O licznych wydarzeniach tragicznych i kryminalnych w Brodnicy i okolicach informowała prasa z końca XIX wieku. W latach 1867-1889 informowano o samobójstwach, zabójstwach, przeróżnych tragicznych wypadkach, oszustwach, kradzieżach i pożarach. Szczególnie na wyobraźnię czytelników musiał działać pracownik młyna odarty ze skóry, niemowlę spalone żywcem, albo tragiczny finał pokazu iluzjonisty
Opisywane niżej wydarzenia miały miejsce niespełna półtora wieku temu, gdy Brodnicą rządziła pruska administracja, w czasach, gdy nie było jeszcze prądu, linii kolejowej ani nawet dobrej drogi z Brodnicy do Nowego Miasta Lubawskiego; w czasach, gdy wielu brodniczan oraz zwłaszcza mieszkańców sąsiednich wsi cierpiało nędzę, niedostatek, a nawet głód.
[ZT]27955474[/ZT]
Wtedy najważniejszym nośnikiem informacji była gazeta. Ta z Torunia dodatkowo drukowana była po polsku. Jeden numer czytało wówczas wiele rodzin w wielu domach, komentując szeroko przeczytane treści, zwłaszcza jeżeli dotyczyły okolic Brodnicy.
W roku 1867 mieszkańców Brodnicy i domostw stojących wokół osady młyńskiej Niskie Brodno nurtowała sprawa zniknięcia obywatela o nazwisku von Decker. Trudno dziś ustalić, kim był i jaką sprawował funkcję w mieście. Ów mieszczanin zniknął w lipcu tego roku i ślad po nim zaginął. Jego zwłoki odnaleziono dopiero pół roku później, uznano, że zginął w wyniku samobójstwa i pochowano go z rzadko spotykaną oprawą.
[ZT]27384447[/ZT]
Biorąc pod uwagę ten fakt, można przypuszczać, że mógł być kimś znaczącym. Sprawa brzmienia nazwiska nie przesądzała bynajmniej, jakiej był narodowości ani wyznania. Warto jednak pamiętać, że ewangelicy - zgodnie z zasadami tego wyznania - uzyskują zbawienie w chwili śmierci. Jako że ciała samobójców-katolików najczęściej chowano bez mszy, a trumnę składano w grobie za lub przy ogrodzeniu cmentarza, można domniemywać, że von Decker był brodnickim ewangelikiem.
W kronice kryminalnej "Gazety Toruńskiej" to zdarzenie tak odnotowano ówczesną składnią i pisownią:
[ZT]27238243[/ZT]
„Brodnica. 13 lutego. Dziś odbył się pogrzeb zwłok v. Deckera, o którego wątpliwym zgonie w lipcu rzeczonego czasu swego doniosłem był. Dopiero w zeszły poniedziałek udało się przypadkiem, iż go znaleziono na brzegu jeziora na Niskimbrodnie, gdzie na ustroni między dwiema olszami, mając nogi w wodzie zanurzone, pistoletem sobie życie był odebrał. Gdy od tego czasu pół roku minęło, można go było już tylko po ubiorze rozpoznać. Pogrzeb odbył się uroczyście; z okolicy kilku dziedziców i wielu z miasta towarzyszyło jego zwłokom".
Zaledwie sześć lat później, bo w roku 1873, młyn nad Niskim Brodnem znowu znalazł się w centrum zainteresowania opinii publicznej. Tym razem na skutek nieszczęśliwego wypadku, w wyniku którego obdarty ze skóry człowiek stracił życie. Siła spadku wody jeziora Niskie Brodno spiętrzonej jazem i napędzającej urządzenia wewnątrz młyna okazała się zabójcza.
[ZT]26985446[/ZT]
Gazeta Toruńska (1873, R.7, nr 38) pisała o tym tak: „W Niskim Brodzie tuż pod Brodnicą wydarzył się następujący nieszczęśliwy przypadek. Zastępca młynarza, czeladnik od kilku lat na tym młynie pracujący nazwiskiem Pahi, smarował żelazny wał. Tymczasem niżej położone koło w biegu będące pochwyciło mu kożuch i pociągnęło całego. Na krzyk nie zaraz zdołano młyn zatrzymać, a nieszczęśliwy tak się wkoło wału obwinął, że z nóg obuwie i ciało zupełnie mu się poździerało. Kości nie miał uszkodzonych, jednakże do ran przystąpiła gangrena, za nią zaś śmierć w lazarecie w Brodnicy".
To, o czym donosiła "Gazeta Toruńska" w piątek 14 lipca 1876 roku (R. 10, nr 159) zakrawało już na makabreskę. Otóż w restauracji w Górznie urządzono zaskakujący pokaz. Pewien „kapitalista", jak go nazwano, kłaniając się wszystkim w pas oznajmił, że ludziska mają szczęście, bo będą świadkami niezwykłego pokazu.
[ZT]26714159[/ZT]
On, jako wielki sztukmistrz, będzie pokazywał różne sztuki i sztuczki z rewolwerem. Po tych słowach na oczach wszystkich załadował bęben rewolweru kilkoma kulami, również kilka komór zostawiając pustych, po czym przekręcił nim energicznie pozostawiając zgromadzonych sam na sam z pytaniem, czy pociągnięcie za cyngiel odpali kulę, czy też nie. Zdenerwowana widownia zaczęła głośno wykrzykiwać, by magik nie wyczyniał głupstw, bo przecież nie wiadomo, czy iglica zatrzymała się na pustej komorze rewolweru, czy też na tej z nabojem. Tymczasem rzekomy sztukmistrz, nie dając się zbyć z pantałyku oznajmił, że na koniec tego pokazu przyłoży lufę do czoła, zaciągnie rewolwer, który jednak nie wystrzeli. Jak powiedział, tak też zrobił - mimo odradzania ściągnął spust i... „legł bez duszy z kulą w mózgu". Artykuł nosił tytuł „Sztuka".
W tym samym numerze z 1876 roku opisano „Rzadki wypadek". Otóż pod Brodnicą na „listowego" zupełnie nieoczekiwanie napadło na publicznej drodze czterech włoskich kobziarzy.
[ZT]26632784[/ZT]
Obrabowali oni następnie napadniętego, pobili i ukradli co się dało. Na szczęście policja szybko namierzyła cudzoziemców, których „przytrzymano i znaleziono 300 marek w złocie i drobnymi".
To, że po powiecie brodnickim krążyli różnej maści wydrwigrosze, kłamcy i oszuści - o tym wiedzieli wszyscy. Oczekując wsparcia, jedni udawali dawnych powstańców, którzy kiedyś chcieli pomóc ojczyźnie, a teraz sami zostali bez grosza przy duszy, inni udawali dalekich krewnych lub powoływali się na dawnych znajomków. Cel takiego łgania był jeden – zakraść się w łaski domowników, znaleźć ich przychylność, a potem uśpić czujność i okraść. W tej materii "Toruńska" zamieściła 6 maja 1873 roku (R.7, nr 104) artykuł pod tytułem „Ostrzeżenie", w którym próbowano zamieścić dość wątpliwy, szczerze mówiąc, rysopis i dane o oszuście, który nie dawał się pochwycić od kilku lat. Praktycznie rzecz biorąc był on dość uniwersalny, w przeciwnym razie policja na podstawie tych danych dawno już ujęłaby sprawcę. Oceńmy jednak to sami:
[ZT]26333736[/ZT]
„Wtorek 6 maja 1873 – Ostrzeżenie. Donoszą nam o wałęsającym się po prowincji oszuście, który pod różnymi imionami raz udaje brata kleryka Muchowskiego, drugi raz poległego w powstaniu Bonina, innym raz innego. Wałęsa się on w tych okolicach od lat 8 pod maską zmyślonego nieszczęścia z roku 63 i 64 [chodzi o powstanie styczniowe z lat 1863-64 – przyp. RS], nadużywając podle i brudnie gościnności polskiej i kompromitując osoby, do których krewności, znajomości lub tożsamości się przyznaje. Nie zawsze jednakowoż na gościnności przestaje, często kradzieżą i łotrostwem sam sobie poradza. Łatwo go poznać po piegowatej twarzy i po niezwykle prędkiej mowie".
Wielkim problemem dla mieszkańców podbrodnickich wsi bywało nieostrożne obchodzenie się z ogniem, zwłaszcza jesienią i zimą. Zaopatrzeni w lampy naftowe gospodarze, często z papierosem w zębach sprawdzając zawartość swoich stodół, by nacieszyć oczy wielkością letnich plonów, przez nieuwagę zaprószali ogień. Skutki były katastrofalne: „Wtorek 12.X.1875 [R.9, nr 234]. W powiecie brodnickim w przeszłym tygodniu były aż trzy pożary. W Radoszkach spaliły się budynki gospodarskie sołtysa Wiśniewskiego, w Zbicznie dom i budynki gospodarskie właściciela Cichockiego, w Brodnicy zaś spaliła się stodoła garbarza Schmidta. Wszystkie spalone budynki były bardzo nisko zabezpieczone".
[ZT]26156710[/ZT]
Ogień doprowadzał wielu do ruiny. Trawił przecież wszystkie, z takim przecież trudem zbierane plony, a z ludzi czynił pogorzelców. Ich sytuacja była nie do pozazdroszczenia. Każdy gospodarz dbał więc, jak tylko mógł, by zapłacić jako takie ubezpieczenie na wypadek pożaru. Od tego, ile gotówki posiadał, ważnym było przede wszystkim zebranie w odpowiednim czasie plonów, zwłaszcza w żniwa. Dokuczliwym problemem stawał się tu jednak brak rąk do pracy. "Gazeta Toruńska" w piątek 14 lipca 1876 r. (GT.1876,R.10 nr 159) donosiła: „w powiecie brodnickim żniwa obawiają się brakiem ludzi. Dawniej przychodzili ludzie z Królestwa do Prus, teraz dzieje się przeciwnie".
Pod koniec maja 1887 roku w pewnej z podbrodnickich wsi (jak podawała prasa - zaczynającej się na literę „s") pewna dziewczyna urodziła dziecko. Jej przyjaciółka – za zgodą matki – wzięła nowo narodzone niemowlę, „wrzuciła w piec do chleba i roznieciła ogień w tym piecu, przez co dziecko się spaliło.
[ZT]26104667[/ZT]
Obie zbrodniarki wzięto do więzienia". Pełnej nazwy wsi, ani sytuacji rodzinnej owej matki nie podano. Czy przez całą zimę ukrywała ciążę i chciała się pozbyć dziecka, czy też ta zbrodnia była może wynikiem szoku poporodowego – tego można się już wyłącznie domyślać. Udział koleżanki w tym morderstwie zdaje się jednak potwierdzać pierwszą hipotezę. Artykuł na ten temat ukazał się w piątek 27 maja 1887 roku (R. 21 nr 119), a więc 134 lata temu.
W 1884 roku "Gazeta Toruńska" opisała taki przypadek:
„Górzno, 19 lipca. Parobek z dominium Gutowa wjechał wczoraj wieczorem do tamtejszego jeziora, aby zamoczyć koła [przed rozeschnięciem], lecz konie przy tem dostały się na głębię i oba utonęły. Parobek sam tylko z wielką trudnością zdołał się wyratować" (GT, 1884, R.18, nr 168 – środa 23 lipca).
W 1889 roku gazeta pisała też o złodziejach:
[ZT]26000414[/ZT]
„Sobota 2 lutego 1889 roku. Brodnica. Tutejszy komornik Leziński stąd, został skazany za sprzeniewierzenie urzędowych pieniędzy na rok cuchthauzu. Kaucja Lezińskiego starczy na pokrycie wydatnej sumy, dlatego interesant szkody nie ponosi" (GT, 1889, R. 23, nr 28).
"Niedziela 13 października 1889 r. Z Brodnicy donoszą, że gdy we wtorek zawiadowca landratury [dzisiejszy odpowiednik urzędnika powiatu – przyp. RS] asesor regencyjny Dumrath przedsięwziął nadzwyczajną rewizyę głównej kasy chorych powiatu brodnickiego, dostrzegł 300 mrk [marek] defektu. Kilka godzin później zniknął rendant tej kasy Raddatz. Ściślejsza następnie rewizya wykazała większy defekt, bo 700 mrk., mówią jednakże, iż brak będzie jeszcze większy.
[ZT]27450175[/ZT]
Ponieważ stwierdzono, że Raddatz wyjechał w kierunku Jabłonowa, przeto wysłano za nim telegrafem listy gończe. Policji udało się przytrzymać zbiega w Toruniu" (GT,1889, R.23, nr 237).
Na podstawie:
Gazeta Toruńska,1873,R.7,nr 104; 1873, R.7, nr 38; 1873, R.7, nr 104; 1875, R.9, nr 234; 1876, R.10, nr 159; 1880, R.14, nr 208; 1884, R.18, nr 168; 1887, R. 21 nr 119; 1889, R.23, nr 28; 1889, R.23, nr 237.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz