Dziś w grodzie nad Drwęcą nikt piwa nie produkuje, no, chyba że na własny użytek, choć browarnictwo w Brodnicy ma długą i bogatą tradycję. Ale było według kronikarzy i tak, że wyprodukowany tu napój „szczególną dobrocią się nie odznaczał”, a uznanie wśród klienteli znalazło za to sprowadzone do miasta piwo bawarskie.
Wiele historycznych publikacjach (np. Topografia Goldbecka z 1789 roku) podaje, że dla mieszkańców Brodnicy i jej okolic browarnictwo i gorzelnictwo było istotnym źródłem utrzymania. O ilościach warzonego piwa czy pędzonej wódki wiele już pisano. Zawężając się jednak do browarnictwa ciekawość może budzić jakość brodnickiego piwa. Dlaczego z pozoru bagatelny fakt, iż niejaki Bartholomäus Ferrari (czy Ferrary) sprowadził w 1846 roku beczkę bawarskiego piwa, uwiecznił w swojej pracy - napisanej w 1900 roku na zlecenie władz ówczesnego powiatu - wielokrotnie cytowany historyk dr Hans Plehn?
Przypatrzmy się bliżej temu, co warzono w minionych czasach w Brodnicy i jej najbliższej okolicy.
Były burmistrz Brodnicy, F. A. Zermann, pisze w swojej kronice miasta z 1851 roku: "gorzelni na terenie miasta i w najbliższej okolicy nie ma. Wszystkie wcześniej istniejące zamknęły swoją działalność. Browary są dwa, miejski i prywatny" (prywatny wg. Plehna - w Karbowie). Informację Zermanna niejako uzupełnia Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich z 1880 roku, w następujący sposób:
Dziś jest w B. gorzelnia i browar. Gorzelnia dopiero około 1875 r. wystawiona na gruncie rządowym, niegdyś do starostwa należącym. Browar zaś istnieje już przeszło 40 lat, wyrób jego jednak nie nabrał szerszego rozgłosu; ogranicza się na konsumpcyą miejscową. Nie jest to jednak ów sławny browar miejski, o którym wspomina "Starożytna Polska" Balińskiego [w wyd. 1843 nie ma nic o jakości piwa warzonego w Brodnicy]; w browarze tym miejskim jeszcze przed 10 laty wyrabiano piwo, które jednak także szczególną dobrocią się nie odznaczało; browar ten na mocy przywileju Zygmunta III wystawili wspólnie znaczniejsi mieszczanie, do warzenia piwa uprawnieni, i jeszcze około roku 1850 każdy z nich kolejno piwo warzył [to właśnie ten, wspomniany przez Zermanna, miejski browar].
Pomijam historię piwa znanego już od wielu tysięcy lat i nie wyciągam w tym miejscu wniosku czym właściwie brodniczan w XVIII i XIX w. w miejscowych wyszynkach raczono. Fakt, iż warzelnikom w Lidzbarku (należał w tym czasie do zmieniającego w historii swoje granice powiatu brodnickiego) polecono pod koniec XVIII wieku sprowadzenie odpowiednich prób i receptur z Berlina, zmusza jednak do myślenia. Popatrzmy wobec tego szerzej na Królestwo Prus, do których Brodnica od końca XVIII należała.
Fryderyk II Wielki, król, który najbardziej z wszystkich władców Prus wpisał się w historię tego kraju (brał udział w pierwszym rozbiorze Polski), był z zawodu - za wolą swego ojca - piwowarem. Zawód ten, zdaniem obu władców, świetnie pasuje do czynności związanych z zarządzaniem kraju. Fryderyk był przekonany, że piwo jest zdrowsze niż wchodząca w modę kawa. Lud powinien, jego zdaniem, nadal spożywać popularną w całych Prusach "zupę z piwa" i tym samym wspierać rodzime browary, oraz zapewniać państwu dochody z podatku od tego trunku (o niemal regulaminowym "chlaniu" w armii pruskiej wspominam już na marginesie). Władca twierdził, że sam został wychowany na tej zupie, a piwo, to napój, który "od wieków pity przez naszych przodków, najlepiej pasuje do tutejszego klimatu". Trzeba w tym miejscu nadmienić, że piwo warzone na zupę piwną miało tylko 1-2 proc. alkoholu (tzw. cienkusz) i spożywane było przez cały dzień, w zamian złej jakości wody.
Piwo, jakie ono by nie było, spełniało też rolę gratyfikacji; brodnicki pastor Powalski (zmarł w marcu 1829) od każdego warzenia przez uprawnionego do tego obywatela, otrzymywał w ramach swojego wynagrodzenia ca 53 litry piwa.
Zupa piwna (czasem z wciśniętymi pieczonymi jabłkami, przyprawami i cukrem) popularna była wśród wszystkich stanów także w XIX wieku. Później wyparła ją kawa w zestawieniu z kanapkami. Fusy kawy zastąpiły też pianę piwa jako narzędzie pracy wróżbitów. Ciekawostką może być fakt, że Fryderyk Wielki objął tron w 1740 roku i panował do śmierci w roku 1786, które to lata wyryto - jak dalece można je jeszcze dziś odczytać - na tajemniczym kamieniu z herbem Brodnicy leżącym w Kominach. Przypadek? W każdym razie jeszcze jedna sugestia.
Jak podaje Plehn, w Brodnicy warzono w interesującym nas czasie "einfaches Bier" (proste piwo), tak zresztą jak i gdzie indziej, za wyjątkiem południa Niemiec. Było to zazwyczaj czysto pszeniczne piwo tzw. górnej fermentacji, do którego produkcji nieodzowna jest temperatura 15 - 20 stopni. Tak otrzymane piwo, warzone przez cały rok, miało zasadniczą wadę - nie nadawało się do dłuższego przechowania. Próby wydłużenia tego czasu poprzez rożne, nie zawsze zdrowe dla konsumentów dodatki, zmusiły zwierzchność do wydania odpowiednich dekretów (np. w 1516 roku w Bawarii), chroniących czystość trunku.
Wspomniany Ferrari, który w 1830 roku przejął cukiernię Bergera na obecnej ul. Hallera, zdecydował się, jak się wydaje, na eksperyment i sprowadził beczkę piwa bawarskiego, tzn. piwa dolnej fermentacji, techniki stosowanej w tym czasie głównie w Bawarii. Eksperyment zakończył się sukcesem, beczkę opróżniono w jeden wieczór! Piwo dolnej fermentacji wymaga do swej produkcji temperatury 6 - 9 stopni, daje się jednak w odpowiednich warunkach przechowywać przez wiele miesięcy, ma bardziej intensywny smak i większą zawartość alkoholu niż piwo górnofermentacyjne. To, co zamówił Ferrari, to ciemne jęczmienne piwo typu "lager" o silnym smaku aromatu słodowego.
Najpopularniejszym rodzajem dolnofermentacyjnego piwa bawarskiego było tzw. piwo marcowe. Dekrety księcia Bawarii z XVI w. wydane ze wzgl. na niebezpieczeństwo pożaru w okresie letnim, ograniczyły czas warzenia piwa do okresu od św. Michała (29 wrzesień), do św. Jerzego (23 kwiecień).
Aby popularnego trunku nie zabrakło latem, warzono w marcu mocne piwo o szczególnym składzie. Magazynowano je w głębokich piwnicach, w miarę możliwości, z lodem. Piwnice obsadzano kasztanowcami, których duże liście chroniły przed słońcem, a płytkie korzenie nie uszkadzały sklepienia. W cieniu tych drzew urządzano ogródki piwne, napój serwowano także w specjalnie urządzonej na ten cel piwnicy. Resztę przechowywanego piwa wypijano w październiku (słynny monachijski "Oktoberfest", obecnie średnio 1 miliard euro obrotu!)
Mająca genezę w powyższej procedurze moda na kasztanowce w ogródkach piwnych nie ominęła i Brodnicy. Kasztanowce posadzono np. za wybudowanym w 1860 roku domem Bractwa Kurkowego (obecnie BDK), koło restauracji Zwirnera (później restauracja Chełmińska, dziś apteka) czy w ogrodzie browaru Wodtke (obszar obecnego Targowiska Miejskiego). W sytuacji, gdy miejscowy trunek wg kronikarzy szczególną dobrocią się nie odznaczał , sprowadzone do Brodnicy bawarskie piwo znalazło wielki poklask wśród klienteli i zapowiedziało ciężkie czasy dla miejscowych browarów.
Brodnica nie była tu zresztą wyjątkiem. Wraz z rozwojem transportu (pierwszy ładunek kolejowy w 1836 roku na terenie Bawarii, to dwie beczki piwa), wprowadzeniem maszyny parowej do produkcji, odkryciem przez Ludwika Pasteura w 1860 roli mikroorganizmów w procesie fermentacji (wcześniej fermentowało to, co przyniosło powietrze czy spadło z sufitu do kadzi) i zapewnienie tym samym stałej jakości trunku, importowane piwa dolnofermentacyjne wypierały miejscowe, "proste" piwo. Szanse wyrównały się w 1876 roku, gdy Bawarczyk Carl von Linde skonstruował agregat chłodniczy. Od tego czasu można było piwo dolnej fermentacji produkować w każdym klimacie, o stałej jakości przez cały rok. Niebagatelną rolę grał również rozwój metod analizy i przygotowywania wody do produkcji piwa.
W Brodnicy przyszedł czas na nowoczesny browar. Założycielem takiego stał się w roku 1882 pochodzący z Kokocka w powiecie chełmińskim, 27-letni Eduard Wodtke, syn Johanna, kupiec, "posiadacz" w Piwnicach koło Dębowej Łąki, w 1886 wybrany tam sołtysem, później ławnik sądu w Toruniu. Młody, postępowy inwestor, kupił wcześniejszy miejski browar od Żyda, Leona Simona, i szybko poradził sobie z niewydolną technicznie konkurencją. "Wodtkesche Brauerei" stał się jedynym browarem w całym ówczesnym powiecie i istniał do końca I wojny światowej, w końcowej fazie pod nazwą "Wodtke Nachf. (Bes. E. Wodtke)", czyli "Następca firmy Wodtke (właściciel E. Wodtke)". Wg danych "Internetowego Banku Mieszkańców Prus Zachodnich", Eduard miał tylko jedną, urodzoną w Piwnicach, córkę.
Pozdrowienia z ogródka piwnego Wodtke, Strasburg. Widokówka sprzed 1920 r. Po prawej widoczny kasztanowiec
W tym miejscu znów ciekawostka. Eduarda, jako "bardzo szanowanego obywatela Brodnicy", wspomina mile w swoim dzienniku pokładowym 10-osobowa załoga łodzi wioślarskiej gimnazjum w Bydgoszczy. W 11-dniowym rejsie z Bydgoszczy do Bydgoszczy via Gdańsk, Elbląg i Ostródę w 1895 roku, jeden z przystanków przypadł na Drwęcy w Brodnicy, gdzie załogę ugościł i oprowadził po mieście właśnie Eduard Wodtke (jego brat, Karl, był w tym czasie właścicielem przystani i hangarów dla łodzi na Brdzie w Bydgoszczy). Kolację młodzi wioślarze zjedli w kasynie oficerskim.
Wracając do tematu; do co najmniej 1908 roku pracował też browar na terenie tzw. domeny (obszar dzisiejszego Kauflandu i najbliższej okolicy). Daty podjęcia produkcji jak i innych istotnych danych niestety brak. Od 1942 roku w powiecie brodnickim piwa już nie warzono. Niejako w zamian powstały cztery hurtownie sprowadzające z rożnych stron "płynny chleb", jak żartobliwie nazywają piwo Bawarczycy. Piwa górnej fermentacji powróciły na szeroki rynek w nowoczesnym wydaniu technologicznym dopiero w latach 60-tych XX wieku. Przykładem takiego piwa jest Piwo Grodziskie, w którego powstaniu kluczową rolę odegrał, wg legendy, mnich Bernard z Wąbrzeźna (1575 - 1603), syn burmistrza Wąbrzeźna Pawła Pęcharka.
Produkcję i konsumpcję piwa regulowały już odpowiednie paragrafy babilońskiego kodeksu Hammurabiego z około 1800 r. p.n.e. Paragrafy te, w zaktualizowanej formie, dotrwały czasów pruskich: karczmarka, która w swojej karczmie pozwoli na polityczne lub niebezpieczne dla państwa dyskusje i nie wyda swoich gości królowi, zostanie zabita, fałszujący piwo zostaną utopieni w ich własnych beczkach lub będą tak długo piwem polewani i zalewani aż się uduszą [taki waterboarding a dokładniej beerboarding po babilońsku].
Najpopularniejsze w Prusach w czasach Ferrari'ego "piwo bawarskie" nosi dziś nazwę "König Ludwig Dunkel", ma 5,1 % alkoholu i produkowane jest wyłącznie przez browar zamkowy w Kaltenberg. Zgodnie z opisem tego trunku jest to piwo lekkie, słodkie, ze szlachetnym aromatem chmielu, o przyjemnej goryczy, pełne w smaku.
A co nam zostało z tamtych lat? Parę okazałych, dotkniętych zębem czasu kasztanowców - symbolu towarzyskich spotkań jak i drzew maturzystów - i nauka, że w Brodnicy lepiej otwierać hurtownie i rozlewnie piwa, niż budować browary. Może jednak w dobie wchodzących w modę małych browarów inwestorzy zmienią swoje zdanie? Sprowadzanych do Brodnicy piw w każdym razie nam nie braknie.
Prosit, cheers, na zdrowie, i abyśmy nie mieli nigdy okazji popaść w cenosillicafobię!
CDN
Źródła, poza wymienionymi w tekście:
* Hans Plehn, Geschichte des Kreises Strasburg in Westpreußen, Leipzig 1900;
* Rudolf Birkholz, Der Kreis Strasburg, Osnabrück 1981;
* Preussische Provinzial-Blätter, Königsberg 1829;
* Brodnica, siedem wieków miasta, 1998, str. 185-186;
* Źródła internetowe.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz