły, że "w pobliżu Kuliga pod Lubawą widziano wilki, tak samo pod Brodnicą. Pod Rypinem zaś rozszarpały wilki kobietę wracającą z targu. W kilka dni później napadły wilki konnego żandarma granicznego i zamknęły mu drogę, a z przykrego położenia wyratował go rządca, który nadjechawszy jednego wilka zastrzelił, poczem drugi umknął".

Wasserwagi, cęgi, szlyce, halty oraz szubry i berychty

Przełom XIX i XX wieku to czas coraz bardziej wyraźnego postępu germanizacji. Poniżej prezentujemy artykuł z "Gazety Toruńskiej" z 1904 roku, który czytano również w powiecie brodnickim. Nie tylko jednak czytano, lecz i podobnie mówiono. Dziś cytowany tekst dość trudno się czyta z uwagi na przyswajane przez Polaków germanizmy. Wielu słów dziś już trudno przetłumaczyć. Warto wszak pamiętać, że już wówczas, czyli 119 lat temu uważano, że to dziwactwo, by zamiast pięknej polszczyzny posługiwać się takim niemiecko - polskim żargonem.

CZYTAJ TAKŻE: Brodnica i okolice. Tragedia na polowaniu. Sąd uznał, że to było zabójstwo. Chodziło o kobietę

Strach pomyśleć jednak co by się stało, gdyby w 1918 roku Rzeczpospolitej nie dane byłoby się odrodzić. Oto cytat: " Słownictwo techniczne polskie, nad którem już tyle utyskiwano nie może się doczekać należytego uporządkowania. Tu i ówdzie pojawiają się szczęśliwe lub mniej szczęśliwe próby, do ostatecznego rozumnego jednak ustalenia nie dochodzi - a tymczasem, pod wpływem praktycznych potrzeb zakorzenia się coraz bardziej, szczególniej w fabrykach taki volapück techniczny, który polskie ucho rozdziera, a polską duszę aż dreszcze przejmują.

CZYTAJ TAKŻE: Kiedy jeszcze w Brodnicy był most zwodzony przez Drwęcę

W "Czasopiśmie Technicznem" zamieszczono bardzo ciekawe próbki tej technicznej gwary między robotnikami, które tu za niem powtarzamy. "Nasz poczciwy murarz polski - pisze p. K. - muruje do wasserwagi i do zenkla: fajermury, zenkgruby, szachty, etc. i zostawia lufty i oberlichty. Kamienie szlifuje, a pije na glajchy i bierze forszussy, fasuje colsztoki, szpice, fugeizeny, bankeizeny i kastry z maltą zaopatrzone szubrami. Inni rzemieślnicy robią filunki, sztychbelki, sztamują dziury i szweisują żelazo, zaś bretnale wyciągają cangami, a listwy kielują. Podczas budowy kolei żelaznej kopią einszinty; takowe odwadniają szlycami i flastrują. Oberbaulegerzy forlegują, lasznują i naglują szyny na szwelach lub extrabolcach, montują weichy z heresztykami i szpieszynami, a jeżdzą rolwagenami lub szotercugami, które bremzują na gefelach. Geleis mierzą szpurmasami, nity auslaufują hebanami, a dziury borują boraczami. Baufirer prowadzi baubuch, a gdy nastąpi entgleizunek, pisze berychty, wykazuje mengle i ansztanduje ausszussy lub konstatuje bruchty. Bauwechtry chodzą po sztrece, fasują freikarty i stawiają szajby na halt lub zamiatają wartsale. Partfirery robią lonlisty i abcugi na krankassy. Na kolei budują heice, drukwerki, wasserstacye i kolendy (Kohlendepot). Dalej pucgruby, dreszeiby, wasserleitungi, kranszachty, etc. Oto mały przykład niezliczonej ilości dziwolągów, którymi się dziś po większej części posługujemy. Rzeczywiście czas najwyższy dla pozbycia się tych śmieszności. W warsztatach technicznych stosunki te w spotęgowanym istnieją stopniu".

Na podstawie:
Nadwiślanin, 1864.06.22, R.15, nr 72 Pismo dla ludu 1883, nr 9 Gazeta Toruńska, 1872, R. 6, nr 87; 1886, R. 20, nr 66

(Radosław Stawski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%