Zamknij

Już prawie wiadomo co spadło pod Brodnicą w 1945. Dalsze poszukiwania po żniwach

10:19, 15.03.2024 OFCE Aktualizacja: 11:01, 15.03.2024
Skomentuj Fot. Stowarzyszenie BGEP Fot. Stowarzyszenie BGEP

W okolicach Małego Głęboczka, członkowie Stowarzyszenia Brodnickiej Grupy Eksploracyjno-Poszukiwawczej spotkali się wraz z pasjonatami z Golubia-Dobrzynia, Kisielic i Nowego Miasta Lubawskiego. Czego szukali, co znaleźli? Oto relacja.

Według podań mieszkańców zimą, albo na początku wiosny roku 1945, w Małym Głęboczku lądował awaryjnie samolot, prawdopodobnie niemiecki, ciągnąc za sobą smugę dymu. Inny zaś miejscowy uważa, że to była rakieta V1 lub V2.

CZYTAJ TAKŻE: W Jabłonowie Pomorskim na cmentarz spadł samolot

Dwóch spadochroniarzy miało wyskoczyć w okolicach Świecia niedaleko Jajkowa i samolot uderzył w Małym Głęboczku w szczyt wzniesienia. Potem Niemcy zamknęli teren i zebrali interesujące ich rzeczy, zaś miejscowi zebrali zostawione elementy i wywieźli je do punktu skupu złomu. Było tego ok. 20 wozów konnych.

Pasjonaci historii ruszyli w teren

- W sobotę 9 marca  staraliśmy się zweryfikować te informacje w terenie, bowiem Przemek Wardowski, kilka lat temu otrzymał od rolnika kilkadziesiąt aluminiowych części jako pozostałości po tym obiekcie (są wpisane do ewidencji naszego muzeum jako muzealia) - czytamy w relacji Stowarzyszenia Brodnica Grupa Eksploracyjno-Poszukiwawcza.  - Nadto Przemek w lutym uzyskał od innego z rolników butlę na sprężone powietrze z sygnowaniami m.in. „Luftwaffe” znalezioną dawno temu w miejscu zdarzenia, pochodzącą z 1938 r. (została wpisana do księgi depozytowej muzeum). W poszukiwaniach, na które w grudniu 2023 r. uzyskaliśmy pozwolenie WKZ-u w Toruniu, pomogli nam koledzy z Przedmościa w Golubiu – Dobrzyniu z Tomkiem Stefańskim na czele (na ich pomoc liczymy w szczególności, gdyż mają doświadczenie w tropieniu i wydobywaniu „grubego zwierza”), Pogranicza z Kisielic, Nieporęckiego Stowarzyszenia Historycznego (vide Janek Nowicki), Reduty w Nowym Mieście Lubaskim, Fundacji im. Działyńskich w Nowym Mieście Lubawskim oraz kilku indywidualnych poszukiwaczy, którzy z nami współpracują.


Fot. Stowarzyszenie BGEP: Pamiątkowe zdjęcie z poszukiwań w Małym Głęboczku

Celem poszukiwań było znalezienie przedmiotów (np. tabliczki znamionowej), które pozwolą na identyfikację obiektu, ustalenie prawdopodobnej trasy jego lotu przed upadkiem oraz namierzenie głębiej zalegających części samolotu/rakiety celem jej późniejszego wydobycia zgodnie z pozwoleniem. W tym ostatnim przypadku działał Piotr Pniewski z magnetometrem.

Efekty poszukiwań są zaskakujące

- Znalezionych została masa elementów z aluminium i różnego rodzaju stopów (było tego kilka kilo – skrzynka, wiaderko 10-litrowe, torba z Action, worek jutowy i reklamówka – pakowaliśmy w to, co było pod ręką), w tym tłok, części głowicy, pokrywa zaworów z krzywką, zawór głowicy, popychacze zaworów, klawiatura głowicy oraz cześć felgi z okładziną hamulca wraz z szczęką, a także przewody olejowe i elektryczne, wiele części poszycia i konstrukcji oraz część elektryczną z czytelnymi sygnaturami wskazującymi, iż wyprodukowana została dla Luftwaffe w 1944 roku - czytamy w dalszej części relacji z poszukiwań. - Szybka identyfikacja wskazanych elementów dowodzi, iż pochodzą one od silnika gwiaździstego stosowanego w niemieckich samolotach myśliwskich Focke Wulf 190. Rozrzut części wskazuje, iż samolot eksplodował nad badanym terenem tuż przed kontaktem z ziemią (nie było to awaryjne lądowanie z eksplozją, bądź późniejsze wysadzenie samolotu w powietrze przez Niemców).


Fot. Stowarzyszenie BGEP

Wskazuje na to brak namierzenia dużych elementów głębiej w ziemi za pomocą magnometru (to na razie wstępna analiza), a także uprzednie wyskoczenie pilotów na spadochronach ok. 5 km wcześniej (wiedzieli, iż samolot i tak wybuchnie).

Cechy silnika wskazują też, iż nie była to rakieta V. Pytanie tylko, dlaczego z samolotu wyskoczyły 2 osoby, skoro był to obiekt jednoosobowy. Być może nie był to Focke Wulf 190, a inny samolot wyposażony w siniki tej firmy, np. trzysilnikowy transportowy Junkers Ju 52.

Na podstawie oznaczeń na kilku elementach oraz dokładnych wymiarach np. tłoka, zapewne uda się to ostatecznie ustalić. Na chwilę obecną decyzje są takie: wracamy w teren po żniwach (część terenu ta najbardziej ciekawa jest teraz obsiana), czyścimy części i szukamy na nich dalszych oznaczeń oraz przy pomocy Janka Nowickiego, Tomka Stefańskiego oraz kolegów z Pogranicza szukamy źródeł historycznych o zdarzeniu (stracie przez Niemców samolotu).

Robota była ciężka, więc trzeba było się posilić

Poszukiwania kierowane i koordynowane były przez Marcina Perlińskiego (nie wyjął nawet detektora z auta) z pomocą Przemka Wardowskiego, Krzysia Sebzdy oraz Łukasza Motylińskiego (4/5 zarządu BGEP) udały się, wszyscy są zadowoleni. Podjęto też z ziemi kilka monet (fenigi z II wojny światowej, silber groschen, fenig z 1874 r. i jakaś połówka srebrna złożona na pół), osiemnastowieczny krzyżyk czy niemiecki guzik groszek.

CZYTAJ TAKŻE: Samoloty nad Brodnicą

- Robota była ciężka, więc trzeba było się posilić - dowiadujemy się z relacji. - Fasolka po bretońsku szybko zniknęła, zaś grilla trzeba było ciągle uzupełniać. Pasibrzuchy – poszukiwacze nie zdołali jednak pochłonąć wszystkiego (wybredne towarzystwo, podwawelska z Brzozia im nie smakuje chyba). Z tą samą ekipą i ewentualnie z innymi osobami spotykamy się w tym miejscu w lipcu lub sierpniu (po żniwach) i działamy dalej, zaś równolegle toczą się działania identyfikacyjne (już spływają do nas dodatkowe informacje) prowadzone przez wszystkich uczestników dzisiejszego spotkania. Serdecznie dziękujemy za udział w poszukiwaniach wszystkim uczestnikom, gdyż duży teren wymagał zaangażowania większej ilości osób. I tylko szkoda, że gar się przypalił, ale przy chochelce zabrakło damskiej ręki, ale ta nie mogła przyjechać na dzisiejsze poszukiwania niestety ...

 

 

(OFCE)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

TetragamatronTetragamatron

0 1

Focke-Wulf Fw 190 Würger był samolotem jedno osobowym. 20:15, 15.03.2024

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

LotnikLotnik

1 0

No właśnie. I stąd zagadka. Znalezione części wskazują, że były od silnika stosowanego w tym samolocie, a z zapisów świadków wynika, że przed katastrofą wyskoczyły na spadochronach dwie osoby.🙂
21:06, 15.03.2024


reo

Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu czasbrodnicy.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%