Piszące w duchu prawicowo-nacjonalistycznym „Słowo Pomorskie" wskazywało problem zogniskowania niemieckich wysiłków agitacyjnych na polskim Pomorzu. Owi agitatorzy mieli chodzić po pomorskich miastach pod pachę z członkami socjalistycznej międzynarodówki oraz posłusznej jej polskiej kuzynki – PPS – Polskiej Partii Socjalistycznej i siać społeczny ferment.
Dziennikarze „Słowa Pomorskiego" na łamach pisma otwarcie zastanawiali się, dlaczego socjalistom na sucho uchodzi naigrywanie się z katolickich uczuć – „pobłażliwość dla nierozumnych, bezczelnych, a zarazem zbrodniczych wyszydzeń religii chrześcijańskiej przez socjalistów powinna się wreszcie skończyć".
Tygodnik robotniczo-rolny, wydawany przez Zawodowe Zjednoczenie Polskie, zamieścił korespondencję przysłaną przez robotnika z Mileszew w powiecie brodnickim pod tytułem „Rozwydrzenie umysłowe" z 2 kwietnia 1925 roku. Z treści listu wynikało, że socjalistyczni agitatorzy zajęli się robotnikami z Mileszew, oddziałując na nich działalnością kulturalno-oświatową poprzez zorganizowanie przedstawienia teatralnego. Jako że „czerwoni" towarzysze w niezrozumiały dla siebie sposób nie mogli pozyskać do swoich organizacji nikogo z dorosłych mieszkańców Mileszew, wpadli na pomysł, by dotrzeć do nich przez ich dzieci. W ten sposób rozpoczęli agitację wśród młodzieży, która miała urządzić teatr i przygotować spektakl, na który ich rodzice mieli mieć wstęp wolny. Piszący do gazety o tej sprawie robotnik nadmienia, że ów spektakl zorganizowano 14 lutego 1925 roku – „ale w jak ohydny sposób! Niechętnie o tem piszę, lecz uczynić to muszę dlatego, ażeby ci zwolennicy socjalistów, którzy mają jeszcze trochę wiary w Boga o tem wiedzieli".
Otóż sztuka teatralna odwoływała się do ofiary mszy świętej i jej uświęconych przecież obrządków. W roli kapłana wystąpił „czerwony braciszek" z Jabłonowa, Franciszek B. Co obejrzeli wówczas mieszkańcy Mileszew na scenie? Oddajmy głos robotnikowi, który siedział wtedy wśród publiczności, a potem opisał występ tak: „Nasamprzód rozpoczęła się pijatyka, a gdy czerwonym braciszkom porządnie w głowach zaszumiało, rozpoczął B. kropić zebranych, przy czem śpiewał tak, jak to czyni kapłan przy pokropieniu w kościele: inni towarzysze odśpiewywali, drwiąc przy tem ze świętej ceremonii. Po pokropieniu rozpoczęła się msza. B. śpiewał sprośne piosenki, a pijani jego koledzy odpowiadali.
Trwało to do godziny 1 w nocy. Wszystko działo się w mieszkaniu N., męża zaufania Związku Czerwonego. Zgroza przejmowała człowieka, słyszącego takie bluźnierstwa. Sąsiedzi obok mieszkający, spać nie mogli, bo popita zgraja wyła i ryczała, jak bydlęta, a gdy od śpiewu ochrypli, poczęli śpiewać »Deutschland über alles«. Gdy dłużej przesłuchać tego ryku nie było można, udało się kilka osób do sołtysa, który przybywszy, awanturników rozpędził, poczem dopiero udano się na spoczynek. Oto obrazek oświaty socjalistycznej w Mileszewach! Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy, karząca ręka Jego, bluźnierców dosięgnie prędzej, czy później.
Bracia robotnicy! Pamiętajcie, że każdy, kto idzie do czerwonego obozu, pomaga swym udziałem socjalistom do naigrawania się z Boga i z ludzi. Zastanówcie się, dopóki czas, ażeby nie było za późno. W dodatku pragnę przedstawić drugi obrazek świadczący dobitnie, że socjalistom nie chodzi o nic więcej, jak ogłupianie.
Przyjaciel agitatora socjalistów pana P., niejaki B. żalił się pewnego czasu przed naszym druhem M., że przyjaciel jego P. pochodzi z porządnej, bogobojnej rodziny, a on sam prowadzi walkę z duchowieństwem i kościołem, bałamucąc ludzi. Oświadczył dalej B., że gdy zwracał P. uwagę, ażeby poprzestał walki, odpowiedział tenże: »Głupi ten człowiek, który łączy się z czerwonymi. Ja tak długo, dopóki pieniądze otrzymam, posiedzę u nich, a jak dalej nie pójdzie, dam wszystkiemu spokój!«. Zbyteczne bowiem dalsze uwagi. Wiemy przecież od dawna, o co czerwonym się rozchodzi. Niechaj te kilka słów posłużą za dowód wszystkim tym, którzy na oślep gonią za czerwonymi. Niech pamiętają, że »nie słowa, lecz czyny uszlachetniają człowieka«. – Robotnik z Mileszew".
Poniżej listu zamieszczono komentarz prasowy następującej treści: „Z naszej strony nie dodajemy do niej [do treści] nic. Możemy tylko wyrazić, jeszcze raz zadowolenie, że zwolennicy Z.Z.P. tak boleśnie i tak głęboko odczuwają niebezpieczeństwo socjalistyczne dla moralnych podstaw naszej kultury narodowej. Szkoda tylko, że polityczni przedstawiciele Z.Z.P. zasiadający w Sejmie w klubie Narodowej Partii Robotniczej (N.P.R.) nie zerwali jeszcze stosunków z socjalistami, co zostałoby z pewnością mile powitane przez »robotnika z Mileszew« i przez tysiące jemu podobnych.
Oburzenie »robotnika z Mileszew« świadczy o zdrowym, polskim instynkcie narodowym rzesz ludowych. Oby ten instynkt znalazł także mocny odzew u przywódców Z.Z.P. i N.P.R. – oby przybrał postać wyraźnych czynów politycznych. Nie wątpimy, że się to stanie – może późno, ale się stanie".
Na podstawie:
Słowo Pomorskie 1925.04.15, R. 5, nr 87.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu czasbrodnicy.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz