Zamknij

Nad jeziorem Sopień pierwszomajowy pochód jak za dawnych lat. A potem wszyscy... wskoczyli do wody [ZDJĘCIA]

15:39, 04.05.2021 Aktualizacja: 16:56, 25.01.2023
Skomentuj FOTO MO FOTO MO

Co roku w Małym Leźnie koło Brodnicy właściciele gospodarstwa agroturystycznego organizowali swoiste happeningi, gdzie pochód stylizowany na ten z czasów PRL-u przyciągał prawdziwe tłumy. Była nawet mównica, przemówienia ucharakteryzowanego "sekretarza partii" i obstawa "Milicji Obywatelskiej". Niestety, z powodu pandemii zrezygnowano z imprezy organizowanej przez lata. Nie było w tym roku pochodu w Małym Leźnie, za to po raz pierwszy majowy pochód z flagami urządziły morsy w Małym Głęboczku, a więc niedaleko.

Nad jeziorem Sopień

[ZT]27002010[/ZT]

Andrzej Rzepka, lider grupy morsów, razem z Aleksandrą Korecką z Agroturystyki Sopień zaprosili na wiosenny spacer wokół jeziora. Były oczywiście flagi i pierwszomajowe piosenki z przenośnego głośnika. Organizatorzy zadbali też, żeby było bezpiecznie i żeby nikt się nie zgubił. Oznakowana trasa, żółte kamizelki ze stowarzyszenia Pojezierze Brodnickie, dystans i maseczki. Na czele pochodu Wojtek Kopiczyński ze Świerczyn w swoim traktorze, a za nim spora grupa pasjonatów morsowania z okolic Brodnicy i Nowego Miasta Lubawskiego. Razem z morsami leśnymi ścieżkami wędrowała też m.in. Danuta Kędziorska, wójt gminy Brzozie.

- Biegam tędy codziennie i chciałem innym pokazać, jak piękne są lasy wokół jeziora Sopień. Potem oczywiście zapraszamy do kąpieli w jeziorze, chociaż kiedy na dworze ciepło, to morsowanie nie jest już tak ekscytujące jak zimą - mówi Andrzej Rzepka.

Bigos i kiełbaski

[ZT]25146458[/ZT]

Mimo tego amatorów majowej kąpieli nie zabrakło. Pozostali na brzegu obserwatorzy doglądali kiełbasek w ognisku i bigosu w kociołku, który dla uczestników pochodu w Małym Głęboczku ugotowała pani Ewa, żona pana Andrzeja.

Pan Jerzy Trzciński, zwany przez morsów „Dziadkiem”, dokładając do ognia przypominał, jak piękne urodziny urządziły mu morsy nad jeziorem.

- Ja morsowałem od młodości w jeziorze Niskie Brodno. Dziś już do wody nie wejdę, ale czuję, że morsy to moja rodzina. W lutym tego roku kończyłem 80 lat i po morsowaniu moi towarzysze urządzili mi prawdziwe święto z plackami i tortem urodzinowym – wspominał Jerzy Trzciński.

Pierwszomajowa biesiada morsów nad jeziorem była równie okazała, bo poza bigosem i kiełbaskami na wspólnym stole znalazły się smakołyki przywiezione przez uczestników majówki.

(Maria Oryszczak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%