Zamknij

Brodnica. Krwawe wydarzenia sprzed lat. Tragedie, które wstrząsnęły miastem

17:20, 05.08.2022 Aktualizacja: 14:41, 13.07.2023
Skomentuj Fot. Archiwum Fot. Archiwum

O tych wydarzeniach mówiła wtedy cała Brodnica. Gdy brodniczanin przyszedł do mieszkania swojej matki, to zastał ją oraz jej konkubenta leżących w kałuży krwi. Z kolei mieszkaniec sąsiedniego Rypina zamordował siekierą własną matkę i dwie siostry, a potem sam się powiesił. Grozę budziło też inne zdarzenie, w którym brodniczanin stracił obie ręce.

O tych wydarzeniach donosiły w latach trzydziestych XX wieku gazety ukazujące się na terenie Brodnicy.

Oficer stracił ręce

"Gazeta Bydgoska" 1 maja 1930 roku informowała:

"29 kwietnia 1930 roku o 8 rano na poligonie wojskowym w Brodnicy doszło do tragicznego wypadku. Otóż tego dnia żołnierze mieli się zapoznać z obsługą granatu. Pokazu miał dokonać jeden z brodnickich oficerów o nazwisku Baran. Czy to jednak zgubiła go rutyna, czy też zaszły jakieś nieprzewidziane okoliczności, dość, że podczas pokazywania obsługi granatu ręcznego kapitan Baran niechcąco pociągnął za zawleczkę i granat eksplodował mu w rękach. Oficer stracił obie ręce aż po łokcie i miał rany na twarzy i głowie. Przewieziono go do szpitala wojskowego w Toruniu"

Znalazł zwłoki w domu

[ZT]27556387[/ZT]

Z kolei „Słowo Pomorskie" 18 lutego 1936 roku przekazało wstrząsającą relację:

„Morderstwo i samobójstwo w Brodnicy. Syn znajduje matkę zamordowaną. Brodnica, poniedziałek. Miasto zostało wstrząśnięte straszną zbrodnią, której sprawcą był 30-letni Bronisław Kosek. Syn akuszerki, śp. Julii Szwarcowej, wybrał się do matki swojej, mieszkającej przy rynku J. Piłsudskiego nad firmą »Telephunken«. Zaniepokoiło przybyłego, iż drzwi mieszkania swej matki zastał zamknięte. Ponieważ nikt nie odpowiadał, mimo natarczywego pukania, postanowił drzwi wyważyć. Po wejściu do mieszkania ujrzał wstrząsający widok: matka jego leżała na posadzce w kałuży krwi wraz z mordercą. Posłano po lekarza, gdyż Julia Szwarcowa dawała jeszcze słabe znaki życia. Bronisław Kosek zaś, który zamordował śp. Szwarcową, a później sam pozbawił się życia, już nie żył. Przybyły natychmiast na miejsce zbrodni lekarz stwierdził również zgon śp. Szwarcowej, gdyż zmarła ona w międzyczasie.

[ZT]27584357[/ZT]

Podłoże zbrodni przedstawia się następująco: śp. Szwarcowa i Kosek wspólnie żyli z sobą od dłuższego czasu. Później jednak ich stosunki zepsuły się. Ostatecznie jednakże nastąpiła zgoda, która w końcu przybrała tragiczny obrót. Policja opieczętowała mieszkanie zamordowanej, zwłoki natomiast odstawiono do kostnicy w szpitalu powiatowym. Krąży również wersja - mało prawdopodobna - o wspólnem samobójstwie".

Zabił matkę i dwie siostry

Natomiast 5 lipca 1938 roku "Ziemia Michałowska" napisała:

„Zamordował matkę i dwie siostry syn inwalidy z Rypina. Mieszkaniec Rypina, syn inwalidy, Jan Wesołowski zamordował 3 osoby. Wypędzony onegdaj przez ojca z domu Wesołowski powrócił w sobotę, chwycił siekierę i uderzeniem w głowę zamordował swą 40-letnią matkę Joannę oraz dwie siostry: 14-letnią Jadwigę i 12-letnią Janinę. Ojca mordercy Antoniego Wesołowskiego, w chwili zbrodni nie było w domu. Młodociany zbrodniarz po wymordowaniu rodziny udał się do pobliskiego lasu Rusinowskiego i powiesił się na jednym z drzew. Policja do czasu wyjaśnienia sprawy zatrzymała Antoniego Wesołowskiego. Rodzina Wesołowskich znana była w Rypinie z częstych awantur (…)".

(Radosław Stawski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%