Zamknij

Brodnica. Zebrani usłyszeli o licznych skargach pacjentów na szpital. "Lekarz będzie za kilka godzin albo wcale"

16:19, 16.09.2021 Aktualizacja: 17:38, 25.01.2023
Skomentuj Fot. Maria Oryszczak Fot. Maria Oryszczak

We wtorek, 14 września na sesji Rady Powiatu Brodnicy wystąpiła Jadwiga Zakrzewska. To wieloletnia doświadczona pielęgniarka, koordynatorka opieki paliatywnej w brodnickiej Domowej Opiece Paliatywnej, radna Miasta Brodnicy. Zgromadzonym radnym Powiatu Brodnickiego przedstawiła bulwersujące fakty dotyczące pracy szpitala w Brodnicy. Apelowała do radnych, członków Rady Społecznej szpitala i komisji Zdrowia Rady Powiatu, by zbadali sprawę, nie opierając się wyłącznie na słowach dyrektora szpitala.

Lekarz nie przyjedzie, bo karetka w drodze

- W sobotę, 5 czerwca br. o godz. 15.20 (sobota) skontaktowałam się telefonicznie z nocną i świąteczną opieką w szpitalu w Brodnicy w sprawie pacjentki z cukrzycą, z podejrzeniem zakrzepicy podudzia. Po telefonicznej dyskusji i wielu argumentach lekarz zgodził się ostatecznie zorganizować transport i dojechać do chorej. Z relacji pacjentów i rodzin proszących o pomoc słyszę, że dzwoniąc po pomoc do szpitala, otrzymują często odpowiedź, że lekarz będzie za kilka godzin albo wcale nie przyjedzie, bo karetka jest z pacjentem w Toruniu lub w innym mieście - mówiła Jadwiga Zakrzewska i skierowała do dyrekcji szpitala i radnych pytanie: „Czy nocna i świąteczna opieka w szpitalu nie posiada osobnego transportu, wymaganego w kontrakcie NFZ zawartym na tego typu świadczenia?"

Jeden lekarz na dwa oddziały

[ZT]27564970[/ZT]

Kolejne fakty przytaczane przez pielęgniarkę wskazywały na inne problemy szpitala.

- Sobota, 10 czerwca, godzina 18.17 – na telefon nocnej i świątecznej opieki zgłaszam sprawę tej samej pacjentki. Oddzwoniono o 19.42 z SOR i lekarz poinformował mnie, że nie przyjedzie, bo ma dyżur jednocześnie na SOR i na "nocnej i świątecznej opiece". Znów niepotrzebna dyskusja i odpowiedź lekarza, żeby pacjentką zajął się lekarz rodzinny. Kiedy użyłam argumentu, żeby zaufać starej pielęgniarce, bo jest zagrożenie zdrowia, a nawet życia pacjentki, karetkę wreszcie przysłano. Stan chorej był na tyle poważny, że trafiła na oddział chirurgiczny - opowiada Zakrzewska.

Szukajcie sobie szpitala

- 8 października 2020 interweniowałam w sprawie pacjenta z nutropenią (całkowity brak odporności), ze skierowaniem do szpitala, z zagrożeniem życia. Rodzina podjechała z chorym na SOR w Brodnicy, a tam odmówiono przyjęcia. Jak opowiedziała żona pacjenta, powiedziano jej, że mają sobie szukać szpitala, który pana przyjmie. Według mnie to karygodne zachowanie. Czy tak trudno było sprawdzić, gdzie pacjent może znaleźć pomoc? Czy trzeba było szukać tzw. dojść, żeby pacjentem ktoś się zaopiekował? A co z pacjentami, którzy tzw. dojść nie mają?

Skargi odrzucone

- W ciągu kilku lat rodziny pacjentów składały roszczenia w związku z nieprawidłową opieką w szpitalu, czego skutkiem były u pacjentów odleżyny IV i V stopnia. Jedna ze skarg trafiła do NFZ. Co z tego, kiedy NFZ odesłał ją do dyrektora szpitala i po odpowiedzi dyrektora skarga została odrzucona. Pan dyrektor odpisał, że opieka była sprawowana zgodnie z procedurami. Kontynuacja leczenia odleżyn w domu pacjenta trwała ponad rok i wiązała się z dużymi kosztami. Rodzina nie miała pieniędzy, by wynająć prawnika i wnieść oskarżenie do sądu. Zadaję więc pytanie: czy procedury w szpitalu są źle opracowane, czy może przyczyną tego, że pacjenci wypisywani są z rozległymi odleżynami, jest brak personelu?

[ZT]27577201[/ZT]

- My, jako pielęgniarki z hospicjum przejmujemy pacjentów po szpitalu z odleżynami i widzimy, jak długie jest leczenie. Nie oskarżamy personelu, ale uważamy, że podane przykłady są dowodem na brak optymalnej obsady personelu na dyżurach, a może także wyczerpaniu fizycznym i psychicznym kadry medycznej. Szpital funkcjonuje tylko dzięki umowom cywilnoprawnym , i tu pracownicy ujawniają, że pracują często ponad 300 godzin miesięcznie - mówiła do radnych powiatu doświadczona pielęgniarka.

Apeluję, by nie było za późno

- Apeluję do Zarządu Powiatu i radnych powiatowych, komisji społecznej szpitala i radnych z Komisji Zdrowia o ograniczone zaufanie do dyrektora szpitala. Apeluję, by jako organy odpowiedzialne za funkcjonowanie szpitala sprawdziły obsadę na dyżurach w szpitalu, po ile godzin pracuje personel szpitala na umowach cywilnoprawnych, stan zatrudnienia emerytek oraz częstotliwość zatrudniania jednego lekarza jednocześnie na SOR i w opiece nocnej i świątecznej albo w połączeniu z pracą na innych oddziałach. Wiem, że często jest to jedyne rozwiązanie, ale czy tak powinno być? Kto będzie odpowiadał, jeśli zdarzy się wypadek nieudzielenia potrzebnej, skutecznej pomocy: dyrektor, lekarz, pielęgniarka, ratownik medyczny? Według przepisów wszyscy, ale w praktyce najwięcej stracić mogą pracownicy medyczni, bo może to być utrata prawa wykonywania zawodu - mówiła pielęgniarka, którą szczególnie cenią wszystkie osoby z powiatu brodnickiego, które miały bądź mają w rodzinie chorych na raka.

- Dlaczego kierowca ma tachograf i nie może przekraczać wyznaczonej liczby godzin pracy, a osoby odpowiadające za zdrowie i życie ludzi mogą pracować po 300, nawet 400 godzin w miesiącu? Nie rozumiem tego. Jeśli pan dyrektor mówi, że nie ma problemu z pracownikami, to nie jest prawda - mówiła Jadwiga Zakrzewska i podkreślała, że na temat szpitala słyszy wiele od pacjentów i rodzin z całego powiatu, którym służy pomocą w Domowej Opiece Paliatywnej.

Na odpowiedź trzeba poczekać

[ZT]27546014[/ZT]

Głównego adresata wypowiedzi Dariusza Szczepańskiego, czyli dyrektora szpitala w Brodnicy na sesji nie było, bo w Bydgoszczy uczestniczył w negocjacjach w sprawie ratowników medycznych.

Tematem zainteresowała się natomiast radna Mirosława Karpowicz z Komisji Zdrowia Rady Powiatu.

- Jestem radną od trzech lat, członkiem Komisji Zdrowia i zawsze słyszałam od dyrektora szpitala, że nie ma problemów kadrowych, a jedynym problemem jest niskie finansowanie z NFZ. Chciałam zaprosić kogoś z personelu szpitala, ale nie udało mi się, bo pracownicy się boją - mówiła radna, która wcześniej usiłowała się dowiedzieć, kto zdecydował o przyznaniu ostatniej nagrody dla dyrektora szpitala i ile ta nagroda wyniosła.

Dyrektor dostał nagrodę za wypracowanie zysku

Starosta Piotr Boiński wyjaśnił, że nagrodę dla dyrektora przyznano zgodnie z zapisami w kontrakcie menedżerskim, a Społeczna Rada Szpitala uznała, że dyrektor zapracował na nią, sprawdzając się „w sytuacji covidowej".

- W szpitalu brodnickim dyrekcja nie zadbała o wyszkolenie pielęgniarek mogących pracować  na bloku operacyjnym i OIOM-ie, aby  w przyszłości mogły zastąpić obecnie pracujące emerytki. Jeśli tam zabraknie pielęgniarek - zostaje sparaliżowana praca całego szpitala. Podobna sytuacja jest na innych oddziałach. Dyrektor szpitala wypracował zysk - czyim kosztem? Pacjentów, pracowników, czy też kreatywną księgowością? Szpital nie udziela świadczeń komercyjnych, skąd zysk? - pytała Jadwiga Zakrzewska.

(Maria Oryszczak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%