Jak różne życiowe mądrości czy prostu oryginalne spostrzeżenia zawrzeć dosłownie w kilku prostych słowach? Tak, żeby każdy zrozumiał, a jeszcze żeby było zabawnie?
W szkole uczyliśmy się „myśli nieuczesanych" Stanisława Jerzego Leca, ale nie tylko on jest twórcą aforyzmów.
„Człowiek pisze, pan Bóg słowa nosi"
- pisze Mirosław Roman Kaniecki, brodniczanin, rocznik 1957, absolwent I LO w Brodnicy. Z zawodu kolejarz, z duszy poeta. Autor recenzji, szkiców i esejów publikowanych m.in. w czasopismach „Kotwica", „Pogranicza", „Tygodnik Powszechny", „Wyspa", „Znak", „Ziemia Michałowska", „TOPOS". Zdobywał liczne wyróżnienia w konkursach poetyckich, m.in. II nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Literackim S. J. Leca w Nowym Targu. Nazwijmy to nieoficjalnym tytułem „aforyzmowego wicemistrza Polski", bo jego specjalnością są właśnie aforyzmy, które w swoim wydaniu nazywa pchełkami. Publikował je w czasopismach, a teraz po raz pierwszy zebrał w formie książki.
„Pchełki" książkowe
[ZT]27874140[/ZT]
W lutym Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna w Brodnicy zorganizowała promocję jego książki zatytułowanej właśnie „Pchełki". W rozmowie prowadzonej przez córkę Justynę Kaniecką, polonistkę z Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Brodnicy, autor zdradził m.in. swoje inspiracje i pisarskie tajemnice.
„Pchełki" to niewielka książeczka, zbiór aforyzmów, złotych myśli, błyskotliwych sentencji, odkrywających paradoksy świata. Autor z ogromnym poczuciem humoru wskazuje na wieloznaczność słów, odkrywa przewrotną prawdę o życiu, bawiąc się związkami frazeologicznymi i potocznymi wyrażeniami. Zbierając swoje aforystyczne „Pchełki", autor nie kreuje się na mentora ani mędrca, nie chce świata poprawiać ani umoralniać, ale z przymrużeniem oka go obserwuje i o nim opowiada. „Ze śmiertelnie poważnymi zawsze stypa" - czytamy w „Pchełkach".
Rozmowa z Mirosławem Romanem Kanieckim
MARIA ORYSZCZAK: Kiedy odkryłeś, że chcesz pisać? Jak to się zaczęło?
MIROSŁAW ROMAN KANIECKI: Banalnie powiem, że pisałem od podstawówki, potem w liceum. Mój brat Bogusław, starszy ode mnie o 7 lat, kupował „Przekrój". Bardzo chciałem brata naśladować, czytałem to pismo od deski do deski. Były tam aforyzmy Stanisława Jerzego Leca, które mi się bardzo podobały. W 1978 roku w „Karuzeli" wydrukowano kilka moich aforyzmów i to dodało mi skrzydeł. Potem w latach 90. zaczęła wychodzić "Ziemia Michałowska". Prowadził ją Tomasz Ziemba i on drukował systematycznie moje złote myśli, ale też wiersze. Równolegle wysyłałem moje szkice, eseje, recenzje do innych redakcji. Od 2015 roku systematycznie współpracuję z sopockim wydawnictwem literackim „TOPOS". Pisałem m.in. o książce Mariana Bizana, o urodzonym w Kretkach Feliksie Netzu, o ks. Jerzym Szymiku. Z ostatnich tekstów może bliska być wielu „Nasza klasa", w którym wspominam nieżyjących kolegów licealnych, czasy młodości, nasze fascynacje. Widzę tę klasę pokoleniowo i „od morza do Tatr", to nie jest tylko tekst „brodnicki".
Wspomniałeś o bracie. Czy w twoim rodzinnym domu były jakieś tradycje artystyczne?
- Pochodzę z rodziny kolejarskiej. Kolejarzami byli dwaj moi dziadkowie, brat, ojciec chrzestny i wreszcie ja. Brat ojca Józef Kaniecki malował obrazy. Rysował także piórkiem, karty świąteczne i okazjonalne, które potem były kolorowane. Kupowali je u niego tylko bliscy. Za początki moich fascynacji poetyckich odpowiedzialny jest mój brat. Po odbyciu służby wojskowej zaczął kupować zbiory z wierszami, a one trafiały w moje ręce.
Wychowałeś się w Brodnicy?
[ZT]27850049[/ZT]
- Tak. Najpierw mieszkaliśmy na Dużym Rynku, na samej górze kamienicy, gdzie dziś jest restauracja Drukarnia. Pamiętam, że tam wymyśliłem sobie świetną zabawę. Moczyłem w rynnie gazety i zrzucałem na dachy autobusów. Bo wtedy autobusy PKS stawały na Dużym Rynku. Był taki świetny hałas, kiedy mokra kula spadała na dach pojazdu. Niestety, zostałem szybko zdemaskowany. Potem przeprowadziliśmy się na ul. Paderewskiego. Tam była cała zgraja chłopaków w moim wieku, graliśmy na ulicy w piłkę, w hokeja.
Piszesz rzeczy bardzo różne - od poezji do publicystyki. Które teksty są ci najbliższe?
- Chyba właśnie aforyzmy. Lubię je pisać i mam świadomość, że mają szansę trafić do większej grupy czytających niż np. wiersze. Takie są moje obserwacje z pociągów. Spędziłem w nich sporo czasu i patrzyłem na ludzi. Wiele osób w pociągu czyta romanse, kryminały, reportaże, książki obyczajowe, ale poezji prawie nikt.
Jak powstają twoje wiersze i aforyzmy? Czy masz jakiś rytuał pisania?
- Inspirują mnie bardzo różne rzeczy - przeczytane książki, rozmowy, takie czasem niedokończone, czasem tytuł jakiś. Jestem dość niecierpliwy i roztargniony i nie wyobrażam sobie, że mógłbym tak siąść z postanowieniem, że coś napiszę, i pisać. U mnie to jest bardzo spontaniczne, pomysł rodzi się pod wpływem chwili.
[ZT]27728381[/ZT]
W Twoich „Pchełkach" piszesz m.in.: „Od bycia singlem, wolę longplay w duecie małżeńskim", „Chrońmy domosferę" , a nawet „Małżeństwo więzieniem? Poproszę o najwyższy wymiar kary". Wydaje się, że jesteś człowiekiem bardzo rodzinnym i niemałą rolę w twoim życiu odgrywa żona.
- Zgadza się. Choć na spotkaniu autorskim syn zadał mi pytanie, dlaczego ocenzurowałem siebie. I przypomniał mi wyrzuconą w ostatniej chwili myśl.
Jakiż to aforyzm został ocenzurowany?
- „Milczenie żony - burza bez piorunów". Nie chciałem, żeby go przeczytała. Zresztą okazało się, że bardzo się spodobał i wielu czytelników, którzy po spotkaniu przyszli po autograf, chciało, żebym go dopisał do książki.
Czy zaraziłeś swoją rodzinę artystyczną pasją i humanistycznymi zainteresowaniami? Syn maluje, córka jest polonistką…
- Żona Teresa jest z wykształcenia krawcową, syn Mariusz - matematykiem na UMK w Toruniu, córka Gabriela - też matematyk w III LO w Brodnicy, druga córka - Justyna - jest polonistką w CKZiU w Brodnicy. Polonistką jest także synowa. Tak więc myślę, że to jest w równowadze, bo rozumowi potrzebna jest wyobraźnia, a humanistom racjonalizm. Jeśli coś wynieśli z domu, to resztę musieli dodać od siebie.
Wieść niesie, że też rodzinnie graliście w szachy.
- To prawda. Najlepiej grała córka Gabriela. Miała sukcesy w drużynie seniorskiej. Ja gram słabo. Nie mam potrzebnego w szachach skupienia i koniecznego opanowania.
[ZT]27450042[/ZT]
Niebawem kończysz swoją pracę zawodową. Czy masz jakiś plan na emeryturę?
- Chciałbym trochę zwiedzić Polskę, pojeździć po Pojezierzu Brodnickim, popływać. Uwielbiam pływanie, czuję wtedy taki spokój, jedność z naturą.
A plany związane z pisaniem?
- Mam pomysły, ale jak to będzie - nie wiem. Często pisałem w czasie drogi do pracy. Dojeżdżałem codziennie około 2 godzin, potem też zwykle sam pracowałem, był czas na myślenie. Czy uda mi się teraz tak wyłączyć z życia, wyizolować, skupić się? Zobaczymy.
Czy może będzie nowa książka?
- Na to potrzeba pieniędzy. A do poszukiwania sponsorów nie mam głowy. Na pewno fajnie byłoby na razie sprzedać „Pchełki".
PCHEŁKI WYBRANE
Książkę można kupić tylko u autora (kontakt przez Miejską i Powiatową Bibliotekę Publiczną w Brodnicy). Wydawnictwo dało jedynie numer ISBN i nazwę. Kilka wybranych z niej aforyzmów zamieszczamy poniżej:
* Niektórzy do manny z nieba chcieliby jeszcze złotej zastawy.
* Przerasta go o pustą głowę.
* Człowiek, gdy ziewa, na pewno jest sobą.
* Pobożne życzenia niekiedy przypominają książkę skarg i wniosków.
* W leczeniu chorej ambicji medycyna jest bezradna.
* Na mowę trawę nawet krowa kręci mordą.
* Politykom marzy się 101 procent poparcia.
* Zbyt często ci, co na świeczniku, knocą.
* Po niektórych spływa i woda święcona.
* Ambicja, która go zjada, jest niewybredna.
* Sprawiedliwość jest ślepa do czasu.
* Życie człowieka marudnego: zrzędzenie losu.
* Obrósł w piórka i został mu się ptasi móżdżek.
* Cielęcy zachwyt zdarza się i starym bykom.
* Nićmi z planów nie poszyjesz.
* Sztuka podlizywania się od kiczu nie stroni.
* Nie walczę z Bogiem. Występujemy w różnych kategoriach wagowych.
* Jeśli liczysz tylko na innych, to wynik może ci się nie zgadzać.
* Święty spokój ma sporo na sumieniu.
* Usypia sumienie, żeby się dochrapać.
* Nie da się szarżować, dosiadając chabetę.
* Wielu grzeje się przy palących problemach.
* I abstynentom zdarza się nawarzyć piwa.
* Szczypta humoru czyni życie zjadliwym.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz