Zamknij

Brodnica. Derby Sparty z Unią w Pucharze Polski. Emocje na trybunach i na boisku [ZDJĘCIA]

pak 22:44, 10.09.2025 Aktualizacja: 12:20, 11.09.2025
Skomentuj Mateusz Wesołowski otworzył wynik spotkania. Fot. Paweł Kędzia Mateusz Wesołowski otworzył wynik spotkania. Fot. Paweł Kędzia

Mecze Sparty z Unią mają charakter podwyższonego, dlatego na stadionie pojawiło się kilkudziesięciu policjantów. Działo się na boisku, co odzwierciedla wynik 4:1 dla gospodarzy. Emocji nie brakowało również na trybunach. 

DERBY SPARTA UNIA W OBIEKTYWIE >>>

Derby Brodnicy i Wąbrzeźna są bardzo gorące, a nienawiść ma wielopoziomowy charakter. Fanatycy Unii wspierają drużyny skonfliktowane z miejscową Spartą, o czym przypominały wznoszone przyśpiewki.

CZYTAJ TAKŻE: Blisko niespodzianki w ligowym debiucie młodych brodniczanek UKS "Gol" w piłkarskich rozgrywkach

Ubiegłoroczne spotkanie Sparty z Unią inaugurowało sezon wiosenny IV ligi na nowych trybunach. Goście wygrali wówczas 1:0, a na widowni się kotłowało. Organizatorzy i policja wyciągnęli wnioski po tamtym spotkaniu i podczas środowego spotkania II rundy okręgowego Pucharu Polski gospodarzy od gości oddzieliła dodatkowo strefa buforowa. Wprowadzono również drobiazgowe kontrole, co spowodowało ogromne kolejki ciągnące się od kołowrótków aż do pomnika przy bramie wejściowej. Policja "trzepała" każdego wchodzącego, dlatego kibice oczekiwali na wejście jeszcze długo po pierwszym gwizdku sędziego.

CZYTAJ TAKŻE: Brodnicka Uczta Teatralna 2025: Jan Peszek otworzy festiwal!

Trybuny kipiały od przyśpiewek wymierzonych w rywali, a nie mniej ciekawie działo się na boisku. W 12. minucie sytuacyjnym strzałem popisał się Maciej Tuptyński, ale piłka minęła minimalnie słupek. Kilka minut później po składnej akcji całego zespołu piłka jak po sznurku trafiła do Mateusza Wesołowskiego, który otworzył wynik spotkania. Po chwili Wesołowski był bliski zaliczenia asysty, ale po jego podaniu strzał Filipa Sieczki padł łupem Franciszka Piernika, bramkarza Unii.

W 33. minucie strzałem spoza pola karnego prowadzenie podwyższył Arkadiusz Szewczuk.

Jeszcze przed zejściem do szatni indywidualnie znów szarpnął Wesołowski, ale minimalnie przestrzelił. Chwilę grozy spartanie przeżyli w 43. minucie, kiedy Aron Maciejewski huknął w poprzeczkę.

Brodnica. Hala już gotowa, teraz czas na modernizację „orlika”

Druga połowa była jeszcze ciekawsza. Tuż po zmianie stron uaktywnił się Kamil Sternicki. Po jego rajdzie Dawid Gdaniec ratował Unię przed stratą bramki, wybijając piłkę z linii bramkowej.

W 56. minucie spartanie rozgrywali rzut rożny, na wykonanie którego ręce same składały się do oklasków.  Brendon Lucas przepuścił piłkę adresowaną do Dominika Dobrowolskiego, który huknął na 3:0.

Goście również byli bardziej żwawi w atakach, ale w 62. minucie Maciejewskiemu odcięło na chwilę głowę. Unita władował się od tyłu w nogi Tuptyńskiego, gdy ten już zdążył odegrać futbolówkę, więc sędzia pokazał sprawcy czerwoną kartkę. W tej sytuacji spartanie rozwinęli skrzydła. W 67. minucie długim podaniem z głębi pola koledzy uruchomili Kamila Sternickiego, który wygrał pojedynek biegowy z obrońcą i bez problemu pokonał bramkarza gości ustalając wynik na 4:0. Chwilę później brazylijską sambę zaprezentował Brendon Lucas. Po tym jak ośmieszył w swoistym tańcu kilku zawodników Unii zagrał piłkę do Sternickiego, którego jednak uprzedził bramkarz.

W końcówce spotkania przycisnęli niebiesko-biali. W 77. minucie minimalnie przestrzelił Szymon Pawłowski, a po chwili Jakub Bollin tylko sobie znanym sposobem nie potrafił skierować główką piłki do siatki, kiedy w podbramkowym zamieszaniu na linii zabrakło Norberta Florczaka. Ostatecznie w 89. minucie honorowe trafienie zaliczył Jakub Węgrzyn.

Sparta wygrała 4:1 i awansowała do kolejnej rundy okręgowego Pucharu Polski. Po meczu w szatni Unii panowały minorowe nastroje, a emocje trudno było ukryć trenerowi Dawidowi Zamiatowskiemu.

Krystian Janczak, trener Sparty: - Tu nie ma co komentować, wystarczy spojrzeć na wynik 4:1. Mecz pod kontrolą, bo to my byliśmy stroną przeważającą. I nie mówię tu o wizualnym efekcie, gdzie celowo dawaliśmy przeciwnikowi pograć dłużej piłką, żeby skutecznie skontrować, a jak trzeba było, to sami przejmowaliśmy inicjatywę. Spodziewaliśmy się takiego meczu, że przeciwnik będzie chciał wysoko na nas wyjść. My zresztą sami staraliśmy się tym odpłacać, z celowymi przerwami na obronę niską. Szkoda niewykorzystanych okazji, bo po przerwie mieliśmy jeszcze trzy okazje "sam na sam" z bramkarzem, a więc wynik mogł być jeszcze wyższy.

Dawid Zamiatowski, trener Unii: - Myślę, że mentalnie nie byliśmy gotowi do tych zawodów. Wiedzieliśmy jak ważne jest to spotkanie, ale kiedy głowa nie dojeżdża, to po prostu gdzieś te umiejętności nie mają znaczenia. Nie byliśmy gotowi do tej rywalizacji. Mamy solidną kadrę, ale mentalnie nie wiem czy jest co zbierać z tego zespołu. Nie ma tej szatni, tej radości i kiedy trzeba się zmierzyć z trudnościami, to ciężkie to jest. Na kolanach byliśmy przed tym spotkaniem, a teraz nie wiem czy już nie leżymy tak naprawdę. Chłopacy, którzy weszli starali się odmienić losy tego spotkania, ale ciężko było zrobić coś w tym momencie. Cały czas będę mówił o tym, że zaważył ten aspekt mentalny.   

BKS Sparta - Unia Wąbrzeźno 4:1 (2:0).

17. M. Wesołowski (1:0), 32. A. Szewczuk (2:0), 56. D. Dobrowolski (3:0). 67. K. Sternicki (4:0). 89. J. Węgrzyn (4:1)

Sparta: Florczak - Wesołowski (57. Meler), Sieczko (86. Szydłowski), Sternicki, Brzóska, Dobrowolski, Szewczuk, Brendon (86. Sorin), Aranowski, Kyryło, Tuptyński (73. Lendzionowski)

Unia: Piernik - Karbowiński, Maciejewski (cz), Hartwich, Bollin, Nowak, Gdaniec (60. Węgrzyn), Wojdak (60. Rzepka), Okraska (71. Kwiryng), Wojciechowski (60. Pawłowski), Piskorski (71. Boczek)

(pak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%