Na tym spotkaniu na pytania odpowiadał m.in. starosta brodnicki i jego podwładny - dyrektor szpitala. Wszyscy usłyszeli, że nasza lecznica świetnie prosperuje, dyrektor doskonale rządzi i dlatego dostał nagrodę, personel nie jest przemęczony (bo nie chodzi do psychiatry), a zarzuty pacjentów to wyjątki "wyciągnięte z rękawa". Gdy radna zadawała pytanie, starosta odebrał telefon i spokojnie prowadził rozmowę. Uznał, że jest ważniejsza.
[ZT]27579756[/ZT]
Dyrektor twierdzi, że kieruje jednym z najlepszych szpitali w Kujawsko-Pomorskiem
W hotelowej sali na parterze, oprócz władz powiatu, dyrekcji szpitala i członków komisji zjawiło się również trzech radnych miejskich: wspomniana Jadwiga Zakrzewska, Dariusz Kaliszer i Roman Unrau. Byliśmy także my, gdyż kilka godzin wcześniej poinformowano nas, że na tym spotkaniu otrzymamy odpowiedzi na pytania, które zadaliśmy w ubiegłym tygodniu pisemnie.
[ZT]27631507[/ZT]
Już na początku dyrektor brodnickiego szpitala Dariusz Szczepański stwierdził, że mamy jeden z najlepszych szpitali powiatowych w całym województwie i także bardzo dobrze wypadamy w skali makro. Na dowód wyświetlono na tablicy wykaz zawieszonych oddziałów kilku szpitali z naszego województwa oraz warmińsko-mazurskiego.
- A w naszym szpitalu przez ostatnie osiem lat żaden oddział nie został zawieszony i funkcjonujemy cały czas w pełnym zakresie - dowodził dyrektor. - Dzwonią do mnie nawet dyrektorzy innych szpitali, którzy proszą, by przyjąć ich pacjentów.
Następnie dyrekcja odniosła się do zarzutów Jadwigi Zakrzewskiej dotyczących niewłaściwego traktowania pacjentów. Stwierdzono, że są bezpodstawne, pacjenci mają zagwarantowaną najlepszą obsługę. A wymienione trzy przypadki są "wyciągnięte z rękawa" i też się bronią. I że w brodnickim szpitalu razem porad i wizyt jest ponad 180 tysięcy rocznie.
[ZT]27622833[/ZT]
Zastępca dyrektora ds. medycznych Krzysztof Mitura zauważył, że od czasu wybuchu pandemii wzrosła agresja wśród pacjentów. Stwierdził, że jeden z lekarzy ma już tej sytuacji dość i rezygnuje u nas z pracy.
Na zarzut, że średni personel (m.in. pielęgniarki) jest wyczerpany psychicznie i fizycznie dyrektor Szczepański zauważył, że - z tego co wie - nikt z poradni psychiatrycznej nie skorzystał.
- Mamy znakomite pielęgniarki, które chcą pracować i nikt nikogo do nadgodzin nie zmusza - przekonywał Szczepański. - Powiem więcej. Pracownicy i lekarze, którzy od nas odeszli, po kilku latach do nas wracają, bo jesteśmy szpitalem, który gwarantuje bezpieczeństwo.
Dodano także, że szpital od 2014 roku wykazuje zysk i tylko w 2019 roku bilans był ujemny, ale stratę pokryły wcześniejsze zyski. Wyświetlono także liczne tabele pokazujące m.in. ile i na co szpital wydaje, i ile osób i na jakich oddziałach jest zatrudnionych. I tak na umowę o pracę zatrudnionych jest 27 osób w administracji i 7 lekarzy. Pozostałych 83 ma kontrakty. Pielęgniarek i położnych mamy 85 na etacie, 7 na umowie-zleceniu i 87 na kontraktach.
Po wysłuchaniu wypowiedzi przedstawicieli dyrekcji szpitala głos zabrała Jadwiga Zakrzewska, radna miejska i zarazem pielęgniarka kierująca w Brodnicy opieką paliatywną. Na co dzień ma do czynienia z pacjentami w domach, do których musi wzywać pomoc. Stwierdziła, że to wszystko co było powiedziane, jest bardzo kreatywne, ale prawda nie jest taka piękna jak ją przedstawiono.
- Moje wystąpienie na sesji miało potrząsnąć tym szpitalem - powiedziała teraz. - Nie chcę wywoływać żadnej wojny, a zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom. Jako pielęgniarka i radna miejska - wybrana przez społeczeństwo. Te trzy sytuacje to były tylko przykłady, bo takich niezadowolonych pacjentów jest więcej, a w ogóle nie powinno być żadnego. Już rok temu jako radni miejscy zaprosiliśmy starostę na spotkanie w sprawie szpitala, byśmy porozmawiali wspólnie o przyszłości, m.in. o tym, by do szpitala przybywały młode pielęgniarki. Starosta jednak z zaproszenia nie skorzystał i kolejny rok nam umknął.
Starosta stwierdził, że spotkanie nie miało określonego celu, że tworzył wtedy z dyrektorem oddział covidowy i w ogóle były obostrzenia sanitarne.
Głos zabrała jedna z członkiń komisji zdrowia - radna Mirosława Karpowicz. Stwierdziła, że już się pogubiła, bo na jednym spotkaniu jest mowa, że personelu - w tym pielęgniarek - nam brakuje, a teraz - że mamy ich wystarczającą ilość.
[ZT]27577201[/ZT]
W tym momencie starosta odebrał telefon i zaczął rozmawiać. Widocznie uznał, że rozmowa była ważniejsza. Po minucie wyłączył aparat i przeprosił.
- Przedstawiliście tu państwo różne tabelki, ale pacjenta tak naprawdę nie obchodzi, ile szpital płaci za wywóz śmieci, a ma mieć szybką i fachową pomoc - powiedziała Karpowicz. - Szpital mamy ładny, ale szpital to nie tylko budynki, ale przede wszystkim personel. I o niego musimy zadbać, choćby płacąc wynagrodzenie starszym pielęgniarkom, które chcą wrócić do zawodu po wieloletniej przerwie i muszą odbywać najpierw praktyki. Nie wszystkich stać, by kilka miesięcy pracować za darmo.
Starosta stwierdził, że wszystko wykonują zgodnie z prawem i takich pieniędzy nie można - w tym przypadku - wypłacać.
Głos zabrał obecny radny miejski Dariusz Kaliszer. Zaproponował, by rada miejska wspólnie z radą powiatu powołała fundację, z której konta można by było wypłacać stypendia dla młodych kobiet, które będą kształcić się na uczelniach medycznych. Inny radny miejski Roman Unrau zaproponował, by fundować młodym pielęgniarkom na dorobku miejsca hotelowe.
[ZT]27597275[/ZT]
Starosta stwierdził, że takowych miejsc hotelowych Powiat nie posiada, a co do stypendiów to warto się nad tym zastanowić.
- Tylko, że trzeba to robić już, a nie czekać kolejne lata - skwitował radny Kaliszer.
- Co do tych miejsc w hotelach dla personelu, to też trzeba się zastanowić - rzekł przewodniczący rady powiatu Roman Pytlasiński. - Wiele firm już tak robi, by zatrzymać u siebie fachowców.
Dodał także, żebyśmy sami siebie cenili, bo mamy bardzo dobry szpital. I bardzo dobrego i operatywnego dyrektora.
W ubiegłym tygodniu do starosty wysłaliśmy pytania dotyczącej przyznanej nagrody finansowej dla dyrektora szpitala. Pytaliśmy m.in. ile to było pieniędzy i czy nagrody dostali też inni pracownicy lecznicy, skoro tak dobrze ona funkcjonowała. Wcześniej na sesji starosta wyjaśnił, że nagrodę dla dyrektora przyznano zgodnie z zapisami w kontrakcie menedżerskim, a Społeczna Rada Szpitala uznała, że dyrektor zapracował na nią, sprawdzając się „w sytuacji covidowej".
Trzy godziny przed spotkaniem komisji rzecznik prasowy starosty poinformował, że otrzymamy odpowiedzi na nasze pytania właśnie podczas tego spotkania, a nie drogą mailową.
Zadaliśmy więc nasze pytania na końcu i usłyszeliśmy, że zgodnie z prawem otrzymamy je pisemnie.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz