Zwalczmy makabryczny proceder! - Apel Brodnickiego Parku Krajobrazowego

Apelujemy do mieszkańców, aby zwrócili uwagę na tego typu zdarzenia i pomogli nam zwalczyć ten makabryczny proceder – pisze dyrektor BPK Sławomir Seroka

- Pracownicy Brodnickiego Parku Krajobrazowego podczas patrolu dokonali makabrycznego odkrycia. W lesie, nad brzegiem Jeziora Strażym, znaleźli cztery martwe myszołowy, lisa i kota – pisze do mieszkańców gminy Zbiczno dyrektor BPK Sławoimir Seroka. - Jeden ptak leżał tuż przy padłym lisie, kolejne trzy w promieniu kilku metrów. Przypuszczamy, że ktoś zatruł lisa tak silną trucizną, że zwierzęta pożywiające się padliną, zdechły w ciągu kilku minut. Nie jest to zdarzenie jednorazowe, ponieważ już w ubiegłych latach mieliśmy podobne przypadki, w których nakarmienie lisów trucizną powodowało śmierć wielu zwierząt, w tym tak cennego ptaka jakim jest bielik.

CZYTAJ TAKŻE: Spacerują kaczki nad brzegiem Drwęcy w Brodnicy. Ale niektóre są jakieś inne

Myszołów i bielik są objęte ochroną gatunkową

- Na terenie Brodnickiego Parku Krajobrazowego obowiązują zakazy umyślnego zabijania dziko występujących zwierząt, niszczenie ich nor, legowisk, innych schronień i miejsc rozrodu oraz tarlisk i złożonej ikry, z wyjątkiem amatorskiego połowu ryb oraz wykonywania czynności w ramach racjonalnej gospodarki leśnej, rybackiej i łowieckiej – czytamy dalej w piśmie dyrektora BPK. - Osoba, która doprowadziła do zatrucia lisa, a co za tym idzie również chronionych gatunków ptaków, złamała ww. zakaz. Dodatkowo myszołów (Buteo buteo) i bielik (Haliaeetus albicilla) są objęte ochroną gatunkową na podstawie rozporządzenia Ministra Środowiska z 2016 roku w spawie ochrony gatunkowej zwierząt zatem doszło do złamania zakazu umyślnego zabijania o którym mowa w ww. rozporządzeniu. W związku z naruszeniem obowiązujących przepisów prawa pracownicy BPK przekazali sprawę do odpowiednich służb. Apelujemy do mieszkańców, aby zwrócili uwagę na tego typu zdarzenia i pomogli nam zwalczyć ten makabryczny proceder na ternie gminy Zbiczno – kończy dyrektor Sławomir Seroka.

Sprawą zajęła się brodnicka policja.