Zamknij

Brodniczanin gra w piłkarskiej ekstraklasie. "Stąpam twardo po ziemi i nie popadam w samozachwyt"

10:05, 27.12.2022 Jacek Laskowski Aktualizacja: 10:02, 28.05.2023
Skomentuj Fot. Krzysztof Cedro Fot. Krzysztof Cedro

Występuje w jednej drużynie z Kamilem Grosickim, a piłkarscy obserwatorzy mówią o nim, że to jeden z większych talentów rocznika 2003 w Polsce. Mowa o Mateuszu Łęgowskim, reprezentancie młodzieżówki, który na co dzień gra w zespole wicelidera ekstraklasy - Pogoni Szczecin

Przygodę z piłką nożną zaczynał w brodnickim GOL-u. To był rok 2012, kiedy powstał klub. W tamtym okresie wraz z bratem najczęściej grał na orlikach i znajomy namówił ich na trening w klubie. Tam poznali swojego pierwszego trenera Patryka Kupczyka. Po kilku latach jego talent odkryli w Pogoni.

JACEK LASKOWSKI: Wyjazd do Szczecina, miasta oddalonego od rodzinnego domu o prawie 400 km, to chyba skok na głęboką wodę dla 13-latka?

[ZT]25314158[/ZT]

MATEUSZ ŁĘGOWSKI: To na pewno była bardzo odważna, ale i trudna decyzja. Ja miałem nieco łatwiej, bo do Szczecina przenosiłem się wraz z bratem bliźniakiem Łukaszem, który jest bramkarzem. Jesteśmy najmłodsi z rodzeństwa, a jako pierwsi wyprowadziliśmy się z rodzinnego domu. Jeszcze grając w brodnickim GOL-u, często wyjeżdżaliśmy na turnieje, na których pojawiali się skauci dużych, polskich klubów. W pewnym momencie dostaliśmy zaproszenie z kilku znanych ośrodków piłkarskich. Na pewno odezwało się Zagłębie Lubin, Lechia Gdańsk i właśnie szczecińska Pogoń, która ma jedną z lepszych akademii piłkarskich w Polsce. Wybrałem się wraz z bratem do Szczecina zobaczyć, jak miałoby wyglądać nasze życie, i postanowiliśmy zostać portowcami.

Domyślam się, że początki były trudne…

- Najgorsza była tęsknota za rodziną i domową atmosferą. Brakowało rodziców, ale i rodzeństwa, z którym jestem bardzo zżyty. Niejednokrotnie były gorsze momenty, kiedy wraz z bratem myśleliśmy o powrocie do Brodnicy, ale zaciskaliśmy zęby, bo każdy z nas doskonale wiedział, że taka okazja może się już nie powtórzyć.

[ZT]25562304[/ZT]

Rodzice, choć daleko, byli i są ogromnym wsparciem. W Szczecinie trafiliśmy do szkoły sportowej, gdzie szybko dowiedzieliśmy się, co znaczy powiedzenie, że talent to mniej niż 10 proc., a cała reszta to ciężka praca. O 6.30 rano odbywał się pierwszy trening, a po południu, po skończonych lekcjach, kolejny. Tak było każdego dnia, a weekendami grało się mecze.

Tobie oraz kadrze U-17 przeszły obok nosa mistrzostwa Europy, gdzie zdaniem piłkarskich komentatorów mielibyście spore szanse na dobry rezultat, a może nawet i na medal.

- Mieliśmy jechać wraz z reprezentacją na III rundę turnieju kwalifikacyjnego Elite Round, ale zaczynająca się wówczas pandemia pokrzyżowała nasze plany. Wcześniejsze mecze międzypaństwowe pokazały, że jesteśmy w stanie rywalizować z najlepszymi reprezentacjami Europy, a zatem wiele sobie obiecywaliśmy po tym turnieju i samych mistrzostwach.

[ZT]25979266[/ZT]

Dla każdego z nas byłoby to spore piłkarskie wyzwanie, ale i okazja do wypromowania się, bo wiadomo, że takie turnieje przyciągają skautów z najlepszych europejskich klubów. Kiedy dowiedziałem się, że impreza zostaje odwołana, to czułem smutek wymieszany z bezradnością. Nikt z nas nie mógł nic poradzić. Szkoda, bo wiem, że kadra była wtedy dobrze dysponowana.

Sezon 2019/2020 spędziłeś na wypożyczeniu w hiszpańskim klubie Valencia.

- To była dla mnie cenna lekcja piłki nożnej, której nigdy nie zapomnę. Skauci Valencii wypatrzyli mnie na zgrupowaniu kadry. Była zima, kiedy nawiązali pierwszy kontakt, a przed samym wyjazdem zapisałem się na naukę hiszpańskiego. Grałem w zespole tamtejszych juniorów, ale miałem okazję trenować również z drugim, a nawet pierwszy zespołem.

Dostrzegasz jakieś różnice w myśli szkoleniowej?

- Mam wrażenie, że Hiszpanie większy nacisk kładą na taktykę i techniczny aspekt gry w piłkę.

[ZT]25654253[/ZT]

Sam rytm meczowy jest tam też zgoła odmienny. Nowością było dla mnie to, że przed każdym treningiem 30 minut spędzaliśmy na siłowni. W Polsce również dba się o ten aspekt, ale jest to inaczej rozplanowane.

Ten sezon jest pierwszym, w którym wskoczyłeś do kadry pierwszego zespołu Pogoni.

- Wystąpiłem w ośmiu spotkaniach tego sezonu i mam nadzieję, że w rundzie wiosennej poprawię ten wynik. Wiadomo, że dla młodych piłkarzy przejście z juniorów do seniorów jest trudne, ale mamy wsparcie starszych kolegów z drużyny. Trzeba jednak pokazać, że coś potrafisz, chcesz i ci zależy.

Kamil Grosicki to niewątpliwie najbardziej znany piłkarz, jaki aktualnie występuje w Pogoni.

- Kamil jest bardzo doświadczonym piłkarzem, a przy tym otwartą osobą. Sporo pomaga młodym zawodnikom i cechuje go duże poczucie humoru. Często żartuje w szatni i mogę śmiało powiedzieć, że jest takim dobrym duchem drużyny. Ja najwięcej uczę się od Damiana Dąbrowskiego, uchodzącego za najlepszego piłkarza grającego aktualnie na pozycji numer „6" w ekstraklasie. Widać, że tak zwanej klubowej „starszyźnie" zależy, żebyśmy łapali doświadczenie i ogranie.

[ZT]27989241[/ZT]

Ligowi obserwatorzy twierdzą, że należysz do grona utalentowanych piłkarzy swojego rocznika.

- Miło słyszeć tego typu słowa i jestem za nie wdzięczny. Cieszę się, że ktoś tak dobrze ocenia moją pracę. Stąpam jednak twardo po ziemi i nie popadam w samozachwyt, bo zdaję sobie sprawę, że muszę pracować nad swoimi mankamentami. Nie czuję też specjalnej presji, kiedy słyszę podobne komplementy. Staram się robić swoją robotę jak najlepiej.

Aktualnie Pogoń jest druga w tabeli i do liderującego Lecha traci cztery punkty. Szanse na zdobycie mistrzostwa są spore.

- Na pewno ja i cały zespół zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by właśnie tak się stało. Byłaby to fantastyczna sprawa, bo niedawno dołączyłem do drużyny seniorów. W poprzednim sezonie, kiedy grałem jeszcze z juniorami, zdobyliśmy mistrzostwo Polski w Centralnej Lidze Juniorów, więc to dużo mniejszy kaliber. W przeszłości wraz z kadrą województwa zachodniopomorskiego wywalczyłem też mistrzostwo i wicemistrzostwo kraju.

[ZT]26253366[/ZT]

Często wracasz w rodzinne strony?

- Z żalem muszę przyznać, że coraz rzadziej. Zawodowstwo mocno to utrudnia, ale zaglądam tu przy okazji świąt. Technologia pomaga utrzymywać kontakt z rodziną, której w Szczecinie brakuje najbardziej.

Dziękuję za rozmowę.

(Jacek Laskowski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

wójek wójek

1 1

A gdzie się podziała LA? 07:53, 26.02.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%