Zamknij

Kaczki kością niezgody w Sumowie. Nie chcemy szkodzić sąsiadowi, ale też chcemy żyć

17:16, 19.07.2021 Aktualizacja: 17:19, 25.01.2023
Skomentuj Fot. Nadesłane Fot. Nadesłane

- Sami jesteśmy z gospodarstwa i wiemy, że na wsi nie zawsze pachnie świeżym siankiem - mówi Jan W. z Sumowie, który wykupił na własność mieszkanie w domu szeregowym. Dom, na nieszczęście graniczy z gospodarstwem państwa Cz., którzy w ubiegłym roku rozpoczęli hodowlę kaczek. - Wiemy, że gospodarz musi produkować, żeby utrzymać siebie i rodzinę.

[ZT]27335234[/ZT]

Nie chcemy być mu zawadą, nie chcemy mu szkodzić, ale na litość - my też chcemy normalnie żyć. A z hodowlą kaczek dwa metry od okien nie da się żyć normalnie. Hałas od kilku tysięcy kaczek jest 24 godziny na dobę. Smród jest taki, że nie można okna otworzyć ani w ogrodzie posiedzieć. Zamykamy się szczelnie w domu, bo wtedy trochę mniej śmierdzi.

Hodowla umiejscowiona za murem o wysokości ok. 1,5 metra, jest zaledwie dwa metry od domku państwa W. Za murem jest pas ziemi, przestrzeń, na której dzień i noc bytują kaczki. Tu widać pryzmy obornika, coś w rodzaju kompostownika i kaczki ściśnięte jedna przy drugiej.

[ZT]27326333[/ZT]

- Za tym kaczym podwórzem jest murowany budynek – dawna obora - wyjaśnia pan Jan W. - W niej m.in. wychowuje się kolejna partia kaczek. Kiedy podrosną, zajmą miejsce na podwórzu po tych, które już wywieziono do uboju. Od początku istnienia hodowli było kilka, może 6-7 rzutów. Kaczki podrastają, tak po ok. 2 miesiącach są wywożone. Wtedy tak około tygodnia jest trochę spokojniej - zanim nowa partia kaczek z obory nie trafi na podwórze - mówi.

Odór na stronę sąsiada

Z drugiej strony budynku po byłej oborze jest zadbane duże podwórko przed domem właścicieli hodowli.

[ZT]27309503[/ZT]

- Uciążliwy zapach to nie tylko kupy obornika przy płocie, nie tylko ściśnięte na niewielkiej powierzchni chyba z 10 tysięcy kaczek, ale też padlina, która leży przy płocie i wywietrzniki z obory skierowane na naszą stronę - mówi Jan W., który w tym roku skończy 71 lat. - Dlaczego sąsiad nie zrobi wybiegu dla kaczek od strony swojego podwórza, gdzie ma więcej miejsca? Nawet te wywietrzniki na naszą stronę, choć widzi, że to tuż przy naszym jedynym oknie od pokoju. Widocznie uznał, że starymi chorymi ludźmi nie musi się przejmować.

- Zapach jest tak drażniący, że mężowi leci krew z rurki w gardle, stale boli go głowa i gardło - mówi z troską pani Henryka W. - Boję się, że ten hałas i smród niszczą mu i tak słabe zdrowie. Jesteśmy schorowanymi emerytami po zawale, z rakiem. Chorujemy na tarczycę, cukrzycę, astmę, nadciśnienie. Czy nie mamy prawa do odrobiny świeżego powietrza? Nie chcę się kłócić z sąsiadami, nikt nie chce i boję się, że zacznie się wojna, ale cicho siedzieć też już nie mamy siły.

Po poważnej operacji

Pan Jan w 2012 roku przeszedł poważną operację wycięcia krtani. Mówi z trudem i tylko za pomocą specjalnego urządzenia. Oddycha przez otwór tracheostomijny, to nim wydycha też powietrze. I jak mówi, czuje, że ten ciągły hałas i odór mu szkodzą.

[ZT]27308029[/ZT]

- Amoniak, azot, odór ptasich odchodów - oto czym codziennie musimy oddychać. W sąsiedniej wsi gospodarz ma fermę gęsi, ale nie zrobił jej przy domu sąsiada, tylko w pewnej odległości, w polu. Zastanawiam się, dlaczego nasz sąsiad nie przeniesie w pole swojej hodowli. Ma tu przecież za miedzą ok. 20 ha pola, jakieś 300 metrów stąd – pusty, opuszczony budynek. Nawet wodę z plandek zadaszających wylewa za płot na naszą stronę i woda z dwóch dachów zalewa nasz mały ogródek. Zwróciłem mu uwagę, ale on dalej drągiem podważał plandeki i wylewał wodę do nas i tylko zapytał, co ma z nią robić? - opowiada pan Jan W. i dodaje, że rozumie, że trzeba na wsi jakoś rodzinę utrzymać, ale nie można tego robić kosztem zdrowia sąsiadów.

Najpierw było nasze gospodarstwo

- Kiedy mój dziadek kupował gospodarstwo w Sumowie, obok naszej obory były inne obory - wyjaśnia właściciel hodowli w Sumowie. - Potem zaadaptowano je na budynek mieszkalny. Ludzie, którzy tam kupowali mieszkania, widzieli, że tuż obok jest gospodarstwo rolne, produkcyjne.

[ZT]27291436[/ZT]

Czego się spodziewali, że nagle tam wszystko w sąsiedztwie zniknie? Przez lata dziadkowie, rodzice, a teraz ja hodowaliśmy tam zwierzęta. Teraz są kaczki, które mają lepszy monitoring sąsiedzki niż kamery przemysłowe. Kaczki to zwierzęta stadne, lubią być blisko siebie. Na zdjęciu widać tylko fragment podwórza, dalej jest wolne miejsce. Taka jest natura kaczek, że się ściskają obok siebie, choć mają dużo miejsca. A obornik - pewnie zdjęcie zrobione w czasie sprzątania wybiegu.

Pracuję, a sąsiedzi wiążą mi ręce

- Mam duże gospodarstwo i nie mam czas, by narzekać - kontynuuje hodowca. - Jednak skargi sąsiadów na moją hodowlę wiążą mi ręce i utrudniają i tak ciężką pracę. Przed rozpoczęciem hodowli kaczek, postanowiłem odgrodzić wybieg od posesji sąsiadów. W zamyśle miał być wyższy i miał być taką zaporą dźwiękoszczelną, coś w rodzaju akustycznego ekranu jak na autostradach.

[ZT]27266894[/ZT]

Chciałem też zrobić zadaszenie i fachowe orynnowanie. Całe podwórze stanowiłoby obiekt zamknięty. Nie byłoby problemów ani z hałasem, ani z zapachem. Na budowę muru nawet dostałem zgodę mieszkańców wsi.

Niestety, kiedy rozpocząłem rozbudowę, zaczęły się skargi i mnie zablokowano. Nie dostałem pozwolenia na kończenie moich budowlanych planów. Mur jest, jaki jest, a sąsiedzi stale zaglądają, podglądają, robią zdjęcia i wysyłają pisma – skargi, gdzie się da.

Nawet jak nocą wywoziłem kaczki do uboju, to zgłoszono, że robię coś nielegalnego. Obserwatorzy nie rozumieli, że to odbiorca kaczek postawił taki warunek, że drób już rankiem musi być w przetwórni - wyjaśnia Karol Cz., właściciel hodowli kaczek, który wskazuje także, że zalany ogród i mokre fundamenty domu państwa W., to niekoniecznie jego wina.

[ZT]27252925[/ZT]

- Dom państwa W. ma źle zrobione orynnowanie i woda spływa im pod fundamenty. Dodatkowym problemem są stare, pękające wciąż rury wodociągowe. Poza wszystkim ostatnie ulewy były wyjątkowe. To były nawałnice, które zalały m.in. drogę w Toruniu i wiele gospodarstw w okolicy. U nas w Sumowie także był nadmiar wody i zalało wiele miejsc. Gwałtownej ulewy, gdy w ciągu godziny spadło ok. 40 litrów wody, nie przetrwały też niektóre kaczki, których nie zdążyliśmy zagnać pod dach. Zwierzęta padły, a sąsiedzi zaraz im zdjęcie zrobili - stwierdza Karol Cz.

Wyprowadziłbym się nawet do jakiejś szopy

- Gdybym znalazł gdzieś jakąś szopkę, zaraz bym się stąd wyprowadził, bo tu się nie da żyć - mówi pan Jan. W. - Wykupiliśmy to nasze mieszkanie chyba na naszą zgubę.

Gdyby to było komunalne, może by nam ktoś pomógł, a tak - wszyscy uciekają od problemu. Pani wójt była u nas, sama przekonała się, jaki tu hałas, jaki odór, widziała ściśnięte kaczki i biegające szczury, ale potem nic się nie działo.

Szukaliśmy pomocy wszędzie. Z wydziału ochrony środowiska Starostwa z Brodnicy, od Inspektora Nadzoru Budowlanego też nie mamy żadnej odpowiedzi. Kiedy pokazujemy zdjęcia i nagrania urzędnikom, tylko kręcą głowami, ale nic nie pomagają.

Pani wójt chce pomóc i szuka prawnego rozwiązania problemu

Na rozżalenie państwa W. na urzędniczą opieszałość reaguje Magdalena Golubska, wójt Gminy Zbiczno, która natychmiast odpowiada na nasze zapytanie o sprawę kaczek w Sumówku.

[ZT]27229721[/ZT]

- Robimy, na co pozwala nam prawo i szukamy rozwiązania, aby pomóc państwu W. Rozumiem zniecierpliwienie i wrażenie opieszałości, ale niestety sprawa jest nie do rozwiązania tylko na poziomie Urzędu Gminy – nasi urzędnicy działają niezwłocznie, ale nie mają wpływu na działanie innych instytucji. (…) W kwestii legalności budynków działa Powiatowy Nadzór Budowlany, który wydał trzy decyzje o rozbiórce obiektów. Od części właściciele gospodarstwa się odwołali, sprawa jest w toku - pisze pani wójt gminy Zbiczno Magdalena Golubska, która wyjaśnia także kwestie, czy potrzebne jest pozwolenie na prowadzenie tak dużej hodowli kaczek i kto je wydał?

- Hodowca drobiu ma obowiązek zgłosić ten fakt do Powiatowego Lekarza Weterynarii, według mojej wiedzy zostało to uczynione - wyjaśnia pani wójt.

[ZT]27127525[/ZT]

- Nie jest to hodowla fermowa. Po otrzymaniu pierwszego pisma w tej sprawie od mieszkańców Sumowa w UG w pierwszej kolejności sprawdzono wielkość hodowli pod względem zgodności z Rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 10 września 2019 r. w sprawie przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko ze względu na lokalizację na obszarze chronionym – Brodnickim Parku Krajobrazowym. Stwierdzono, że hodowla wraz z pozostałym inwentarzem w istniejącym gospodarstwie rolnym nie przekracza 40 DJP, zatem nie jest wymagane przeprowadzenie postępowania Wójta Gminy w sprawie wydania decyzji środowiskowej. Szukamy różnych rozwiązań, ale nie mamy skutecznych narzędzi, aby te hodowlę powstrzymać. Instytucje, do których zgłaszaliśmy tę sprawę to:

[ZT]27123446[/ZT]

* Sanepid: ten nie widzi podstaw do zajęcia się tematem (tu zostało wysłane dodatkowo pismo ws. szczurów, czekamy na odpowiedź),

* Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska - ten nie odpowiedział nawet na nasze pismo, a w telefonicznej rozmowie z pracownikiem otrzymaliśmy wyjaśnienie, że nie mamy możliwości wnioskować o kontrolę na terenie gospodarstwa, gdyż w kompetencji WIOŚ są kontrole u przedsiębiorców, a nie osób fizycznych będących rolnikami,

* Powiatowy Nadzór Budowlany - ten zajmuje się cały czas kwestią legalności budynków gospodarczych.

Powiatowy Lekarz Weterynarii kontroluje

Sprawę hodowli kaczek z Sumowa zgłosiliśmy też do Powiatowego Lekarza Weterynarii w Brodnicy. I tu także reakcja była bardzo szybka. PIW wyjaśniła, że wprawdzie „przepisy weterynaryjne nie określają odległości umiejscowienia fermy od budynków mieszkalnych (jednak) warunki w zakresie utrzymania kaczek przedstawione na zdjęciach są niezgodne z przepisami prawa. W dniach 7-8 lipca (czyli natychmiast po naszej interwencji) została przeprowadzona kontrola, w wyniku której zostało wdrożone postępowanie administracyjne w stosunku do właściciela zwierząt.

W starostwie przygotowują pisma

2 lipca br. państwo W. przekazali pismo w sprawie uciążliwej hodowli kaczek do Wydziału Ochrony Środowiska w Starostwie w Brodnicy.

- Państwo W. otrzymają od nas odpowiedź, ale mamy na to 30 dni. Do 2 sierpnia odpowiedź zostanie przekazana. Na razie, ponieważ sprawa jest wieloaspektowa, w wydziale Ochrony Środowiska starostwa przygotowywane są pisma w tej sprawie do sanepidu, Wód Polskich oraz Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska – informuje Przemysław Majchrzak, rzecznik prasowy w Starostwie Powiatowym w Brodnicy.

Jestem już zmęczony stałymi kontrolami

- Jestem już zmęczony ciągłymi kontrolami, które się na mnie nasyła. W pewnym momencie zacząłem się zastanawiać, czy nie zgłosić do Sądu sprawy o nękanie. W końcu jednak nie chodzi mi o to, by prowadzić sąsiedzką wojnę. Wolałbym dojść do porozumienia z sąsiadami, ale to się nie udaje. Moja hodowla jest legalna, mam to, co jest potrzebne, żeby ją prowadzić, ale cokolwiek się robi, to zaraz sąsiedzi robią zdjęcie i zaraz skargi - mówi właściciel Karol Cz.

[ZT]27114066[/ZT]

Prawo określa, że jeśli hodowca planuje rozpoczęcie dużej hodowli lub chów licznych zwierząt, to wymagana jest decyzja środowiskowa. Bada się wtedy, jak planowane przedsięwzięcie oddziaływać będzie na środowisko.

O tym, czy inwestor będzie musiał uzyskać decyzję środowiskową, decyduje wielkość przedsięwzięcia, czyli liczba zwierząt (Duże Jednostki Przeliczeniowe inwentarza, tj. DJP), które chce on utrzymywać. DJP to umowna jednostka mówiąca o liczbie zwierząt hodowlanych lub chowanych w danym gospodarstwie, opowiadająca jednej krowie o masie 500 kg. Do przeliczania sztuk fizycznych na DJP służą specjalne współczynniki przeliczeniowe (przemnażamy liczbę sztuk fizycznych przez współczynnik przeliczeniowy). W zależności od tego, ile DJP inwestor ma zamiar utrzymywać, jego przedsięwzięcie zostanie zakwalifikowane do tych, które obligują do przygotowania raportu o oddziaływaniu na środowisko lub do tych, dla których taki raport może nie być wymagany.

Hodowla w Sumowie ma poniżej 40 DJP, więc decyzja środowiskowa nie jest wymagana.

Skargi - nie tylko w Sumowie

Okazuje się, że skargi na uciążliwą działalność gospodarczą w wiejskich gospodarstwach nie są czymś wyjątkowym.

- Inspekcja Weterynaryjna nie wydaje pozwoleń na prowadzenie działalności w zakresie utrzymania zwierząt. Hodowca ma obowiązek zgłosić zamiar utrzymania zwierząt na 30 dni przed planowanym rozpoczęciem działalności.

Prawo budowlane określa odległości budynków inwentarskich od budynków mieszkalnych, ale dotyczy to nowych obiektów. Gospodarstwo pod ww. adresem istnieje kilkadziesiąt lat, wcześniej prowadziło hodowlę bydła i świń.

Otrzymujemy miesięcznie o nieprawidłowościach w prowadzeniu działalności, niestety większość nie potwierdza się w trakcie kontroli lub nie podlega możliwości kontroli, np. stężenie gazów na zewnątrz budynków - informuje Grzegorz Głogowski, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Brodnicy.

Czy będzie koniec sąsiedzkiej wojny?

Pisma urzędnicze krążą. Na podwórze za murem w Sumówku trafiła kolejna partia podchodowanych w oborze kaczek. Jest jednak szansa na to, że uda się pogodzić zwaśnione strony i zakończy się trwający dwa lata konflikt.

[ZT]27097536[/ZT]

- Przygotowuję się do przeniesienia hodowli w najbliższym czasie - informuje Karol Cz. - W oborze w Sumówku będą tylko małe kaczki, tak około 2-3 tygodnie. Na dalszy tucz będę je wywoził pod tunele w polu albo do innego gospodarstwa oddalonego od spornego podwórza. Mam nadzieję, że skończą się skargi i niesnaski. Chcę po prostu spokojnie pracować, zarabiać na życie, a nie kłócić się.

Obie strony deklarują chęć zgody, więc może wreszcie w Sumowie ona zagości.

(Maria Oryszczak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%