W 1930 roku brodnicki starosta zagroził aresztowaniem organiście z Mszana za to, co wygadywał na przedwyborczych wiecach przeciw ówczesnej władzy. Urzędnicy starosty dołożyli do tego kolejną groźbę - że wynik jego egzaminu organistowskiego właśnie zawisł na włosku. Zdenerwowany tym muzyk podpisał drżącą ręką podsunięte mu oświadczenie nawet nie czytając...
Po dojściu do władzy w Polsce obozu piłsudczyków, a więc stronników marszałka Józefa Piłsudskiego, od 1926 roku rozpoczęły się w kraju rządy autorytarne. Określano je też sanacją. Nazwa miała pochodzić od łacińskiego słowa sanatio, czyli uzdrowienie. Marszałek miał na myśli zmianę życia publicznego zwłaszcza przez ograniczenie władzy ustawodawczej sejmu i senatu na rzecz zwiększenia uprawnień władzy wykonawczej, a więc prezydenta i rządu. By odciąć się od różnych partii politycznych, swoje zaplecze polityczne nazwał Bezpartyjnym Blokiem Współpracy z Rządem.
8 listopada 1930 roku w wąbrzeskiej gazecie pana Szczuki, która była drukowana dla Brodnicy zamieszczone zostało oświadczenie „z własnej i nieprzymuszonej woli” pana Henryka Nawackiego – organisty z Mszana pod Brodnicą. Oto treść:
„Ja, niżej podpisany Henryk Nawacki z Mszana, oświadczam z własnej i nieprzymuszonej woli, że do akcji przeciw Rządowi Marszałka Piłsudskiego, Twórcy Państwa Polskiego i przeciw Bezpartyjnemu Blokowi Współpracy z Rządem zostałem użyty nieświadomie, czego z całego serca żałuję. Oświadczam, że z dniem dzisiejszym według najlepszych sił swoich pracować będę dla Rządu Marszałka Józefa Piłsudskiego, dla dobra i potęgi Rzeczypospolitej Polskiej, zjednoczonej pod jego rozkazami (!)”.
Oświadczenie to miało zatrzeć wrażenie wielkiej porażki, jaką poniosła sprawująca rządy w kraju sanacja na swoich wiecach w Mszanie i Szabdzie, na których organista Nawacki nie tylko wystąpił, ale żarliwie wytykał kłamstwa senatorów i ich mówców wiecowych.
W komentarzu redakcyjnym czytamy: „- Z okazji egzaminu organistowskiego w Pelplinie zjawił się p. Henryk Nawacki w naszej redakcji i oświadczył, że deklarację ową wymuszono na nim w starostwie powiatowym w Brodnicy groźbą, że się go zaaresztuje »za to, co mówił na wiecach«.
Na starostwo zawezwano go w sprawach ubogich, p. Nawacki prowadzi bowiem w Mszanie urząd sołtysa.
Referent spraw administracji gminnej, p. Smoliński groził mianowicie, który zaznaczył zarazem, że B.B. [Bezpartyjny Blok Współpracy w Rządem – przyp. RS] szkodzić mu będzie na egzaminie organistowskim (!) i przy maturze gimnazjalnej (!) – „Ja to załatwię pomyślnie dla Pana, dodał, jeżeli Pan podpisze odpowiednią deklarację. Ułożył tedy p. Smoliński z p. Pagowskim, referentem oświatowym przy starostwie, deklarację wyżej przytoczoną, a p. Nawacki, bojąc się, że po zaaresztowaniu nie będzie mógł stanąć do egzaminu organistowskiego (12 bm.), na którym mu bardzo zależało, deklarację podpisał, nie zdając sobie nawet sprawy z jej znaczenia i nie przeczytawszy jej sobie dokładnie w swym zdenerwowaniu. Po podpisaniu tej deklaracji zawołał go jeszcze do siebie p. starosta Wimmer i polecił mu, by zwołał zebranie B.B. (!) i publicznie naprawił to, co uczynił na poprzednich zebraniach w Mszanie i Szabdzie. P. Nawacki oczywiście tego nie uczynił i nie uczyni. Natomiast z własnej woli, przez nikogo »nie użyty«, według najgłębszych przekonań swoich pracować będzie nadal ze Stronnictwem Narodowym, a przeciw zgubnej robocie B.B.”.
Wspomniane Stronnictwo Narodowe to prawicowa partia, założona w 1928 roku z przekształcenia Związku Ludowo-Narodowego, jako próbę konsolidacji obozu narodowego SN z czasem wyrosła na najliczniejszą partię w kraju, zrzeszającą 200 tys. członków, której głównym celem była budowa katolickiego państwa narodu polskiego. Szczególnie sporo członków ta partia miała w gminie Brzozie. Tak więc członkowie Stronnictwa Narodowego także w powiecie brodnickim organizowali liczne wiece i manifestacje, gdzie z domieszką nacjonalizmu i antysemityzmu, najczęściej wymierzali słowa w proteście przeciw dyktatorskiej polityce rządzącego piłsudczykowskiego obozu sanacji.
Narodowcy z SN mieli wrogi stosunek do lewicy i choć pozostawali w opozycji do obozu rządzącego, to bez wchodzenia w jakiekolwiek porozumienia antysanacyjne. To w ich szeregach ukrył się organista z Mszana przed zemstą brodnickiego starosty.
Tak więc w trakcie przedwyborczych wieców trzeba było mocno uważać co i do kogo się mówi i na czyj temat. Boleśnie przekonał się o tym sołtys i organista z Mszana, a starosta osiągnął to, co chciał.
– Podkreślić muszę, że w powiecie naszym nie ma tak ostrych tarć partyjnych, że ludność jest ofiarną i dla zadań państwowych mającą pełne zrozumienie – oficjalnie mówił trzy lata później starosta Wimmer. – I to jest mi ogromną ulgą w rządzeniu powiatem.
Na podstawie:
* Pielgrzym, R.62 (1930), nr 137.
* Dziennik Bydgoski, 1933, R.27, nr 104.
* S. Bilski, Region brodnicki: historia, zabytki, krajobraz, Toruń 1985.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz