Zachowały się opowieści, że stał tam kościół, który się zapadł. Najstarsi mieszkańcy wsi twierdzą, że w pobliżu "dużej góry" zakopano skarb - opowiada dr Jadwiga Lewandowska, archeolog z Brodnicy. W miniony weekend badacze wybrali się tam na pierwszy rekonesans i od razu znaleźli zabytki ze średniowiecza
W tym grodzisku w średniowieczu kupcy płacili podatki Krzyżakom. Z jednej strony jest jezioro, z drugiej było podgrodzie i cmentarz, gdzie teraz jest zarośnięty staw i pola uprawne. Stać miał nawet kościół, który się zapadł. I jest też legenda o zakopanym skarbie. Obserwowaliśmy badania archeologiczne na "dużej górze" w Księtem w gminie Świedziebnia (Kujawsko-Pomorskie).
To było pierwszy dzień wielkiej majówki, 1 maja. Wbrew prognozom akurat tego dnia było słonecznie, a wiatr wiał niezbyt porywiście. Niemal idealnie na rower, a więc wybrałem się z Brodnicy z Mariolą, Dorotą i Krzysztofem do wsi Księte.
To niezwykle urokliwa wieś, z historią, którą właśnie pojechaliśmy odkrywać. W samej wsi jest przeuroczy drewniany kościółek pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny, a w jego sąsiedztwie źródło, które według ludowej tradycji jest cudowne i leczy różne schorzenia za wstawiennictwem Matki Boskiej. Na cmentarzu przykościelnym podziwiać można oryginalny pomnik (kamienny pień) rodziny Romockich, dawnych dziedziców tej okolicy. Nieco dalej znajduje się miejsce, gdzie jeszcze w latach 50. ubiegłego wieku stał okazały pałac - gniazdo rodu Romockich. To wszystko jest po północnej stronie jeziora o tej samej nazwie, którą nosi wieś.
A tam na polnej drodze stoi kilkanaście aut i namiot z przyczepą kempingową Brodnickiej Grupy Eksploracyjno-Poszukiwawczej. Stoją w odległości może stu metrów od wielkiego nasypu - pozostałości po średniowiecznym grodzie. Jest też brodnicka archeolog dr Jadwiga Lewandowska, przez poszukiwaczy i znajomych nazywana Jagodą. To ona będzie kierowała pracami, przy wsparciu stowarzyszenia i wójta gminy Świedziebnia Szymona Zalewskiego.
[ZT]26585133[/ZT]
- Zwyczajowo miejsce to nazywane jest przez mieszkańców wsi „dużą górą” lub „szwedzkim szańcem” - opowiada na wstępie archeolożka. - Zachowały się opowieści, że stał tam kościół, który się zapadł. Podobno czasami słychać dźwięk jego dzwonu. Najstarsi mieszkańcy wsi twierdzą, że w pobliżu „dużej góry” zakopano skarb. Na razie jednak legendy dotyczące tego miejsca nie przyciągnęły na dłużej naukowców. Czas to zmienić.
- Rozpoznanie archeologiczne tego grodziska wraz z jego najbliższym otoczeniem pozostawia bowiem wiele do życzenia - kontynuuje Jagoda. - Pierwszą weryfikację powierzchniową przeprowadził S. Jasnosz w 1952 roku. Kolejną o tym samym charakterze w 1980 roku A. Gajda.
W 1990 roku miały miejsce pierwsze i ostatnie do tej pory prace wykopaliskowe, o charakterze badań sondażowych (przeprowadzone przez Instytut Archeologii UMK w Toruniu, pod kierunkiem W. Chudziaka). Obiekt ten był weryfikowany powierzchniowo jeszcze w 1993 roku, w ramach Archeologicznego Zdjęcia Polski, przez R. Kirkowskiego. Badacze weryfikujący to stanowisko archeologiczne mają zaskakująco różne zdanie co do jego datowania. A. Gajda określił czas funkcjonowania na XIII-XIV wiek. Na kartach AZP przyjęto datowanie na XI-XII wiek. W literaturze pojawiają się również informacje o dwóch fazach zasiedlenia, w XI-XII oraz XIII-XIV wieku. Skąd te rozbieżności? Wynikają one zwyczajnie z niewystarczającego stanu badań archeologicznych dawnego grodu wraz z najbliższą okolicą.
Jak już wspomnieliśmy, na miejscu zjawiła się liczna grupa z Brodnickiej Grupy Eksploracyjno-Poszukiwawczej. Każdy uzbrojony w łopatkę, chorągiewki i przede wszystkim detektory. Najlepsze mogą nawet odczytać sygnał z głębokości 1,5 metra. Koszt takiego urządzenia to nawet 3 tys. zł, ale są oczywiście i tańsze. To tak jak z rowerami - pozornie wyglądają tylko podobnie.
[ZT]26998200[/ZT]
- Stowarzyszenie działa od kwietnia 2016 roku - opowiada jeden z uczestników akcji Marcin Perliński. - I w zasadzie od początku współpracujemy z Jagodą. Na jej prośbę bierzemy udział w badaniach archeologicznych. Księte to kolejny projekt, ale pierwszy w tym roku. Wcześniej uczestniczyliśmy w badaniach w Osieku, Górznie i Starorypinie. Jest nas niespełna 30 osób. Przyjmujemy w zasadzie każdego chętnego, również małoletnich powyżej 13. roku życia. Każdy nasz udział w poszukiwaniach prowadzi w zasadzie do znalezienia wielu ciekawych artefaktów. Jest to ciekawy sposób spędzania wolnego czasu, świetne hobby i możliwość obcowania z historią. My specjalizujemy się w poszukiwaniu pamiątek po powstaniu listopadowym na terenie powiatu brodnickiego z ciekawymi efektami.
Na polu i wzgórzu co chwilę było słychać dźwięki urządzeń sygnalizujące nowe znaleziska. Ale o tym, że w pierwszomajowe słoneczne popołudnie warto było się wybrać, jeszcze napiszemy.
Źródła pisane wskazują jednoznacznie na kluczową rolę tego miejsca w średniowieczu, położonego na dawnych szlakach handlowo-komunikacyjnych.
- Pierwszy znany zapis nazwy miejscowości zachował się w dokumencie z 1252 roku, w którym wymienione zostały komory celne w Dobrzyniu nad Wisłą, pierwszym Rypinie (Starorypinie Prywatnym), Michałowie i Księtem - opowiada dr Jadwiga Lewandowska. - Lokacja księskiego grodu zauważona została przez Krzyżaków, którzy starali się o pozostawienie sobie jego wraz z najbliższym otoczeniem. W 1306 roku Siemowit, książę dobrzyński, nadał Krzyżakom 200 łanów w Grążawach lub Księtem (ducentos mansos in Ksenite). Ponieważ okazało się, że Grążawy powinny należeć do biskupa, Krzyżacy otrzymali Księte. Wkrótce później obszar ten przeszedł w posiadanie biskupstwa płockiego. W 1312 roku wielki mistrz Zakonu Karol z Trewiru zawarł umowę z biskupem płockim Janem w sprawie dziesięcin z terytorium księskiego i michałowskiego. Dziesięciny te miały trafiać po okresie wolnizny bezpośrednio na potrzeby kurii płockiej.
O co przede wszystkim chodziło z tymi komorami celnymi? Oczywiście o pieniądze. Komory były położone co około 20 kilometrów (dzień podróży wozów zapełnionych towarami ciągnionymi przez konie) przy szlakach, którymi wędrowali kupcy.
[ZT]26656248[/ZT]
W takim grodzisku, gdzie urzędował poborca podatkowy, kupiec musiał płacić mu podatek. Miał też możliwość napoić konie, zjeść w gospodzie, przenocować, wymienić towary z innym kupcami, a także sprzedać je okolicznym mieszkańcom na organizowanych targach. Trzeba zaznaczyć, że w samym grodzie mieszkała ówczesna elita, a na podgrodziu były warsztaty, np. kuźnie. Kto zatem był panem grodziska z komorą celną, ten miał kasę.
Wracamy do opowieści archeolożki.
- Już wiosną 1313 roku Księte wróciło do Polski - kontynuuje Jagoda Lewandowska. - W 1329 roku Krzyżacy zajęli ziemię dobrzyńską, w tym gród w Księtem. W 1335 roku, w projekcie układu z Polską, który przedstawili Kazimierzowi Wielkiemu, Księte miało pozostać pod administracją Zakonu.
Również w instrukcji danej posłom na sąd w Wyszehradzie w listopadzie 1335 roku wielki mistrz nakazał utrzymanie terytorium księskiego. Ostatecznie Księte, podobnie jak cała ziemi dobrzyńska wróciły do Polski na mocy pokoju kaliskiego w 1343 roku.
Z tego czasu, dokładnie z roku 1348, z imienia znany jest młynarz Hejkon z Księtego, którzy otrzymał od księcia Władysława zgodę na budowę młyna w Rypinie. W latach 1352-1353 wymienia się dystrykty: rypiński i księcki w dzielnicy dobrzyńskiej. W 1356 roku Kazimierz Wielki sprzedał część miejscowości Księte oraz okoliczne wioski (Świedziebnię, Rokitnicę, Janowo) rycerzowi Piotrowi z Brussiny. W części wsi Księte, jak wynika z dokumentów, mieszkała w tym czasie również drobna szlachta, używająca herbu Pobóg. Jak widzimy potencjał badawczy, tak dla archeologów, historyków księskiego kompleksu osadniczego oraz całego mikroregionu jest imponujący i wciąż mało zbadany.
Grupa poszukiwaczy badała teren zarówno na samej "dużej górze", jak i na okolicznych polach i łąkach. W tym czasie - jak przystało na dawne tradycje Święta Pracy - przy namiocie piekły się kiełbaski. Znoszono tam także i oznaczano w specjalnych protokołach znalezione artefakty. Ostatecznie było ich bardzo wiele. Dość często zatrzymywały się samochody, a kierowcy pytali, co tutaj się dzieje. Każdy otrzymywał treściwą odpowiedź, co w konsekwencji zwykle wzbudzało ich podziw.
- Badania powierzchniowe dostarczyły liczny i bardzo reprezentatywny zbiór zabytków archeologicznych - podsumowała dzień pracy archeolożka. - Wymienić należy między innymi srebrną zawieszkę wczesnośredniowieczną, zdobioną techniką granulacji, średniowieczne aplikacje stroju, nożyki, groty bełtów, a także liczne fragmenty naczyń ceramicznych tak wczesnośredniowiecznych, jak i późnośredniowiecznych. To wszystko już na tym etapie badań pokazuje dwufazowość tego kompleksu osadniczego.
Forma samego ukrytego w ziemi grodziska jest spektakularna, bo wznosi się wysoko nad polami, a z samego jego szczytu rozpościera się widok na całe jezioro Księte. Góra objęta jest - czego nie wszyscy są świadomi, bo brak stosownych tablic - ochroną prawną. Obiekt znajduje się w rejestrze zabytków, a wpisany został do niego w 1963 roku.
- W morfologii terenu zarysowuje się jako kopiec o owalnej podstawie i wymiarach 70 na 43 m, o powierzchni prawie 2300 m kw. - opisuje doktor Lewandowska. - Wały wznoszą się na około 6 m powyżej podstawy. Zbocza kopca o nachyleniu 25-35 stopni pokrywa zwarta murawa hamująca rozwój procesów erozyjnych.
I apeluje:
- Podczas wizji lokalnej w kwietniu 2020 roku, a także podczas dzisiejszych badań zaobserwowałam ślady po quadach, samochodach terenowych, którymi wjeżdżano na koronę wałów i majdan. Smutna bywa polska rzeczywistość, jeśli chodzi o świadomość i potrzebę zachowania pomników przeszłości. Tak wiele trudu włożono w średniowieczu, aby wznieść tam gród (o obecnej kubaturze około 10 tys. m sześc.), a z taką łatwością, przy użyciu sprzętów mechanicznych dziś je niszczymy, bezmyślnie, dla chwilowej rozrywki.
Miejmy nadzieję, że już w najbliższym czasie stosowne tablice zostaną tutaj zamieszczone, a uświadomieni dotychczasowi rajderzy zaprzestaną dewastacji zabytku.
W najbliższym czasie przeprowadzone zostaną tu badania geomorfologiczne i geologiczne przez dr. hab. Piotra Weckwertha.
[ZT]26723856[/ZT]
- Badania te będą miały na celu rozpoznanie budowy i genezy form rzeźby terenu oraz określenie uwarunkowań lokalizacyjnych weryfikowanych stanowisk archeologicznych - informuje Jagoda. - Efektem będzie m.in. mapa topograficzna w skali 1:10 000. - Badania księskiego kompleksu osadniczego bezwzględnie powinny być kontynuowane. Należy wskrzeszać poprzez badania, promocje, publikacje zapomniane średniowieczne obiekty mieszkalno-obronne. Jednocześnie stwarzać przestrzeń do dialogu o pomnikach przeszłości. Niech przeszłość nas inspiruje oraz wspiera w innowacyjnym myśleniu i niebanalnych działaniach. Podkreślmy, że dziedzictwo archeologiczne jest nieodnawialne, a „duża góra” i inne stanowiska archeologiczne potrzebują zdecydowanej, dalszej ochrony, a także promocji opartej na wynikach badań naukowych. Wszystko to może przyczynić się do zwiększenia wiedzy o regionie, tożsamości regionalnej, a w przyszłości także do rozwoju turystyki historycznej.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu czasbrodnicy.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz