Przyznajmy jednak, że policjanci nie jechali wierzchem, tylko prowadzili konie. Co się stało?
Do zdarzenia doszło w minioną niedzielę, 29 maja, przed północą na drodze wojewódzkiej 534 Rypin - Golub-Dobrzyń, w miejscowości Głowińsk na terenie powiatu rypińskiego. Tamtejsza policja odebrała zgłoszenie, że właśnie na tym odcinku środkiem jezdni biegną samopas dwa wierzchowce, stwarzając zagrożenie dla przejeżdżających pojazdów.
[ZT]28517739[/ZT]
Gdy policjanci przybyli na miejsce, znaleźli zwierzęta. Jak się okazało, wiedzieli, jak je okiełznać.
- Funkcjonariusze zatrzymali radiowóz i wyłączyli światła, aby ich dodatkowo nie stresować - opowiada asp. sztab. Dorota Rupińska z komendy policji w Rypinie. - Jeden z policjantów wysiadł z auta i zdecydowanym krokiem ruszył w ich kierunku, zagradzając drogę ucieczki. Jednego z koni przytrzymał za kantar, a drugiego dowiązał liną. Następnie mundurowi usunęli zwierzęta z drogi, aby nie stwarzały zagrożenia w ruchu. Ustalili właściciela koni i wezwali na miejsce. Wspólnie z nim odprowadzili zwierzęta do oddalonej o około 3 kilometry posesji. Okazało się, że zabezpieczające pastwisko elektryczne ogrodzenie zostało rozerwane przez dziką zwierzynę, co było powodem uwolnienia się koni. Policjanci pouczyli hodowcę o zwiększeniu środków ostrożności przy trzymaniu zwierząt, aby nie dochodziło do niebezpiecznych sytuacji - relacjonuje policjantka.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz