Zamknij

Wydra kąpie się w łazience

14:24, 13.07.2021 Liliana Sobieska Aktualizacja: 01:17, 31.05.2023
Skomentuj Balbina lubi pozować do zdjęć Balbina lubi pozować do zdjęć

W błyskawicznym tempie przeszukała cały pokój, powyrzucała wszystko z szaf. Potem zawłaszczyła sobie wyjściową koszulę gospodarza, owinęła się nią, położyła na dywanie i... była bardzo zadowolona.

Mieszkaniec Wierzchowni Piotr Rurka został wyjątkowo ukochany przez leśne zwierzęta. Do jego domu co jakiś czas regularnie podchodzą różne stworzenia, większe i mniejsze. W ubiegłym roku locha dzika przywędrowała na ganek z 14 swoich dzieci, co gospodarz uwiecznił na zdjęciu. Była też swawolna wiewiórka, która z upodobaniem skakała po drzewach tuż pod domem, ciągnąc ze sobą wielki kawał materiału ukradzionego z podwórka. W ostatnich dniach sierpnia pana Piotra spotkała kolejna przygoda.

Nietypowy gość - było to tuż przed północą

- Wracałem do domu trzymając latarkę w dłoni. Nagle w pobliżu latarni stojącej przy drodze zauważyłem, że w moją stronę biegnie jakieś małe zwierzątko. Z początku trochę się przestraszyłem wiedząc, że kiedy dzikie zwierzę z ufnością idzie do człowieka może to być oznaką wścieklizny. Odsunąłem się na bok, a ono idzie za mną - opowiada Piotr Rurka. - Stanąłem, a stworzenie ułożyło się zwijając w kulkę przy moich nogach. Wtedy zrozumiałem, że oczekuje pomocy. W oddali słyszałem szczekanie psów, a zwierzątko wyglądało na trochę potargane, obślinione i mocno przestraszone.

Mieszkaniec Wierzchowni uznał, że nie wolno zostawiać nocnego wędrowca samemu sobie. Telefonicznie zawiadomił znajdujących się w domu rodziców prosząc, żeby wyszli na drogę z wiadrem. Przyszli z plastikowym wiaderkiem, położyli przed zwierzaczkiem, a on chętnie wlazł do wiadra.

Rodzina Rurków przyniosła stworzenie do domu, wiadro przykryła ręcznikiem i leśny wędrowiec od razu zasnął.

- Nie wiedzieliśmy co to takiego jest. Podejrzewałem, że może to być leśna łasica lub kuna. Mieszkamy prawie wśród lasu, więc obecność takich gości jest możliwa. Po jakimś czasie zwierzątko się obudziło nie mając chęci na opuszczenie wiadra - kontynuuje opowieść pan Piotr. - Przyjrzeliśmy się stworzeniu i uznaliśmy, że jest to młoda wydra. Mama stwierdziła, że maleństwo pewnie jest głodne i postanowiła je nakarmić. W strzykawkę medyczną nabrała mleka i podała do pyszczka wyderki. Prawie od razu zaczęła chętnie pić. Zobaczyliśmy, że to typowe zwierzę wodne, bo ma błonę pomiędzy palcami.

I tak zaczęła się tygodniowa przygoda z Balbiną, bo tak umownie mała wydra została nazwana. I choć wydry często kojarzone są przez człowieka jako szkodniki (szczególnie u wędkarzy) to nocna wędrowniczka szukająca pomocy u mieszkańców Wierzchowni od pierwszych minut wzbudziła same najbardziej przyjazne uczucia.
 

W misce i w koszuli

Już następnego dnia ludzka przyszywana rodzina Balbiny postanowiła się skontaktować telefonicznie z instytucjami zajmującymi się ratowaniem i pielęgnacją leśnych zwierząt pozostających pod ochroną. Przypomnijmy, że wydra do tej grupy należy. Większość instytucji wobec takiego problemu okazała się bezsilna. Na apel poszukujących pomocy państwa Rurków sensownie odpowiedział dopiero Tadeusz Markos, przyrodnik z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Mierzwałdzie koło Iławy.
 
Znawca leśnej fauny telefonicznie poinformował jak się niespodziewanym gościem zająć, czym wyderkę karmić. Balbina wcinała świeże ryby złowione w jeziorze w Wierzchowni, popijała je mlekiem. Pan Piotr, zapalony wędkarz, od ust odejmował sobie własnoręcznie złowione ryby, aby zaspokoić niesamowity apetyt futrzastej panienki. Balbina szybko doszła do siebie, wypiękniała, zaokrągliła się i nabrała chęci do życia i zabawy. Powoli zamieniła plastykowe wiadro na przerobioną klatkę po papudze.
 
W łazienkowym brodziku opiekun postawił miskę z wodą. Wyderka potraktowała naczynie jak najprawdziwszy basen. Potrafiła przez długi czas kąpać się w misce. Po kilku dniach po wodnych szaleństwach i dobrym jedzeniu wgramoliła się na kolana pana Piotra, przytuliła się i wdzięcznymi oczami podziękowała za prawie matczyną opiekę.
 
Równolegle młodziutkiej panience przybywało chęci do zabawy i zbytków. Jak wspomina gospodarz, pewnego dnia spenetrowała wszystkie szafy w domu. Wyciągnęła najlepszą koszulę swojego żywiciela, zawinęła się w nią i ułożyła na dywanie do snu.
 

Do zoo, albo do jeziora

Mimo narastającego przywiązania do zwierzęcia jego wybawiciel miał poczucie, że na dłużej nie może wydry zatrzymać w domu. Po naradzie z rodziną Piotr Rurka postanowił zawieźć Balbinę do fachowca, opiekuna i znawcy zwierząt chronionych. Wydra w towarzystwie ludzi pojechała do ośrodka pod Iławą. Tam została przejęta przez Tadeusza Markosa w Mierzwałdzie. Na miejscu otrzymała super "wypasiony" apartament: duży pokój z glazurą i boazerią oraz basenikiem.
 
- Pan Markos powiedział, że wyderka po jakimś czasie być może zostanie przekazana do ogrodu zoologicznego. Jeśli okaże się, że szybko potrafi się przystosować do warunków naturalnych, to zostanie wypuszczona do najbliższego jeziora. Cieszę się z tego, a jednak też trochę mi smutno. Kiedyś jako wędkarz nie lubiłem wydr. Teraz zmieniłem swój stosunek do tych zwierząt. Za sprawą Balbiny, sympatycznej wyderki, która pewnej nocy przyszła do mnie z prośbą o gościnę - z rozrzewnieniem kończy pan Piotr.
(Liliana Sobieska)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%