Zamknij

Uprawiają poletka ponad stu odmian kukurydzy. W sobotę zapraszają na niecodzienną imprezę

15:06, 15.07.2022 Aktualizacja: 18:17, 07.09.2023
Skomentuj Fot. Maria Oryszczak Fot. Maria Oryszczak

Po raz drugi w powiecie zorganizowany zostanie Wojewódzki Dzień Kukurydzy. Na wydarzenie to zapraszają gospodarze z Kolonii Osiek: Marzena i Piotr Solińscy z synami oraz firmy związane z kukurydzą.

Marzena i Piotr Solińscy od ponad 30 lat gospodarują w Kolonii Osiek. Mają dwóch synów, sześcioro wnucząt. Razem z rodzicami na 70 ha (30 ha własnej ziemi i dzierżawy) pracują dwaj synowie. Pomysłodawcą i głównym wykonawcą współpracy z firmami kukurydzianymi jest młodszy syn państwa Solińskich – Adrian, który w tym roku ukończył szkołę branżową o specjalności mechanik operator maszyn rolniczych w CKZiU w Brodnicy. Poniżej plakatu rozmowa z organizaatorami.

Marzena i Piotr Solińscy od ponad 30 lat gospodarują w Kolonii Osiek. Mają dwóch synów, sześcioro wnucząt. Razem z rodzicami na 70 ha (30 ha własnej ziemi i dzierżawy) pracują dwaj synowie. Pomysłodawcą i głównym wykonawcą współpracy z firmami kukurydzianymi jest młodszy syn państwa Solińskich – Adrian, który w tym roku ukończył szkołę branżową o specjalności mechanik operator maszyn rolniczych w CKZiU w Brodnicy.

Wielkie święto rolników. Dożynki w Świedziebni [ZDJĘCIA]

Z gospodarzami z Osieka rozmawiamy nie tylko o zaplanowanej na wrzesień imprezie kukurydzianej.

MARIA ORYSZCZAK: Kiedy dojeżdża się do gospodarstwa w Kolonii Osiek, widać poletka kukurydzy oznaczone tabliczkami. To jest już państwa gospodarstwo?

PIOTR SOLIŃSKI: Tak. Poletka doświadczalne z oznaczeniem odmiany kukurydzy to właściwie domena syna Adriana. Zajmują one ok. 2,5-3 ha, ale to tylko nieznaczna część naszego gospodarstwa, i to wymagająca sporo czasu i pracy. To taki eksperyment młodego człowieka.

Skąd pomysł, by zacząć współpracę z firmami kukurydzianymi?

ADRIAN SOLIŃSKI: Byłem na Dniach Kukurydzy w powiecie rypińskim. U nas takiego wydarzenia nie było, nie było też plantatorów, którzy by mieli poletka doświadczalne, więc pomyślałem, że można spróbować.

[ZT]28519688[/ZT]

Na czym polega współpraca?

- Firmy produkujące nasiona kukurydzy dostarczają nasiona, niektóre także środki ochrony roślin i nawozy. Na każdym poletku, które ma ok. 6 redlin (nieduży wał ziemi pomiędzy dwiema bruzdami, ukształtowany sadzarką - przyp. red.), jest inna odmiana kukurydzy. Są takie na ziarno, na kiszonkę, na biogaz. Mamy poletka 20 firm i 108 odmian kukurydzy. Uprawa jest dość uciążliwa, bo np. przy siewie trzeba było do każdej odmiany czyścić dokładnie siewnik, wsypywać inne ziarno, oznaczać odpowiednio. Różnice w odmianach widać już teraz gołym okiem.

[ZT]27695820[/ZT]

Niektóre odmiany rosną na wysokość ok. 3 metrów, inne są niższe i krępe. Razem z tatą i bratem pracowaliśmy przy siewie ponad dwa pełne dni, a to przecież tylko niewielka, taka dodatkowa część pracy w gospodarstwie.

Czy poza poletkami doświadczalnymi także uprawiacie w gospodarstwie kukurydzę?

PIOTR SOLIŃSKI: Tak. Mamy 40 ha kukurydzy, ale wszystko na własny użytek - na paszę dla naszych zwierząt. Nasze gospodarstwo ma łącznie z dzierżawami 70 ha i nastawione jest na produkcję mleka. Mamy 100 dojnych krów i 60 sztuk młodzieży. Dodatkowo od 5 lat prowadzimy usługi rolnicze: orka, sianie, cięcie kukurydzy.

I to wszystko udaje się zrobić siłami rodziny - z synami i żoną?

- Tak, ale praca jest przez cały dzień. Rano i wieczorem po dwie godziny to obowiązkowy udój. Wszystko robi się mechanicznie, ale to i tak wymaga czasu, potem praktycznie cały dzień - sprzątanie pomieszczeń, wyrzucanie obornika, karmienie zwierząt, no i prace w polu i przy maszynach.

Śmiejemy się, że mamy tylko niewiele dłuższy łańcuch od naszych krów, bo możemy wyrwać się do domu na obiad i kolację, ale już wyjazdy czy wczasy - to nieosiągalne. Raz tylko pominęliśmy wieczorne dojenie - kiedy było wesele naszego syna.

Ale już przy innych rodzinnych uroczystościach wracamy na wieczór - by zająć się zwierzętami.

Czy taka praca jest opłacalna?

- W 1988 roku przejąłem gospodarstwo po rodzicach. Na wsi nigdy łatwo nie było, choć zdarzały się lata lepszego urodzaju i łagodniejszych cen. Na początku były nawet takie lata, że wielu rolników czekało, aż przyjdzie renta ojca czy matki, żeby zainwestować w siew albo nawozy i wyjechać w pole. Teraz na pracy rolników zarabiają głównie pośrednicy. Np. w czasie koronawirusa w skupie rolnik dostawał 5 złotych za kilogram żywca, a w sklepie wołowina kosztowała 30-40 złotych.

[ZT]28052583[/ZT]

Teraz ceny w skupie są trochę wyższe, bo 11 złotych za kilogram, ale to i tak nie bardzo opłaca się hodowla. Wielu rolników zlikwidowało już hodowlę. Przestawiają się na uprawy - bo łatwiej. Plony sprzedaje się i zimą spokój. Ze zwierzętami praca na okrągło. W Kolonii Osiek pozostało tylko dwóch hodowców krów, kiedyś było 30. W Gorczenicy też rezygnują z hodowli krów mlecznych. Hodowców świń w naszej okolicy w ogóle nie ma. W każdym gospodarstwie w Osieku kiedyś były zwierzęta, co najmniej 2-3 krowy i odstawiano mleko. Teraz produkcja mleczna słabo się opłaca. Cztery razy zmieniałem mleczarnie, do których odstawialiśmy mleko, bo ceny były coraz niższe.

Czy pan także myślał o tym, by zlikwidować hodowlę?

- Na razie nie. Póki są siły.

Czy zapowiadany na wrzesień Wojewódzki Dzień Kukurydzy to będzie impreza tylko dla rolników?

- Zapraszamy wszystkich, których interesuje rolnictwo, nie tylko rolników. Będzie prezentacja odmian kukurydzy, pokaz maszyn rolniczych, poczęstunek, a na koniec zabawa taneczna.

CZYTAJ TAKŻE: Niedaleko wykopano prawdziwy skarb, teraz poszukiwacze weszli na pole kukurydzy. Też było warto

(Maria Oryszczak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%