Po wybuchu wojny za naszą wschodnią granicą na wniosek Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji samorządy miały przeprowadzić inwentaryzację dostępnych schronów. Co robić i gdzie się schować, gdyby rakiety zaczęły spadać na Brodnicę?
Gdy na wniosek MSWiA samorządy miały przeprowadzić inwentaryzację schronów na wypadek wojny, okazało się, że takie obiekty są przeważnie w fatalnym stanie technicznym. A jak to wygląda w Brodnicy?
- Na terenie miasta nie ma schronów. Na wypadek zagrożenia i działań wojennych mamy wyznaczone miejsca ewakuacji - informuje Zdzisława Marciniak, dyrektor Wydziału Współpracy Zewnętrznej i Informacji UM w Brodnicy. - W zależności od sytuacji zagrożenia militarnego burmistrz podejmuje wówczas decyzję o zabezpieczeniu życia i zdrowia mieszkańców.
[ZT]28342842[/ZT]
W razie zagrożenia mieszkańcy mogliby organizować schrony w prywatnych piwnicach. W internecie są przepisy, jak w prosty sposób można wzmocnić stropy.
Jak się jednak okazuje, na naszym terenie są jeszcze schrony z czasów ostatniej wojny, z których również można byłoby skorzystać w razie konieczności, choć trudno ocenić, czy okazałyby się skuteczne w każdej sytuacji. Naliczyliśmy cztery w samym mieście i drugie tyle za jego granicami, ale jest ich pewnie więcej.
- Na terenie Brodnicy zlokalizowanych jest kilka poniemieckich schronów z tego okresu w różnych stanie zachowania - informował już kilka lat temu Sambor Gawiński, kujawsko-pomorski wojewódzki konserwator zabytków.
Schrony miały być nawet wtedy inwentaryzowane jako zabytki, ale nic z tego nie wyszło. W praktyce zatem znamy lokalizacje tylko kilku takich obiektów. Jeden z nich został odkryty stosunkowo niedawno - w 2015 roku przy ul. 18 Stycznia podczas wyburzania dawnych budynków Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Jak się okazało, leżał on wtedy na prywatnej działce.
- Cały schron w całości leży na mojej działce i mam dokumenty to potwierdzające - wyjaśniał jeszcze w 2015 roku emerytowany żołnierz Zdzisław Gronowski, właściciel terenu. - Na pewno go nie zburzę, tym bardziej, że wzbudza on coraz większe zainteresowanie. Gościłem już kilka grup studentów z Torunia, którzy go oglądali i badali - opowiadał.
[ZT]28315502[/ZT]
Zachowany przy ul. 18 Stycznia schron posiada ściany metrowej grubości, co wskazuje na zabezpieczenie od bombardowań. Całość budowli ma wymiary 9 na 9 metrów. Wewnątrz zachowały się trzy pomieszczenia - dwa małe przedsionki i pomieszczenie główne o wymiarach ok. 3 metrów na 5-6 metrów. Na sufitach widoczne są metalowe płaskowniki i deski szalunkowe. Zachowały się również metalowe ościeżnice z pozostałościami zawiasów po wiszących tu kiedyś drzwiach. Na dach można się wspiąć od zewnątrz po metalowych prętach wpojonej w ścianę drabinki. Na górze widać zachowany lufcik wentylacyjny i wystające druty, będące zapewne mocowaniami do siatek maskujących. Zdzisław Gronowski przypuszcza, że mogły one osłaniać ulokowaną na dachu schronu baterię przeciwlotniczą.
Jak udało się nam ustalić, jakieś 150 metrów dalej od opisanego wyżej obiektu, po drugiej stronie ulicy mieści się kolejny bunkier, który został zasypany podczas prac melioracyjnych przy pobliskim stawie. Zasypany schron mieści się też na Michałowie, po prawej stronie za torami. Do jeszcze jednego schronu można dojść, przemierzając do końca ul. Paderewskiego. Znajduje się on przy nabrzeżu i dojścia do Drwęcy. Zasypany został on jednak śmieciami.
A poza granicami miasta?
Duży schron - bunkier mieści się przy trasie Zbiczno-Grzmięca, w pobliżu mostku, strugi i wjazdu do dawnego ośrodka wypoczynkowego "Pod Sosnami". Jest nawet przy nim tablica zawierająca informacje dotyczące budowy i przeznaczenia. Ten obiekt w 2016 roku został nawet poddany renowacji dzięki współpracy Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego Ziemi Michałowskiej "Cultura" i Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, w efekcie można do niego łatwo wejść. Jak się okazuje, zbudowali go Polacy w 1939 roku, jeszcze przed wojną, właśnie z obawy przed niemieckim atakiem. Wtedy również zbudowano niedalekie bunkry nad jeziorem Karaś, w miejscowości Zarośle i nad jeziorem Grzmięca.
[ZT]28250517[/ZT]
Pod koniec lat trzydziestych schrony wznoszono ze zbrojonego betonu. Zbrojenie wykonywano z gładkich prętów stalowych o średnicy 10 i 20 mm, natomiast w strop wkładano kątowniki, dźwigary, a nawet szyny. W trakcie prac murarskich stosowano proporcje 1:3 - do kilograma cementu sypano kilogram żwiru i 2 kg tłucznia. Minimalna grubość stropu wynosiła 80 cm, a ściany licowej, narażonej na ogień nieprzyjaciela - 1 m. Inne ściany mogły mieć około 40 cm grubości. Powyższe dane wskazywały schron w klasie odporności B, wystarczający w zabezpieczeniu załogi narażonej na ostrzał nawet z dział większego kalibru.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz