Pan Wiesław mieszka z żoną w Brodnicy. Ma 86 lat, a od 22 lat żyje w ciemności. Jest całkowicie niewidomy.
Był biznesmenem. Miał swoją firmę, potem był dyrektorem w międzynarodowym koncernie. Dużo podróżował, spotykał się z ludźmi, wdrażał nowe technologie w chłodnictwie. Spotkania w interesach, biznesowe lunche, narady - jego życie było szybkie i intensywne. Nie chorował, miał trochę problemów ze wzrokiem, ale oddał się pod opiekę znanego profesora, okulisty, i nie spodziewał się, że może to być coś poważnego.
A jednak…
Świat pogrążył się w ciemności
[ZT]27219266[/ZT]
- Wyszedłem z samolotu, którym wracałem z Włoch. Poraziły mnie lotniskowe czerwone światła, wtedy zorientowałem się nagle, że w tym momencie prawie nic nie widzę. Potem było już tylko gorzej. Lekarz powiedział, że już nic nie da się zrobić, że jest za późno. Byłem ofiarą złej wcześniejszej diagnozy lekarskiej, złego leczenia, no i losu… Miałem 64 lata, dużo sił i planów zawodowych, a straciłem wzrok. Byłem dwa lata po rozwodzie. Posiadłość pod Warszawą, pieniądze zostawiłem żonie i dzieciom. Myślałem, że pieniądze to nie problem, bo zarobię je szybko. A tu nagle świat mi się zamknął. Pogrążyłem się w ciemności - dosłownie i w przenośni. Na początku miałem myśli samobójcze, nie chciałem żyć jako niewidomy - opowiada pan Wiesław.
Podstępna jaskra
Przyczyną całkowitej utraty wzroku pana Wiesława była jaskra. To schorzenie oczu, które nieleczone doprowadza do uszkodzenia i zaniku nerwu wzrokowego, a w efekcie nieodwracalnej ślepoty. Cierpi na nią ponad 70 milionów ludzi na świecie i ponad 6 milionów jest z tego powodu niewidomych. To choroba podstępna, a jej przyczyny są nie do końca wyjaśnione. Bardzo wielu ludzi właściwie przez lata nie ma świadomości, że choruje na jaskrę. W grupie ryzyka zachorowania są osoby cierpiące na cukrzycę, miażdżycę i hiperlipidemię, migrenowcy i osoby mające kłopoty z wysokim ciśnieniem tętniczym i szczególnie narażone na stres. Może ona wystąpić u krótkowidzów, u których wada jest poniżej 4 dioptrii i towarzyszą jej zmiany w siatkówce i naczyniówce oka, a także u osób, u których jaskra występowała w rodzinie.
[ZT]27152890[/ZT]
W końcowym stadium choroby pacjenci widzą obraz dookoła siebie jak przez dziurkę od klucza. Zauważalne jest światło, kontury, jakiś ruch, oczy są właściwie ślepe.
Pan Wiesław żyje w całkowitej ciemności już 22 lata. Szybko opanował depresyjne, samobójcze myśli, rozpoczął walkę o normalne życie. Ba! Nawet się ożenił po raz drugi. Okazało się, że los ma dla niego kolejne przykre niespodzianki.
Remonty po omacku
Niewidomy pan Wiesław musiał zrezygnować z pracy. Kupił sobie dom koło Brodnicy, ale nie tej naszej, w województwie kujawsko-pomorskim, tylko koło Brodnicy Górnej, na Kaszubach. Zamieszkał tam z drugą żoną - Ulą. Razem dawali sobie radę ze wszystkim. Pan Wiesław nie tylko nie potrzebował pomocy w codziennych czynnościach, ale także sam dbał o dom. Choć wydaje się to nieprawdopodobne, to zajmował się nawet różnymi remontami, choćby samodzielnie wykonał w domu instalację hydrauliczną. Sam przygotowywał drewno do kominka. Ciął je na mniejsze kawałki piłą mechaniczną, choć sąsiedzi z przerażeniem obserwowali, jak operuje krajzegą.
Zostałem w przypalonej koszuli i spodniach…
Pani Ula zachorowała, była w szpitalu, tego feralnego dnia pan Wiesław był w domu sam. Jak zwykle rozpalał ogień w kominku. Nie usłyszał i nie zobaczył, że podpałka do kominka spadła na podłogę obok paleniska. Kiedy ogień rozpalił się na dobre, iskra spadła na podpałkę.
[ZT]27109383[/ZT]
- Pożar szybko się rozprzestrzeniał. Spaliło się wszystko, dom. Straciłem wszystkie zdjęcia, pamiątki rodzinne. Zostałem w nadpalonych spodniach i koszuli. Całe szczęście, że miałem ubezpieczenie domu. Pojechałem do dzieci i one pomogły mi zorganizować życie na nowo. Córka szukała mi mieszkania w okolicach Brodnicy Górnej. Ale wtedy okazało się, że ceny są atrakcyjniejsze nie w tej Brodnicy na Kaszubach, ale na Pojezierzu Brodnickim. Byłem tu kiedyś na balu sylwestrowym, miałem miłe wspomnienia. Postanowiłem sprawdzić ofertę - mówi pan Wiesław.
Ludzie tu są życzliwi
Państwo S. kupili i szybko zagospodarowali mieszkanie w Brodnicy. Mieszkają tu już prawie 8 lat i są zadowoleni. Znaleźli tu przyjaciół i ludzi życzliwych. Opowiadają, że uczestniczą tu w życiu społecznym, w kulturze. Bywali na koncertach w Brodnickim Domu Kultury, zapisali się na zajęcia Uniwersytetu III Wieku.
- Ja tylko straciłem wzrok, nie rozum. Nie narzekam, bo życie jest jedno i szkoda go marnować na kwękanie. Narzekanie niszczy człowieka - mówi pan Wiesław, kiedy pytam, jak daje sobie radę w codziennym życiu.
Dźwięk z telewizora dla orientacji w terenie
A daje sobie radę świetnie. Parzy świetną włoską kawę, sam podaje ją gościom. Sprawnie porusza się po mieszkaniu, sprawdzając dłonią, czy obiera właściwy kierunek. Sam obsługuje sprzęty kuchenne, choć w kuchni raczej gospodaruje pani Ula. Pan Wiesław odkurza mieszkanie, czyści odkurzacz, ściele łóżko, układa w szafie. Nie potrzebuje pomocy ani w ubieraniu, ani w codziennych czynnościach sanitarnych. Sam przygotowuje sobie leki na cały dzień.
[ZT]28071737[/ZT]
- Kiedyś aptekarka dała mężowi leki zastępcze, a on zauważył, że tabletki mają inny kształt i strukturę. Mąż nie ma wzroku, ale ma wyostrzone inne zmysły. W domu często włączony jest telewizor, bo dźwięk służy jako punkt orientacyjny - dodaje pani Ula.
Urządzenia głośnomówiące
Życie państwa S. bardzo ułatwia nowoczesna technologia.
- Pralka, zmywarka, miksery, telewizor i radio - to łatwe w obsłudze. Telefon, zegarek, aparat do mierzenia ciśnienia, do badania krwi - wszystko mówiące, działa na głos. Kalkulatora nie potrzebuję, bo liczę w pamięci. Większe zakupy załatwiamy telefonicznie. Mam też stały dostęp do książek. Jestem członkiem Biblioteki Centralnej w Warszawie i dzięki temu mam do wyboru ok. 10 tysięcy tytułów audiobooków. Kupuję książki na płytach za 1-1,50 zł i słucham. Jedne słucha się lepiej, inne są trudniejsze, np. książki pani Olgi Tokarczuk wymagają dużego skupienia. Słucham programów telewizyjnych. Lubię programy o biznesie i na bieżąco śledzę nowinki w tej dziedzinie - opowiada o swoim codziennym życiu pan Wiesław.
I nie narzeka, bo życie zbyt krótkie, żeby się zadręczać narzekaniem.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz