Dwa razy przez Wisłę, trzy razy przez Drwęcę, a po drodze uzdrowiskowy Ciechocinek i grajek, który śpiewał nam "znajdź drogę na prom". I tak znaleźliśmy się w Nieszawie. Potem był zamek w Golubiu-Dobrzyniu, a większość trasy mało uczęszczanymi drogami i duktami. Oto wycieczka rowerowa, którą przejechałem ze znajomymi.
Wyruszyliśmy busem z brodnickiej firmy Korsarz Krzysztofa Wiśniewskiego. On zawiózł całą naszą ósemkę (tyle miejsc ma w busie) pod dworzec Toruń Wschodni. Wyszło po 30 zł na osobę. Gdyby jechać pociągiem, z przesiadką w Jabłonowie Pomorskim, koszty byłyby o 15 zł większe, a i prawdopodobieństwo, że naraz konduktor wpuści taką ilość rowerów, znikome.
Toruń to jedno z piękniejszych miast w Polsce i nie tylko, a więc na sam początek zajechaliśmy z Dworca Wschodniego na tamtejszą Starówkę (ten najpiękniejszy fragment). Tam, w przeciwieństwie do Brodnicy, stary bruk jest odkrywany, a nie zamieniany na współczesne płyty. Jedzie się może mniej wygodnie, ale w końcu to nie trasa rowerowa, a miejsce, by podziwiać zabytki. A bruki je także współtworzą.
[ZT]27215567[/ZT]
Pamiętam, z lat młodzieńczych, kiedy mieszkałem w Grodzie Kopernika, legendę jego powstania, która utkwiła mi w pamięci. Jest krótka, więc przytoczę. Oto nad brzegiem Wisły szedł wędrowiec i słyszy, jak Wieża mówi ludzkim głosem do Wisły: „Hej, rzeko, nie podmywaj mnie, bo runę! A Wisła na to: „To ruń!" Wędrowiec to zapisał i tak zostało do dziś. A Wieża nie runęła, ale jest krzywa.
Ze Starego Miasta ruszyliśmy mostem w kierunku Ciechocinka. Na moście aktualnie prowadzone są prace i dobudowywane platformy dla ruchu pieszo-rowerowego. Tak dojechaliśmy przez park Tysiąclecia pod Szkołę Podstawową nr 14 na Stawkach. Łezka w oku się zakręciła, bo właśnie w tych budynkach nabywałem przez osiem lat podstawową wiedzę. No i sam park wygląda na bardzo przetrzebiony z drzew. Dawniej było bardziej naturalnie.
[ZT]26960960[/ZT]
Potem przez Czerniewice jechaliśmy do Ciechocinka. W większości przez las – i tylko odcinek około dwóch kilometrów był trudniejszy, tzn. trakt był piaszczysty. Ale do przejechania. Gorzej pewnie jest w środku lata – podczas dni upalnych i bezdeszczowych.
W samym Ciechocinku uzupełniliśmy płyny, kupiliśmy pamiątki, kilka fotek przy tężniach i słynnym „grzybku" i dalej w drogę.
Tak się złożyło, że uliczny grajek, który nas obserwował, zaśpiewał akurat „znajdź drogę na prom", zmieniając nieco tekst utworu „Wznieś serce nad zło, znajdź drogę przez mrok" mieszkającego w Zbicznie Ryszarda Rynkowskiego.
I taką pojechaliśmy. Potem przez Wisłę promem „Nieszawa" i dalej do Golubia-Dobrzynia. Mało ruchliwymi drogami lokalnymi, przez Czernikowo, Mazowsze, Działyń. Na wielu odcinkach są nawet ścieżki rowerowe – i to o nawierzchni z masy bitumicznej.
[ZT]27061344[/ZT]
Po drodze kilka malowniczych kościółków i wiele przydrożnych drzew owocowych, m.in. ulęgałek. Te wysuszone są znakomitym dodatkiem do pieczonej kaczki – stąd takich dorodnych kilkanaście owoców w moim plecaku się znalazło.
W Golubiu-Dobrzyniu krótki relaks na tamtejszym rynku – w części golubskiej też bruk pozostawiono. Tam podejmowaliśmy decyzję, czy wracamy asfaltem przez Szafarnię i Radziki Duże, czy wybieramy dukty leśne i jedziemy na początku po lewej stronie Drwęcy. Większość była za drugą opcją i wyruszyliśmy przez Konstancjewo.
Jadąc leśnymi duktami, ma się czas, by jechać obok siebie i dyskutować. Także o polityce, ale na spokojnie. Tak było i teraz, a że akurat jechaliśmy w 323. rocznicę dnia, kiedy car Rosji Piotr I Wielki wprowadził podatek od posiadania brody, samo się nasunęło, że nasi rządzący mają jeszcze możliwość. Ale lepiej, żeby na taki pomysł nikt nie wpadł.
[ZT]26985446[/ZT]
Żeby było ciekawiej, to po około 10 kilometrach Drwęcę mostem w Kupnie przekroczyliśmy jeszcze raz i już po jej prawej stronie (patrząc od Golubia-Dobrzynia), obok żwirowni w Radzikach i przez Kominy, dojechaliśmy do Brodnicy. Tu w centrum przekroczyliśmy raz jeszcze Drwęcę i na Dużym Rynku zakończyliśmy – trochę może zmęczeni, ale w znakomitych humorach i pełni wrażeń – wycieczkę.
Uczestniczyli w niej: Ewelina, Beata, Dorota, Andrzej, Zbigniew, Krzysztof, Janusz i autor relacji. Średnia wieku ok. 46 lat. Dystans 112,6 km, w słonecznej pogodzie, pokonaliśmy w równe 9 godzin – z kilkoma przerwami na odpoczynki i konsumpcję kanapek, ciasta, owoców czy słodyczy. Trasa w większości płaska – z kilkoma po drodze niewielkimi wzniesieniami. Do przejechania dla każdego.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz