Nie było przyjemnie, a burmistrz Rypina wyrwał mieszkańcowi plakat "Pinokio notoryczny kłamca".
Miałem nadzieję, że to spotkanie z urzędującym premierem, a nie partyjny spęd
- Na własnej skórze mogliśmy przekonać się, że zapewnienia o tym, że Rypin jest miastem tolerancyjnym i otwartym, są nieprawdziwe - mówi Adrian Koźmiński, brodniczanin i pomysłodawca wyjazdu na spotkanie z premierem. - Nie ukrywam, że jestem rozczarowany polityką PiS-u. Tak, zachęcałem ludzi, żeby przyjechali do Rypina, bo miałem nadzieję, że to spotkanie z urzędującym premierem, a nie partyjny spęd.
Nie używaliśmy wulgaryzmów, nie wzywaliśmy do nienawiści. Chcieliśmy, żeby wybrzmiały nasze pytania. Miałem ze sobą megafon, bo liczyłem się z tym, że nie zostanę wpuszczony. A chciałem zapytać o problemy, które nurtują mnie jako obywatela i pewnie wielu Polaków: o gigantyczną inflację, rosnące stopy procentowe.
Przed bramą powiedziano nam, że nie wejdziemy, chociaż wcześniej sami zaproponowaliśmy, że możemy oddać megafony w depozyt. Także nie jest prawdą, co padało w medialnych relacjach, że mogliśmy wejść, gdybyśmy oddali megafony. W dodatku od burmistrza usłyszeliśmy, że skoro w Brodnicy dostaliśmy 60 mln zł na obwodnicę (w 2010 r. za czasów rządu PO - przyp. red.), to możemy zaprosić Donalda Tuska.
Będzie sprawa w sądzie?
Całą Polskę obiegło nagranie burmistrza wyrywającego transparent mężczyźnie, który na spotkanie z premierem przyszedł wyrazić swoje niezadowolenie.
[ZT]28638134[/ZT]
- Z tego co wiem, incydent został zgłoszony na policję. Chodzi zarówno o zniszczenie szyldu, jak i ograniczenie praw do wyrażania swojej opinii - mówi Adrian Koźmiński.
Ludzi wpuszczano bocznym wejściem. Główne było zarezerwowane dla polityków PiS
Na spotkanie udało się wejść bliźniakom Mateuszowi i Kubie Pawłowskim z Brodnicy.
- Bohatera nagrania, któremu wyrwano transparent, co prawda wpuszczono na teren ośrodka sportu, ale nie na główny plac, gdzie odbywało się spotkanie - relacjonuje Kuba. - Ludzi wpuszczano bocznym wejściem. Główne było zarezerwowane dla polityków PiS.
Nie jest prawdą, że spotkanie było przeznaczone tylko dla mieszkańców Rypina, bo widzieliśmy także działaczy PiS z Brodnicy. Nam udało się wejść jeszcze bez większych problemów, ale zamieszanie zrobiło się, kiedy organizatorzy zobaczyli grupę z Brodnicy.
Wtedy zaczęły się kontrole, sprawdzanie i robienie wszystkiego, żeby tych ludzi nie wpuścić. Wyobrażałem sobie, że spotkanie z premierem organizowane jest na stadionie, żeby jak najwięcej ludzi mogło w nim uczestniczyć. Ostatecznie możliwość spotkania z premierem miała niewielka grupka zwykłych ludzi, nie licząc polityków PiS, w tym wojewodowie i posłowie. Już na terenie ośrodka był wydzielony niewielki plac, gdzie odbywało się spotkanie, a wejście odbywało się przez namiot z flagami Polski i PiS. Jeśli chodzi o sam program, to nie padło nic, co dotyczyłoby Rypina, regionu czy województwa.
Była za to krytyka Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska. Co do właściciela transparentu, to ten pan nie zachowywał się agresywnie, czy wyzywająco. Nie zakłócał przebiegu spotkania, dlatego tym bardziej trudno zrozumieć reakcję w stosunku do niego.
Bracia zadali pytania burmistrzowi Rypina
Mateusz i Paweł są członkami Młodzieżowego Sejmiku Województwa Kujawsko-Pomorskiego. Do burmistrza Rypina 11 lipca napisali wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Zapytali m.in. o to, na jakiej podstawie odbywała się weryfikacja osób dopuszczonych do wejścia na spotkanie. Cała treść na zdjęciu.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz