Od czterech lat policjanci dzielnicowi w Polsce mają prawo do samodzielnego podejmowania decyzji (bez udziału prokuratury i sądu) o natychmiastowym, dwutygodniowym nakazie opuszczenia domu przez osobę, która ich zdaniem dopuszcza się przemocy domowej, a także zakazie zbliżania się do niego na odległość mniejszą niż 50 metrów. Złamanie tego zakazu może skutkować konsekwencjami prawnymi. Choć policjanci w swojej służbie z przemocą domową mają do czynienia na co dzień, to w praktyce ze swojego uprawnienia korzystają zwykle tylko w przypadkach, gdy absolutnie są przekonani o takiej konieczności.
Jak się okazuje wbrew obiegowym opiniom nie tylko mężczyźni znęcają się nad rodziną. Jak wynika z rozmów z policjantami, znęcająca się nad domownikami i awanturująca się kobieta nie jest wcale rzadkością, tylko znacznie rzadziej mężczyźni zgłaszają takie sytuacje jako oficjalne skargi.
W miniony piątek 13 grudnia w sąsiednim powiecie działdowskim w gminie Iłowo-Osada policjanci interweniowali w związku z awanturą domową wszczętą przez 56-letnią kobietę. Będąc pod wpływem alkoholu znęcała się nad swoim mężem, nie przeszkodziła jej w tym nawet obecność funkcjonariuszy, którzy musieli siłą odseparować ją od zagrożonego małżonka. Zabrali ją ze sobą na izbę zatrzymań, a 70-letni mąż złożył zeznania, z których wynikało, że kobieta regularnie stosuje wobec niego przemoc, znęca się nad nim fizycznie i psychicznie. Dzielnicowy w tej sytuacji od razu zastosował policyjny nakaz opuszczenia lokalu mieszkalnego i zakaz zbliżania się do pokrzywdzonego. Kobieta przez kolejne 2 tygodnie została zmuszona do zmiany miejsca zamieszkania. Ponadto wszczęto postępowanie o przestępstwo. Za znęcanie się fizyczne i psychiczne nad osobą bliską grozi jej kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Co ciekawe dwa dni później w tej samej miejscowości ten sam dzielnicowy zastosował ten sam środek prawny po raz kolejny. Tym razem sprawcą przemocy był 41-letni mężczyzna.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz