Początek spotkania to badanie nawzajem sił, jakimi dysponowały w tym dniu drużyny. A były one niezwykle wyrównane. Jako pierwsi zaatakowali przyjezdni, jednak skoncentrowany Adam Rysiewski nie popełnił błędu. Na ataki Gromu strzałem nad bramką odpowiedział Karol Bojanowski. Równe sobie zespoły toczyły walkę w środku pola, ale to goście częściej zagrażali naszej drużynie. Robili to jednak na tyle nieporadnie, że piłka mijała słupek bramki Rysiewskiego. Najgroźniej było z kolei w 40. minucie, gdy po strzale zawodnika Gromu piłka najpierw trafiła w słupek, a po dobitce - w ręce golkipera. Akcje gospodarzy kończyły się najczęściej na linii defensywnej gości. Tylko uderzenie Artura Szczuckiego zrobiło trochę zamieszania, ale nie przyniosło żadnych korzyści dla zespołu. Pierwsza połowa nie była porywająca i mało kto wierzył, że w drugiej może być inaczej... ... a zaczęło się od mocnego uderzenia Unifreeze. Najpierw Szczucki nie wykorzystał dogodnej okazji, a następnie Rafał Klonowski ładnie uderzał z daleka, ale minimalnie niecelnie. Nie próżnowali też przyjezdni próbujący zaskoczyć Rysiewskiego niesygnalizowanym strzałem zza pola karnego, jednak nasz bramkarz był tam, gdzie powinien. Wielkiego pecha w 55. minucie miał grający trener Arkadiusz Chojnowski, po strzale którego piłka zmierzała do siatki, ale odbiła się od stojącego na linii bramkowej obrońcy gości. Dziesięć minut później kluczowa akcja meczu. Znakomitym podaniem z głębi pola popisuje się Bojanowski, Bała urywa się obrońcom i pewnie strzela po ziemi obok bezradnego bramkarza Gromu. Minutę później goście zdobyli bramkę ze spalonego, sędzi trafienia nie uznał i na boisku doszło do spięcia zawodników obu drużyn. Ostatni raz goście zagrozili naszej drużynie w 70. minucie, kiedy to piłkę zmierzającą do pustej bramki wybił Andrzej Argalski. Wynik mógł być bardziej okazały, gdyby Bała oprócz bramkarza nie przelobował jeszcze bramki, a Klonowski trafił z kilku metrów. Trener Arkadiusz Chojnowski o meczu: Mecz był dla nas bardzo istoty. Chcieliśmy zdobyć kolejne trzy punkty u siebie, ucieszyć kibiców, działaczy i nas samych. Spotkanie do ładnych nie należało, ale było bardzo dużo walki, z której to my wyszliśmy zwycięsko. Najistotniejsze jest to, że po raz pierwszy w sezonie zagraliśmy na zero z tyłu. Na wygraną zasłużyliśmy dobrą grą w drugich 45 minutach, które mogło przypominać potyczkę z Czarnymi.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz