Zamknij

Odkryj tajemnice połowu ryb na Pojezierzu Brodnickim - fascynująca historia, której nie znasz!

11:50, 13.08.2014 Aktualizacja: 13:29, 13.07.2024
Skomentuj Fot. Przemysław Witkowski Fot. Przemysław Witkowski

Gdy kilkanaście tysięcy lat temu lądolód skandynawski opuścił obszar współczesnej Polski, odsłonił jeden z najpiękniejszych obszarów geograficznych i przyrodniczych kraju - właśnie nasze Pojezierze Brodnickie. A potem zaczęliśmy tu łowić ryby...

TEKST ARCHIWALNY z ROKU 2014

Nieco "monumentalny" wstęp jest nieodzowny nie tylko dla tej historii, którą za chwilę przedstawię, lecz polecam go wszystkim, którym przyjdzie opowiadać o fascynujących dziejach okolic Brodnicy, już choćby ze względu na wręcz fantastyczną potęgę zjawiska, jakie je stworzyło.

CZYTAJ TAKŻE: Małe jesiotry wpuszczono do Drwęcy. Mają tu wrócić za kilkanaście lat

Geografowie ustalili, że obszar pojezierza od wschodu i południa ogranicza niezwykłej urody dolina Drwęcy, zaś od północy rzeka Osa. Zachodnie terytoria krainy stanowi ciąg jezior połączonych rzeką Lutryną. Na tak wytyczonym obszarze, zajmującym łącznie mniej więcej aż 630 km kw., do naszych czasów zachowało się ponad 90 jezior o powierzchni większej niż jeden hektar, z których największe i najgłębsze układają się w dwie bardzo dobrze widoczne na mapach południkowe rynny rzek Strugi Brodnickiej i Skarlanki. Współtworzą one malowniczy krajobraz znakomicie dopełniony przez strumienie, mokradła, rozlewiska jezior oraz oczka wytopiskowe, nadające naszej małej ojczyźnie oryginalny, szczególny charakter. Dodatkowo podkreśla go zaskakująco wartki nurt zawadiacko meandrującej Drwęcy, która w tej całej sieci hydrograficznej ma swoje wieloaspektowe, niezwykle ważne znaczenie. Jego część chyba najłatwiej dostrzec z perspektywy łodzi czy kajaka (a każdy mieszkaniec pojezierza choć raz w życiu winien spróbować spławu rzeką), gdy znakomicie widać pełną werwy wodę podcinającą wyższe tarasy nabrzeża, co samo w sobie - dzikość natury - mogłoby być ilustracją do tekstu o siłach przyrody.

CZYTAJ TAKŻE: Kiedyś było tu lodowisko, węgorze dochodziły do 1,5 metra i była nawet skocznia narciarska

Do tego Drwęca, będąca od ponad 50 lat ichtiofaunistycznym rezerwatem przyrody, niezazdrośnie kryje w sobie bogatą różnorodność gatunków ryb w iście królewskim wyborze (m.in. wędrowne ryby łososiowate). Zresztą w rzekach, bystrych rzeczkach, strumieniach pojezierza możemy natrafić na gatunki ryb charakterystyczne raczej dla potoków górskich; nie tylko na lipienie i pstrągi potokowe, a także na łososie i trocie restytuowane tu od połowy lat 90. ubiegłego wieku. Dość zauważyć, że dziś tylko w samej Drwęcy żyją 34 gatunki ryb i minogów! Czy w tej sytuacji można się dziwić, że rybactwo i rybołówstwo od zawsze były tu ważnymi gałęziami gospodarki?

Dlaczego ryby?

Możliwe, iż początkowo spowodowały to dwa czynniki, mianowicie łatwość przetwarzania ryb (czasem niedostatek innych produktów żywnościowych) i rygorystyczne nakazy Kościoła w zakresie postów. Co do tego drugiego, to trzeba pamiętać, że dni postnych w średniowieczu było około 150 (niektórzy skrupulatnie wyliczają co najmniej o 10 więcej). Zatem trzeba przyznać, że klimat był sprzyjający dla rozwoju kuchni rybnej, bo wszystko to decydowało o tym, że ryby jedzono chętnie, a ich połowy przynosiły umiarkowany dochód.

Rzecz jasna w tamtym okresie prawem rybołówstwa szafował władca, czyli na większości pojezierza zakon krzyżacki, zaś w przypadku Górzna biskup płocki. Niestety, ze względu na zaginięcie dokumentów lokacyjnych miasta i ewentualnych wilkierzy (prawo samorządowe - uzupełniające) możemy jedynie domniemywać, że Krzyżacy nadali mieszczanom i osadnikom we wsiach komturstwa jakieś przywileje na połów ryb.

Wiadomo, że prawo handlu rybami Brodnica miała uregulowane podobnie jak inne miasta ziemi chełmińskiej, czyli że np. obrót rybami mógł się odbywać wyłącznie na targu rybnym, a nie wprost z łodzi. W większości miast ziemi chełmińskiej (a wiemy to z ocalałych wilkierzy miejskich) uprawnieni do sprzedaży, nawet jeśli byli małżeństwem, mogli posiadać tylko jeden stragan w mieście (a wiemy to z ocalałych wilkierzy miejskich), przy którym musieli być przez cały czas obecni. Sprzedawane przez nich ryby musiały być świeże. Za odstępstwa czekały nieraz srogie kary, np. w Królewcu, Chełmnie, Kowalewie, Toruniu można było wylądować pod pręgierzem, a nadto dostać zakaz handlu.

CZYTAJ TAKŻE: Czy twoja wieś kryje takie skarby? Zaskakujące odkrycie archeologiczne pod Brodnicą!

Zresztą te sprawy dość ogólnie regulowało prawo chełmińskie (Culmer Handfeste), jakie 28 grudnia 1233 wydał wielki mistrz krzyżacki Herman von Salza. W Górznie te sprawy miały się inaczej. Tam prawo nadawał biskup płocki - właściciel klucza majątkowego. W kontrakcie lokacyjnym Górzna, jaki biskup Florian złożył na ręce zasadźcy Teodoryka, możemy się doczytać, że wójt dostał nie tylko nadania ziemskie z zezwoleniem na postawienie domu, lecz także prawo łowienia ryb w jeziorze Czarny Bryńsk, z wyłączeniem niewodu (rodzaj sieci), oraz przywilej łowienia ryb na innych wodach biskupich; w każdy piątek i sobotę małymi sieciami, zaś przy połowach tzw. "wzmiodem" mógł brać tylko 1/3 ryb. Mieszczanie górzeńscy otrzymali prawo łowienia ryb na jeziorze zwanym Wielkie Wądziebno (nazwa zmieniona). Ponad 50 lat później, czyli 2 czerwca 1385 roku biskup płocki Ścibor wystawił nowy przywilej dla Górzna, a w nim rozszerzył prawo połowu ryb dla mieszczan na wszystkie biskupie jeziora, byle robili to małymi sieciami, czyli jak wyszczególniono: "drgubiczną, slambniczą i hamo" (tylko nie pytajcie mnie, jak wyglądała taka sieć).

Pierwsze grupy zawodowe

Właściwie do końca panowania zakonu krzyżackiego na terenie Pojezierza Brodnickiego zawód rybaka jakoś nie doczekał się wielkiego prestiżu. Nie ma dowodów na istnienie tu czegoś w rodzaju cechu, bractwa czy innego aktywnego stowarzyszenia. Prawdopodobnie oprócz tych nielicznych, dla których połowy ryb stanowiły źródło utrzymania, pewną część rynku zagospodarowywali (dorywczo) przedstawiciele innych profesji, w tym głównie bartnicy i myśliwi. Musiało tak być, skoro z rozmaitych ocalałych rachunków handlowych wynika, iż ryba z naszego pojezierza była pozyskiwana na dużą skalę.

Skądinąd wiadomo, że Krzyżacy wprowadzili obowiązkowy skup złowionych szczupaków i węgorzy (sól dostarczał zakon za darmo) i dzierżawę jezior, po zaskakująco niskich cenach - ledwo kilku grzywien rocznie (chodzi rzecz jasna o jednostkę płatniczą). Tym wszystkim zajmowali się specjalnie do tego skierowani bracia. Z tamtego okresu znamy pisany przywilej (1443 rok) wielkiego mistrza Konrada VI von Erlichshausena dla proboszcza brodnickiego na połów ryb w jeziorze Niskie Brodno (do tego dwa łany gruntu w Kruszynach i sześć morgów łąki nad Niskim Brodnem).

Przez następne wieki sytuacja rybaków zaczęła się wyraźnie klarować. O ile, jak wcześniej zaznaczyłem, pozyskiwaniem ryb zajmowali się ludzie różnych profesji, to w XVII wieku już bardzo wyraźnie wyodrębniły się grupy zawodowych rybaków.

W Brodnicy zamieszkiwali oni głównie południowe i wschodnie rejony rozwijającego się miasta - przyległe do Drwęcy. Wówczas też pojawiła się nazwa ich dzielnicy - Rybaki (mniej więcej teren zajmowany przez dzisiejsze ul. Ogrodową oraz Nad Drwęcą) i nie jest to jedyna pamiątka zawodu zachowana w toponimii całego naszego pojezierza, bo do dziś przetrwały nazwy takich osad, jak chociażby: Węgornia, Karaś czy Rybaki nad jeziorem Szczuka.

Nadto z XVIII wieku mamy wreszcie wzmianki o brodnickim bractwie rybackim - odpowiedniku cechu rzemieślniczego. W tamtym czasie najbardziej ceniono szczupaki i węgorze, za które płacono na rynkach spore kwoty, bo np. toruńscy kupcy za kopę węgorzy dawali nawet 15 do 20 talarów.

Coraz lepsze prawo

Nie trzeba być specjalnym znawcą, aby zauważyć, że właściwie do XVIII wieku nie istniało coś takiego jak planowa gospodarka rybna, natomiast uprawiano wzorcową "gospodarkę rabunkową", w końcu dość skutecznie wykańczającą wiele jezior. Nadmierna ich eksploatacja wielkimi sieciami bez regularnego zarybiania doprowadziła już pod koniec I Rzeczpospolitej do ewidentnego regresu gospodarki rybno-stawowej nie tylko na naszym pojezierzu, lecz także w sąsiednich Prusach Książęcych. Przepływ wody przez część jezior utrudniono sztucznymi zaporami, jazami, w innych obniżono poziomy, chcąc pozyskać grunty, zaś niektóre po prostu zarosły sitowiem. Był to efekt różnych eksperymentów rolniczo-gospodarczych (młyny wodne). Skutek był taki, że część gatunków, np. jesiotr, wyginęła i dopiero teraz następuje ich introdukcja. Pierwsze uregulowania prawne pojawiły się w sąsiednich Prusach Książęcych.

Oto w 1589 roku władze Prus zalecały administracji okręgów leśnych zwalczanie pustoszenia jezior przez chłopów i bartników i zalecały ograniczanie przyznawania uprawnień rybackich. Wprowadzały nawet 5-letnie zakazy odłowu ryb. Wprawdzie te restrykcje nie były przesadnie egzekwowane, ale ich ogłoszenie świadczy o dostrzeganiu problemu, gdy tymczasem po naszej stronie, czyli w Prusach Królewskich chłop nadal mógł żywemu nie przepuścić. Jak zatem widać, przez długi czas mimo prób ogólnych uregulowań sprawy rybactwa były tylko fragmentarycznie normowane.

CZYTAJ TAKŻE: Pojezierze Brodnickie. Legendarna tajemnica półwyspu. Uzbrojeni po zęby chłopi urządzili krwawą jatkę

Gdy nasze pojezierze znalazło się w zaborze pruskim, to zgodnie z pruską filozofią prawną rybołówstwo zaliczono do prawa prywatnego, zatem było w zasadzie związane z własnością wody lub brzegów, co dalej niczego właściwie nie załatwiało. Sytuację tylko nieco poprawiło powołanie w roku 1874 policji rybackiej. Prawdziwej kodyfikacji prawa dokonała dopiero pruska ustawa rybacka z 11 maja 1916 roku akceptująca zasadę, że ryby w wodach otwartych są rzeczą... niczyją i że prawo rybołówstwa polega na ich zawłaszczaniu. Prawo to w wodach śródlądowych przyznawała właścicielowi wody. Według wcześniejszej o trzy lata ustawy wodnej tylko wody I klasy, czyli główne biegi rzek były własnością państwa, pozostałe własnością właścicieli brzegów. Uprawniony do rybołówstwa mógł to prawo wykonywać sam lub je wydzierżawić. Ustawa zawierała też obszerny zespół przepisów ochronnych oraz nadzorczo-administracyjnych. Na Pojezierzu Brodnickim (podobnie jak na reszcie terenów byłego pruskiego zaboru) obowiązywała ona aż do 1932 roku, czyli do momentu, gdy polski Sejm uchwalił 7 marca znakomitą ustawę o rybołówstwie. Co ciekawe, przy jej procedowaniu wzorowano się na ustawie galicyjskiej z 1887 roku (stamtąd wzięto m.in. system rewirów dzierżawnych), choć rzecz jasna znacznie ją unowocześniono i ulepszono. Dawała ona też definicję rybołówstwa. Otóż uznano, że jest nim zawłaszczanie ryb i raków przez ich łowienie w wodach niezamkniętych, przyjmując, że ryby w stanie wolnym w wodach otwartych są rzeczą... niczyją. Umocniono tam też zasadę złączenia prawa do rybołówstwa z własnością wody i kilka innych, uznawanych do dziś reguł. Otrzymała ona oprócz rozporządzeń wykonawczych obszerny komentarz urzędowy, składający się z kilkudziesięciu przepisów instrukcyjnych, co także sprawiło, iż była jedną z najlepiej opracowanych ustaw dwudziestolecia międzywojennego.

Brodniccy eksperci

W tym czasie rybacy z naszego pojezierza albo łowili na prywatnych jeziorach, albo dzierżawili je od państwa. Ich stowarzyszenia miały charakter czegoś pośredniego między bractwem a związkiem zawodowym, zaś sami wprowadzili hierarchię zawodową na wzór rzemieślników, gdzie najzdolniejsi uzyskiwali tytuły mistrza. Etnografowie i znawcy tematu - tacy jak chociażby Elżbieta Kotlińska, Bożena Dudarewicz, czy Artur Trapszyc - twierdzą, iż brodniccy mistrzowie rybactwa byli znani, szanowani i podziwiani także w innych regionach, skoro zapraszano ich jako ekspertów na jeziora brasławskie czy suwalskie. Po II wojnie światowej główny trzon rybołówstwa na pojezierzu przejęło Państwowe Gospodarstwo Rybackie w Grzmięcy. Dziś na jego miejscu istnieje bardzo nowoczesny Ośrodek Wylęgu i Podchowu Jesiotra Ostronosego, który należy do Polskiego Związku Wędkarskiego. O rezultatach pracy tej niezwykle pożytecznej placówki pojawiło się już kilka artykułów w "Czasie Brodnicy" i z cała pewnością nie były one ostatnimi.

(Piotr Grążawski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%