Pochodził z Niewierza pod Brodnicą, był ministrem polskiego rządu w latach 1921-22, a także pierwszym starostą Pomorza. Jego grób do dziś można znaleźć w Mszanie. Okoliczności jego śmierci były niecodzienne, można uznać, że zginął walcząc o niepodległość Ojczyzny, choć nie miał wtedy karabinu w ręku
Dr Józef Wybicki z Niewierza był politykiem i działaczem społecznym, krewnym autora hymnu narodowego o takim samym imieniu i nazwisku, ale żyjącym wiek wcześniej.
Urodził się 3 września 1866 roku w Niewierzu pod Brodnicą w rodzinie Michała i Heleny z Sulerzyskich. Gimnazjum brodnickie ukończył w 1888 roku, a następnie studiował we Wrocławiu, w Lipsku i w Berlinie. Po ukończeniu nauki osiadł w Gdańsku, jako „lekarz praktyczny" i specjalista chorób dziecięcych.
[ZT]29091970[/ZT]
Jeszcze jako uczeń i student aktywnie uczestniczył w działalności Związku Filomatów. W Gdańsku zaangażował się w działalność patriotyczną. W 1918 roku został powołany przez Naczelną Radę Ludową na zabór pruski na stanowisko komisarza Rady do spraw polskich w Gdańsku. W 1920 roku został mianowany starostą powiatowym pomorskim, a dwa lata później awansował na ministra byłej dzielnicy pruskiej w polskim rządzie i był nim pół roku. Jego zadaniem była unifikacja tej dzielnicy z resztą państwa polskiego aż do wygaszenia tego ministerstwa. W 1923 roku ponownie podjął obowiązki starosty krajowego pomorskiego i pełnił ją aż do śmierci. Wybicki zaangażowany był w sprawy wielu organizacji społecznych, m.in. Komitetu Pomocy Akademikom, Towarzystwa Naukowego, Towarzystwa Pomocy Naukowej, LOPP, Towarzystwa Czerwonego Krzyża, Komitetu Floty Narodowej, ZOKZ.
Dr Józef Wybicki zmarł w niedzielę, 28 kwietnia 1929 roku w Toruniu, biorąc udział w wielkiej patriotycznej manifestacji. O godzinie 13 na placu Teatralnym zebrał się ośmiotysięczny wiec w proteście przeciwko wystąpieniu w Paryżu doktora Hjalmara Schachta (1877-1970), poruszającego sprawę rewizji zachodnich granic Polski. Przemówienia rozpoczął inżynier Darzwański, a na przewodniczącego spotkania wybrano Wybickiego, a do prezydium powołano senatora Ossowskiego, posła Malinowskiego, prokuratora Bieńkowskiego i panią Domańską. Następnie dwaj dziennikarze – pan Szasza, redaktor naczelny „Słowa Pomorskiego" i dr Konkiewicz z Poznania w całej odsłonie ukazali zakusy Niemiec na całość polskich granic. Długotrwałymi oklaskami tłum przyjmował tworzoną rezolucję. Po odśpiewaniu „Roty" doktor Wybicki, stojąc na balkonie teatru, wezwał zgromadzonych do uformowania pochodu, na którego czele sam stanął i poprowadził tłum do gabinetu wojewody Lamota. Gdy stanął przed nim – po wygłoszeniu krótkiego przemówienia wręczył wojewodzie uchwaloną rezolucję. W odpowiedzi Wiktor Lamot, wojewoda w latach 1929-1931, odpowiedział:
„Kto chce na tych naszych rozdźwiękach wewnętrznych spekulować, kto stąd bierze odwagę do prowokacji – spotka się z twardą i niezłomną odpowiedzią całego narodu polskiego, w łonie którego, jeśli chodzi o całość i moc Ojczyzny, rozdźwięków i wahań nie ma".
[ZT]28973129[/ZT]
W chwili zakończenia tego przemówienia dr Wybicki nagle zbladł i omdlały osunął się na podłogę. Wspólnymi siłami natychmiast ułożono go na leżance. Dość przytomnie natychmiast zastosowano sztuczne oddychanie, posłano do apteki po kamforę, po księdza, po żonę i wezwano stojących w tłumie lekarzy. Niebawem konającego zbadał dr Betlejewski, Ciosłowski i Krysiński. Ich diagnoza nie pozostawiała wątpliwości - po 10 minutach reanimacji samorządowiec z Niewierza zmarł na skutek „ataku sercowego". Wezwany uprzednio ks. Plewa z pobliskiej parafii NMP zdążył jeszcze opatrzyć umierającego świętymi olejami. Do umierającego zdążyła przybyć, zawiadomiona o nieszczęściu małżonka. Tak umierał krewny twórcy hymnu Polski, lekarz, polityk i minister, pierwszy po odzyskaniu niepodległości starosta krajowy pomorski, w 1922 roku odznaczony za zasługi Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Wśród jego odznaczeń znalazł się order Virtuti Militari, order papieski św. Grzegorza, czy Krzyż Organizacji Wojskowych Pomorza.
Niemal natychmiast na wieść o zgonie Wybickiego powołano komitet pod przewodnictwem wicewojewody doktora Mieczysława Seydlitza, który zajął się organizacją pogrzebu. W prace komitetu włączyli się m.in. przewodniczący Julian Szychowski, marszałek Sejmiku Pomorskiego Wincenty Łącki i prezydent Antoni Bolt i wielu innych.
Zwłoki starosty krajowego przewieziono karetką do mieszkania państwa Wybickich, przy ul. Moniuszki 15, a wdowa tego samego dnia odebrała wizyty kondolencyjne i kwiaty od wojewody Lamota, dowódcy Okręgu Korpusu Nr VIII gen. Stefana Pasławskiego, prezydenta Torunia Antoniego Bolta, komandora Frankowskiego i innych.
We wtorek, 30 kwietnia 1929 roku o godzinie 18 zwłoki zmarłego przewieziono do kościoła NMP, a w czwartek nastąpiła eksporta autem do rodzinnego grobowca w Mszanie pod Brodnicą.
[ZT]28840302[/ZT]
Auto z ciałem Józefa Wybickiego dotarło do Mszana około godziny 15. Wtedy z udziałem orkiestry wojskowej i kilkunastu księży, na czele z proboszczem Mszana, ks. dziekanem Marianem Michnowskim, Józefa Wybickiego pochowano na tutejszym cmentarzu. Pośród orszaku przybyłych na pogrzeb osób, przedstawicieli władz, organizacji, towarzystw stanął szpaler, ciągnący się od kościoła aż po cmentarz. Utworzyły go dzieci przybyłe z okolicznych wsi i z Brodnicy. Po latach na jego nagrobku wyryto sentencję: „Szukałem zawsze i wszędzie Polski, nie pomnąc na swary stronnicze".
Autor wykorzystał fragmenty książki M. Bielskiego "Dr Józef Wybicki, pierwszy starosta krajowy Pomorza", wydanej w 1997 roku w Toruniu, udostępnionej przez proboszcza parafii Mszano ks. Sławomira Witkowskiego.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz