Rosnąca liczba pracowników z Ukrainy szuka możliwości zatrudnienia za naszą zachodnią granicą, w tym w Niemczech. Tymczasem do Polski napływają pracownicy z Filipin, Indonezji i Afryki.
Szybko rośnie zauważalny przypływ imigrantów z odległych zakątków globu. Widać je w polskich fabrykach, hotelach i na budowach, gdzie jeszcze nie tak dawno, obok Polaków, najczęściej spotykano obywateli Ukrainy.
- Już nie Ukraina a Filipiny, Indonezja, Kenia, czy Tunezja – wśród imigrantów zarobkowych przewagę nad naszymi sąsiadami zyskują przybysze z egzotycznych krajów - wskazuje Do Rzeczy.
Tę różnorodność widać m.in. wzdłuż wybrzeża Bałtyku, a odzwierciedla go personel hotelowy z kelnerami, szefami kuchni i gospodyniami pochodzącymi z odległych państw.
To bardzo rzetelni, stabilni i uprzejmi pracownicy, którzy świetnie sprawdzają się w usługach
- mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Roman Kucierski, dyrektor zarządzający pięciogwiazdkowego hotelu Hamilton w Świnoujściu.
Trzy lata wstecz, przez wybuchem pandemii największą liczbę pracowników spoza kraju stanowili Ukraińcy.
Zatrudnienie Polaków, którzy mają blisko od lepiej płatnej pracy w Niemczech, a ostatnio także Ukraińców, staje się coraz trudniejsze.
- informuje dziennik.
Duża część Ukraińców wyjeżdża do innych państw, w tym do Kanady, Niemiec oraz Hiszpanii. Do końca czerwca Niemcy były domem dla ponad 1,3 miliona uchodźców z Ukrainy, podczas gdy w Polsce ich liczba spadła do prawie 978 tysięcy.
- W przypadku Niemiec 37 proc. uchodźców deklaruje chęć pozostania tam na stałe. W Polsce jest to ok. 19 proc - wskazuje Do Rzeczy i dodaje, że to niepokoi pracodawców.
Jak wskazuje Do Rzeczy, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców wystąpił już z apelem o jasne określenie perspektywy statusu prawnego uchodźców, szkolenia językowe i zawodowe, a także inne rozwiązania mające na celu zachęcenie Ukraińców, ale także obywateli innych państw do pozostania w Polsce.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz