O pożarze w piwnicy budynku przy ul. 700-lecia w Brodnicy poinformowano strażaków 17 października przed godz. 9 rano. Gdy przyjechali na miejsce pożar był niemal ugaszony, zajęli się zatem dogaszaniem. Po wywietrzeniu budynku i stwierdzeniu, że w powietrzu nie ma już żadnych szkodliwych gazów (m.in. tlenku węgla), zajęli się badaniem przyczyny interwencji. W trakcie oględzin ustalili, że właściciel piwnicy zostawił w środku akumulator w trakcie ładowania prostownikiem. Wszystko na to wskazuje, że to właśnie tu tkwi problem – szczególnie, że cały ten sprzęt uległ całkowitemu zniszczeniu.
Jak się wydaje całe zadanie ładowania jest proste: wystarczy podłączyć prostownik (czyli ładowarkę) do akumulatora, wetknąć wtyczkę do gniazdka i poczekać. Tylko że akumulator podczas ładowania wytwarza wybuchowy wodór, który unosi się w bliskim jego sąsiedztwie. Generalnie nie jest to niebezpieczne, ale gdy ładowanie odbywa się w małym pomieszczeniu, zamkniętym, a zbliżymy źródło ognia, wtedy może dojść do wybuchu. Czasem wystarczy iskra. Być może właśnie do takiej sytuacji doszło, choć nie wiadomo co było ową iskrą.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz