Czy powstanie ścieżka edukacyjna śladami schronów Pojezierza Brodnickiego z czasów wojny? Na razie efektowny bunkier w lesie niedaleko Zbiczna doczekał się opracowania i tablicy informacyjnej dla turystów
Tablica zawierająca informacje dotyczące budowy i przeznaczenia schronu z II wojny światowej stanęła tuż przy ulicy, na trasie ze Zbiczna do Grzmięcy, w pobliżu mostku, strugi i wjazdu do ośrodka "Pod Sosnami". Przypomnijmy, że schrony bojowe "Linii brodnickich jezior" są pod opieką Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego Ziemi Michałowskiej "Cultura".
24 października 2016 roku obiekty opomiarowano i wpisano do ewidencji Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków, co oznacza ich prawną ochronę. Dzięki współpracy z wojewódzkim konserwatorem zabytków schron przy trasie Zbiczno - Grzmięca został poddany renowacji przez członków stowarzyszenia i w rezultacie oddany do zwiedzania miejscowym, turystom i miłośnikom II wojny. Wybranie nanosów ziemi umożliwia wejście do środka. Niedawno staraniem Nadleśnictwa Brodnica przed bunkrem umieszczono tablicę informacyjną z historią obiektu i miejsca. Czy po odnowieniu pozostałych schronów uda się opracować szlak w formie ścieżki edukacyjno-historycznej, łącząc przy okazji lokalizację i historię pobliskich sędziwych dębów? Pytanie bynajmniej nie jest retoryczne i należy do otwartych.
Jak wynika z historycznego opracowania, opisanego na tablicy informacyjnej - 25 czerwca 1939 roku major Michał Steiner objął dowództwo nad pracami umocnień obronnych na linii jezior - Ciche - Karaś - Sosno - Zbiczno. Ten odcinek miał być, zapewne doraźnie, obsadzony na wypadek wojny - czterema kompaniami strzeleckimi i batalionem artylerii, do których dołączyć miał później Batalion Obrony Narodowej. Żołnierze mieli bronić tego rejonu za pomocą 18 ciężkich karabinów maszynowych i trzech dział przeciwpancernych. Ręczne prace ziemne rozpoczęto po wiosennym wyschnięciu gruntu - pod koniec kwietnia 1939 roku.
Jednocześnie - wraz z batalionem toruńskich saperów majora Bonieckiego - ruszyły roboty szalunkowe i stawianie betonowych schronów. Budowy bunkrów próbowano utrzymać w tajemnicy. Jak wspominają jednak okoliczni rolnicy - nie było to możliwe z uwagi na fakt, że mieszkający tu Niemcy szybko odkryli, na czym polegają leśne prace wojska. Bywało, że otwarcie kpili z tej "tajemnicy". Z kolei polscy gospodarze zbyt licznie wozili na swoich furmankach deski, żwir i kamienie, by wojskowe prace dało się utrzymać w sekrecie.
W przypadku bunkra nad jeziorem Karaś rolnicy doprowadzali wyładowane materiałami budowlanymi wozy na skraj lasu, następnie lejce koni przejmował żołnierz i odprowadzał na rozładunek w głąb lasu. Chłopi odbierali konia i pusty wóz z innej strony. W przypadku schronu wznoszonego nad jeziorem Zbiczno, tuż przy samej drodze, o tajemnicy w ogóle nie mogło być mowy. Pod koniec lat trzydziestych schrony wznoszono ze zbrojonego betonu. Zbrojenie wykonywano z gładkich prętów stalowych o średnicy 10 i 20 mm, natomiast w strop wkładano kątowniki, dźwigary, a nawet szyny. W trakcie prac murarskich stosowano proporcje 1:3 - do kilograma cementu sypano kilogram żwiru i 2 kg tłucznia. Minimalna grubość stropu wynosiła 80 cm, a ściany licowej, narażonej na ogień nieprzyjaciela - 1 metr. Inne ściany mogły mieć około 40 cm grubości. Powyższe dane wskazywały schron w klasie odporności B, wystarczający w zabezpieczeniu załogi narażonej na ostrzał nawet z dział większego kalibru.
Tak zbudowano tradytor dwustronny nad jeziorem Zbiczno, a właściwie przy strudze z jeziora Zbiczno do jeziora Strażym. Jego współrzędne geograficzne to: N 52°20'30,83 E 19°25'8,84. Posiadał on dwie otwarte strzelnice dla dwóch ciężkich karabinów maszynowych Browning wz. 30, które ustawiano na masywnych stołach z drewna, dla stabilności mocowanych na stałe do fundamentu. Załogę miało stanowić pięciu żołnierzy, z których jeden był dowódcą. Już w trakcie budowy wyniknął poważny problem, który, zdaje się, popełniono w fazie planistycznej. Otóż bunkry okazały się za małe na ewentualne pomieszczenie liczniejszej załogi, a brak wentylacji wręcz uniemożliwiał długotrwały ostrzał z CKM-u, z uwagi na podtruwanie żołnierzy szybko gromadzącymi się gazami. Do długotrwałej obrony brakowało piwniczki na żywność, wodę pitną zapewne stanowić miały wody jeziora. Nie wiadomo, czy w jakiś sposób próbowano tym problemom zaradzić. Konstrukcji jednak nie zmieniono, prace zaczęły się ślimaczyć, a w efekcie zamiast planowanych sześciu - zbudowano cztery schrony. Zabrakło materiałów, a przede wszystkim czasu na ukończenie zasieków i wzmocnienie rowów strzeleckich.
W opracowaniu Wiktora Rutki na podstawie relacji majora Michała Steinera oraz podporucznika Stanisława Wawrzyńczaka, znajdujących się w Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie - czytamy:
"Po przeprowadzonej w dniu 31 sierpnia 1939 roku mobilizacji, pozycja została obsadzona w następujący sposób: I batalion 67. Pułku Piechoty, pod dowództwem majora Steinera, zamykał dostęp do Brodnicy od strony południowej - w rejonie jezior Ciche, Karaś i Zbiczno. Na wschód od I batalionu zostały rozlokowane dwie kompanie Batalionu Obrony Narodowej >Brodnica" dowodzonego przez majora Adama Fleszara. I kompania zajęła stanowiska w rejonie Tamy Brodzkiej, a II kompania - przesmyk między jeziorami Zbiczno i Bachotek.
W nocy z 31 sierpnia na 1 września Niemcy atakują placówki straży granicznej, które po oddaniu kilku strzałów wycofują się za pozycje obronne, powodując popłoch i panikę wśród ludności cywilnej. Oprócz wzmożonej aktywności lotnictwa niemieckiego, dzień mija spokojnie. W dniu 2 września kompania rozpoznawcza I batalionu prowadzi na przedpolu drobne utarczki z patrolami rozpoznawczymi Niemców - pojawia się kilka samochodów pancernych nieprzyjaciela.
Około godziny 17 niemieckie bombowce rozpoczynają nalot na Brodnicę oraz umocnienia w rejonie Tamy Brodzkiej i Zbiczna. Podczas nalotu rannych zostaje kilku żołnierzy. 3 września, mimo aktywności niemieckiego lotnictwa, przebiega bez strat. Kolejnego dnia, w godzinach wieczornych na rozkaz dowódcy dywizji I batalion 67. Pułku Piechoty oraz Batalion Obrony Narodowej >Brodnica" zostają wycofane w rejon Rypina. Umocnienia zostały wykorzystane ponownie w styczniu 1945 roku przez wojska niemieckie, które próbowały opóźnić ofensywę Armii Czerwonej".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz