Zamknij

Gdy miała 9 lat królowa Polski, zaplanowała jej małżeństwo. Ale księżniczka z Brodnicy do końca życia została sama

12:06, 29.05.2021 Aktualizacja: 12:49, 18.01.2025
Skomentuj foto ARCHIWUM: Rzeźba z toruńskiego pomnika grobowego Anny Wazówny. Czy tak wyglądała księżniczka? Pewności nie ma. foto ARCHIWUM: Rzeźba z toruńskiego pomnika grobowego Anny Wazówny. Czy tak wyglądała księżniczka? Pewności nie ma.

W zbiorowej świadomości księżniczka Anna Wazówna, siostra króla Zygmunta III Wazy, funkcjonuje jako kobieta mądra, choć samotna i wręcz niespełniona. Dlaczego? Bo w legendzie o niej brakuje mężczyzny - partnera, miłości jej życia. Nie ma jednak pewności, czy Anna nigdy nie kochała...

Utrwaliło się przekonanie, iż Anna Wazówna, siostra Zygmunta III Wazy, starościna w Brodnicy i Golubiu, była kobietą uczoną, mądrą, dobrą z charakteru, lecz niezbyt urodziwą, przez to samotną, bo... kto by tam chciał brzydulę?! Hmmm...

[ZT]26526574[/ZT]

Wprawdzie Audrey Hepburn powiedziała „Co to jest prawdziwa miłość, wiedzą tylko kobiety brzydkie, bo piękne – umieją zaledwie uwodzić", ale Audrey łatwo to było mówić, ponieważ sama była piękną kobietą (zobaczcie ją w filmie „Śniadanie u Tiffany’ego"), nadto mężczyźni w XVII wieku mogli tego nie wiedzieć. Najgorsze jest to, że opinia o nienachalnej urodzie księżnej Anny została tak na dobre utrwalona po badaniach antropologicznych przeprowadzonych przez doktora Andrzeja Florkowskiego z Zakładu Antropologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

[ZT]26566254[/ZT]

7 kwietnia 1994 roku otwarto kryptę grobową Wazówny, znajdującą się w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Panny Marii w Toruniu. Znaleziono w niej kości należące tylko do jednego człowieka (księżnej Anny) oraz 126 rozmaitych drobnych zabytków. Szkielet był w dość dobrym stanie (brakowało tylko kości prawego przedramienia), toteż bez większych trudności przetransportowano go do Zakładu Antropologii UMK, gdzie przeprowadzono skrupulatne, drobiazgowe badania. Na ich podstawie możemy pokusić się o stworzenie prawdopodobnego (jedynie) portretu brodnickiej starościny. Miała około 167-170 cm wzrostu, była kobietą wysmukłą o delikatnej budowie ciała. Włosy miała jasne, zaś oczy duże, niebieskie. Twarz wyrazistą, z wąskim nosem. Jej dolna szczęka lekko, ale wyraźnie wysuwała się do przodu, co mogło być charakterystyczną wadą rodową Wazów, bo dziad Anny Gustaw Waza (założyciel królewskiej dynastii) miał ten defekt bardzo wyraźny.

Największe wrażenie sprawił wynik oględzin kręgosłupa, ponieważ ujawnił jego silną deformację („lekka skolioza prawostronna pierwszych kręgów piersiowych, która na wysokości kręgów 8 i 9 przechodzi w gwałtowne zgięcie kręgosłupa w lewą stronę pod kątem 90 stopni"). Nie dość tego, to wyszło jeszcze, że starościna brodnicka mogła chorować na wgniecenie podstawy czaszki, powodujące asymetrię twarzy (jak bardzo widoczną?) oraz skrócenie szyi i wysokie ustawienie łopatek...

[ZT]26554283[/ZT]

To wszystko prawda, lecz to jest wynik badań schorowanej, niespełna 57-letniej kobiety, a przecież nawet medycy przyznają, że widoczne objawy chorób toczących Annę najprawdopodobniej pojawiły się dopiero u schyłku jej życia. A zatem – jaką była Anna jako młoda kobieta?

„Bardzo piękna pani"

Tak przynajmniej określono urodę Anny w polskim dokumencie z roku 1595, który miał zrobić wrażenie na dworze brandenburskim, a zwłaszcza na Janie Jerzym Hohenzollernie, synu elektora Joachima Fryderyka. Ba, nie tylko napisano, że Anna jest „piękną kobietą", lecz także podkreślono zalety jej inteligencji oraz kultury, a także „królewskiego wykształcenia".

[ZT]26585133[/ZT]

Szwedzki historyk i pisarz Sven Lundlvist jest przekonany, że zgodnie z ówczesnym zwyczajem do listu z pewnością dołączono miniaturę malarską z portretem księżniczki (pisarz, podobnie jak nasza znakomita badaczka Alicja Saar-Kozłowska, przypuszcza, iż takich portretów mogło wówczas powstać nawet kilkanaście – dla różnych pretendentów – trwają ich poszukiwania w archiwach). Zatem opis nie mógł zbyt mocno przesadzać z wychwalaniem urody, bo przecież można go było porównać z konterfektem, lub z tym, co donoszą szpiedzy-dworacy na podstawie obserwacji „oryginału".

No to jak w końcu było z tą urodą naszej starościny? Niestety, problemu nie rozstrzygają także dwa obrazy dziś traktowane przez popkulturę jako „prawdziwe wizerunki". Jeden należy do kolekcji szwedzkiego zamku Gripsholm (przypisany nadwornemu malarzowi królowej Marii Eleonory Jakobowi Henrikowi Elbfasowi – działającemu od 1620 r. ), zaś drugi znajduje się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie (kopia w Brodnicy). Najnowsze badania wykazały, iż przedstawiają one... nieznane, podobne do siebie damy. Raczej bardzo wątpliwe, by którąś z nich była Anna Wazówna, tym bardziej że szwedzkie dzieło (najpewniej pierwowzór dla warszawskiego – malarsko gorszego) zostało zakwalifikowane w zamkowym inwentarzu jako konterfekt Anny Wazówny dopiero 200 lat po jej śmierci!

[ZT]26636353[/ZT]

Została jeszcze rzeźba z jej pomnika grobowego w kościele Najświętszej Marii Panny w Toruniu. Sam pomnik jest arcydziełem baroku, lecz co do tego, czy leżąca figura królewny (mimo pewnych podobieństw z rekonstrukcją antropologiczną wykonaną na podstawie badań kości) w dużym stopniu odzwierciedla jej faktyczny wizerunek, są wielkie, dobrze uzasadnione wątpliwości. Tak więc, poza – mimo wszystko – dość lakonicznym polskim dokumentem z 1595 roku nie dysponujemy żadnym opisem wyglądu księżnej Anny. W tej sytuacji skłaniam się raczej do wiary, że jako młoda dama co najmniej nie miała żadnych widocznych defektów urody... Ha! Zdaję sobie sprawę, jak to brzmi, ale cóż. Gdyby Annę szpeciła jakaś deformacja, guz, asymetria, to z całą pewnością, bez litości wytknęli by jej to liczni wrogowie, których przecież posiadała (pierwszą żonę Zygmunta III Wazy – Annę – jej spowiednik Fabian Quadrantinus nazwał w piśmie „garbatą", mimo że jako młoda kobieta miała tego niemal niewidoczne objawy). Wygląda zatem na to, iż żadne fizyczne ułomności raczej nie odstraszały pretendentów do jej ręki. Może charakter?

„Jadowita siostra"

Starościna brodnicka z pewnością nie należała do kategorii tzw. grzecznych dziewczynek, o nie! Mamy wiele dowodów na to, że była uparta, stanowcza, ambitna, twarda. Nie ma tu miejsca ani pewnie potrzeby udowadniania tej tezy, toteż wspomnę jedynie dwa fakty, a mianowicie jej nieprzejednany stosunek do ewentualnej zmiany wyznania religijnego (co ówczesna elita często czyniła w zależności od celów) i historia z jej wujem. Gdy po śmierci ojca (1592) brat Anny – Zygmunt został królem Szwecji, ich wuj książę Karol obiecał Annie być „jej oddanym i łaskawym bratem".

[ZT]26624002[/ZT]

Jednak z czasem konflikt między męskimi krewniakami narastał, zaś Anna usiłowała go łagodzić, próbując Karolowi... dyktować, co ma robić. To rzecz jasna coraz bardziej denerwowało Karola, aż w 1598 roku wygrał gwałtowną wojnę domową i zmusił obydwoje do wyjazdu z kraju. Parę lat później w liście do Zygmunta pisał:

„Twoja jadowita siostra, która jest fundatorką wszelkiego zła i która urodziła się, by zburzyć i zniszczyć królestwo...".

Taki ton w wyższych, rodzinnych sferach... Musiała wujowi nieźle zaleźć za skórę. Zresztą Brodnicy też nie popuściła, procesując się (jako starościna) z Radą Miejską o las, który podarował miastu jeszcze wielki mistrz zakonu krzyżackiego Michał Küchmeister von Sternberg, ale na które to nadanie dokument zaginął.

Ale co z kandydatami do ręki?

Byli! Jak najbardziej! Tyle że pamiętajmy, iż - jak to zgrabnie ujął Sven Lundkvist - „królewskie damy były majątkiem w rękach rządzących". To miał być po prostu zwykły kontrakt, zaś miłością, czy nawet przyjaźnią między podmiotami owej umowy nikt tu sobie głowy nie zawracał! Gdy Anna miała 9 lat, jej ciotka – królowa Polski (też zresztą Anna) zaplanowała jej małżeństwo z austriackim arcyksięciem Ferdynandem II Habsburgiem. Inna ciotka – ponoć zjawiskowej urody – Cecylia Wazówna próbowała wydać (w 1585 r.) 18-letnią księżniczkę za katolickiego księcia Badenii, jednak do akcji wkroczył sam Jan III (ojciec) i wyprosił swatów, ponieważ obawiał się, że córka jako zagorzała protestantka może cierpieć w innym otoczeniu.

[ZT]27084881[/ZT]

Chyba najbliższe sukcesu były pertraktacje z Janem Jerzym Hohenzollernem z Brandenburgii, tym samym, dla którego przygotowano cytowany wcześniej przeze mnie opis księżnej. Zygmunt III Waza w pięć lat po tym, gdy został królem Polski, postanowił umocnić sojusz z Hohenzollernami ślubem swojej siostry z młodszym od niej o 9 lat Brandenburczykiem, synem elektora Joachima Fryderyka, lennika Polski. Poinformowano go, że Anna dostanie posag wartości 100 000 szwedzkich talarów i klejnoty warte co najmniej 20 000! To nie wszystko.

Oprócz bajecznej fortuny Zygmunt III Waza chciał mianować młodego Hohenzollerna (protestanta) gubernatorem Szwecji, tym samym eliminując swojego wuja Karola, któremu zwyczajnie nie wierzył (i słusznie). Pertraktacje ciągnęły się ponad miarę, natomiast w międzyczasie zmieniała się sytuacja polityczna. Karol wszczął skuteczny bunt przeciwko bratankowi, a wkrótce jako regent przejął władzę nad krajem.

Delegacje swatów – dyplomatów krążyły między Warszawą a Brandenburgią; jedli pili i... niczego nie załatwili – hultaje! (bardziej przeciągali Niemcy, w nadziei na wyjaśnienie skomplikowanej sytuacji międzynarodowej). Tymczasem Anna sprowadziła się do Brodnicy (1605), zaś Karola koronowano na króla Szwecji (1607, jako Karola IX). Przez ten czas tylko raz powstało koło sprawy jakieś przyspieszenie, a mianowicie wiosną 1606 roku, gdy nawet do Karola dotarła plotka o przygotowywaniu małżeństwa Anny Wazówny z... carem Dymitrem (zwanym później Samozwańcem).

[ZT]27082396[/ZT]

Ponieważ w maju cara zasiekli buntownicy, zatem niepokój minął i znów zwolniono. Wreszcie w roku 1608 jeden z dyplomatów Jana Jerzego uświadomił mu, że Wazówna ma już 40 lat, szwedzka korona raczej przepadła, a plotka głosi, że większość klejnotów, które Anna chciała sprzedać carowi Dymitrowi, wysyłając je na jego dwór tuż przed buntem, diabli wzięli wraz z nim (co było prawdą). W tej sytuacji Hohenzollern ogłosił koniec starań, zaś za niecałe dwa lata pojął dwudziestoletnią Evę Christinę von Württemberg.

Pomogła miłości innych

Nie wiemy, czy Annę to obeszło w jakiś szczególny sposób. Prawdopodobnie jako kobieta inteligentna już na długo przedtem czuła, że nic nie będzie z tych przymiarek. Dziwne, jednak nawet najznamienitsi badacze życia szwedzkiej księżniczki właściwie nic nie wiedzą o uczuciach Anny. W jej czasach nie odnotowano niczego, co by nam dziś pomogło w odpowiedzi na pytanie – czy Anna kochała i była kochaną, ale wszystko wskazuje na to, że romantyczna miłość ją ominęła.

Może właśnie dlatego tuż przed śmiercią zrobiła coś wspaniałego. Jedna z jej brodnickich dwórek Magdalena von Faresbach zakochała się (z wzajemnością) na zabój w Krzysztofie hrabim von Eberstein. Nieszczęsny los sprawił, że zmarł ojciec Magdaleny i ta popadła w finansowe tarapaty, wręcz uniemożliwiające zorganizowanie nawet skromnych uroczystości ślubnych. Anna postanowiła nie tylko wesprzeć swoją dwórkę, lecz także wyprawić jej na zamku w Brodnicy huczne wesele.

Pomimo ostatecznego ataku śmiertelnej choroby księżna wiele spraw załatwiła osobiście, w tym wysłała zaproszenia. Zachował się tekst tego wystosowanego do Rady Miejskiej Królewca: „Nasze łaskawe pozdrowienia i życzenia. Święto, rozwaga miłość, wszystko, co najlepsze... nie tylko my sami zwracamy się z łaskawą prośbą, ale także narzeczony i narzeczona"...

Gdy 2 lutego 1625 roku, wśród radosnego huku armat-wiwatówek szczęśliwi młodzi przyjmowali gratulacje licznie zgromadzonych gości na brodnickim zamku, Anna była już właściwie w fazie konania... Zmarła cztery dni później. U jej stóp klęczeli między innymi młodzi małżonkowie Krzysztof i Magdalena von Eberstein, rzewnymi łzami dziękując za wsparcie ich miłości...

(Piotr Grążawski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%