Piotr Lewiński ma teraz 69 lat i mieszka z rodziną w Szczuce. Urodził się w Górznie - rocznik 1952. Krótko mieszkał w Syberii, ale kiedy miał kilka lat rodzice przeprowadzili się do Brodnicy i gospodarowali na Ustroniu.
Mieszkał w Syberii, ale tej za Świedziebnią
- Chodziłem do SP nr 1 w Brodnicy - wspomina pan Piotr Lewiński. - W sekretariacie zobaczyli, że przeprowadziliśmy się z Syberii i wpisali mi narodowość ZSSR. Trzeba było wyjaśniać, że to ta Syberia z powiatu żuromińskiego.
[ZT]27219580[/ZT]
Jakoś ta przynależność do narodu radzieckiego mi nie pasowała i wielokrotnie potem, jako dorosły już człowiek, obrywałem od SB za to, jak mówili," że mi się komunizm nie podoba".
Za chlebem pojechał na Śląsk
W październiku 1980 roku wstąpił do „Solidarności" przy Przedsiębiorstwie Montażu Urządzeń Górniczych Przemysłu Węglowego w Katowicach.
- Pojechałem z Brodnicy na Śląsk za pracą, za chlebem, jak wielu mi podobnych młodych ludzi - opowiada pan Lewiński. - To były czasy, kiedy powstawała Huta Katowice, gigantyczna budowa, która stała się jednym z symboli epoki Edwarda Gierka. Na tej socjalistycznej budowie pracowało ponad 50 tys. ludzi. Na Śląsk zjeżdżali wtedy ludzie z całej Polski, bo tam było polskie El Dorado.
[ZT]27145745[/ZT]
Tam można było zarobić 4-5 razy więcej niż u nas w okolicach Brodnicy. Jako brygadzista spawacz – montażysta z moją firmą zjeździłem cały Śląsk. Zjeżdżałem też na dół do kopalni, bo budowaliśmy np. „Bogdankę" w woj. lubelskim w m. Łęczna, kopalnię „Piast" w Bieruniu Nowym, kopalnię „Polska" w Świętochłowicach.
Ale nie tylko Śląsk
- Budowaliśmy też kopalnię w Niemczech i elektrownię atomową w dawnym NDR - kontynuuje. - Przez lata spędzone na Śląsku bardzo dobrze poznałem tę aglomerację. Kiedy spotkałem się z kolegą, rodowitym Ślązakiem, to okazało się, że znam Śląsk lepiej od niego. 30 lipca 1980 roku otrzymałem zatwierdzenie przez Okręgowy Urząd Górniczy na osobę dozoru w specjalności mechanicznej dla robót montażowych wykonywanych w podziemnych wyrobiskach i na powierzchni kopalń węgla kamiennego. Byłem spawaczem, montażystą, majstrem, czyli sztygarem na budowie.
Za działalność w „Solidarności" przeniesienie
- Za działalność w „Solidarności" po aresztowaniach mnie zdegradowano i „w nagrodę" przeniesiono do zakładu 40 kilometrów od domu. Musiałem codziennie dojeżdżać do Gliwic, gdzie mieszkałem.
[ZT]27123446[/ZT]
Od ówczesnego dyrektora PMUG w Katowicach otrzymałem przeniesienie na stanowisko montera z jednoczesnym pozbawieniem dodatku funkcyjnego. Jako uzasadnienie podano spowodowanie w dniu 4 lutego 1982 roku incydentu na Kopalni Węgla Kamiennego „Polska" polegającego na wywołaniu awantury o podłożu politycznym z pracownikiem dozoru niższego kopalni. Tyle że mojej działalności solidarnościowej to nie zaszkodziło, bo codziennie brałem w torbę tzw. bibułę, ulotki i pisma prasy podziemnej i zostawiałem je w wagonach - jadąc do pracy i z powrotem. Tak że podróżni mieli zawsze aktualne i prawdziwe wiadomości o tym, co się dzieje w kraju - opowiada Piotr Lewiński.
W stanie wojennym organizował pomoc dla osób internowanych
W 1980 Piotr Lewiński wybrany został w swojej firmie do Komisji Zakładowej „Solidarności". W grudniu 1981 roku był współorganizatorem strajku przy budowie wieżowca dla firmy „Intraco" w Katowicach i w Kopalni Węgla Kamiennego „Polska" w Świętochłowicach. W stanie wojennym organizował pomoc dla osób internowanych, zaangażował się w zbiórkę pieniędzy dla rodzin mężczyzn, którzy zostali aresztowani.
[ZT]27058631[/ZT]
Kolportował ulotki. 4 lutego 1982 roku został aresztowany przez Służbę Bezpieczeństwa i pobity za publiczne krytykowanie stanu wojennego. Został zdegradowany w pracy, a potem zmuszony do zwolnienia. W marcu 1982 roku wraz z innymi działaczami założył Grupę Oporu Społecznego, która m.in. zajmowała się kolportażem ulotek i pism bezdebitowych (czyli bez dopuszczenia do rozpowszechniania przez stosowny urząd, nielegalnych).
Od konsula amerykańskiego otrzymaliśmy propozycję wyjazdu
- Na Śląsku stale mnie szykanowali „przyjaciele z SB". Dostałem wilczy bilet. Nie mogłem znaleźć pracy, a trzeba było wyżywić rodzinę. Miałem żonę i córkę, a kiedy mnie aresztowali, żona była w ciąży z drugim dzieckiem. Od konsula amerykańskiego otrzymaliśmy propozycję wyjazdu. Mieliśmy zapewnioną pracę, naukę języka, pieniądze na zagospodarowanie i pomoc opiekuna na początek. Jeden z naszych kolegów z „Solidarności" wyjechał do Chicago, ale nie mam z nim kontaktu, nie wiem, jak mu się losy ułożyły.
[ZT]27051143[/ZT]
My z żoną postanowiliśmy wrócić w rodzinne strony - do Brodnicy. Tutaj też byłem pod obserwacją milicji, ale szykany były mniejsze. Zatrudniłem się w Toruńskiej Przemysłówce, gdzie byłem inwigilowany przez Służby Bezpieczeństwa. Udzielałem się społecznie, przez kilka lat byłem przewodniczącym samorządu mieszkańców na osiedlu Grażyny. Zbudowaliśmy dom w Brodnicy, następnie gospodarstwo rybackie i rolne w Szczuce – wspomina pan Piotr, który ma legitymację działacza opozycji antykomunistycznej, przyznawaną przez Urząd do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych wyłącznie po weryfikacji przez IPN. Odznaczony też został „Krzyżem Wolności i Solidarności".
Uroczystość wręczenia Krzyża Wolności i Solidarności w Katowicach
Uroczystość odbyła się 11 czerwca 2021 roku. To była też okazja do spotkania z dawnymi kolegami, działaczami „Solidarności".
- Dopiero na Zjeździe, po 40 latach dowiedziałem się, że jeden z kolegów z Komisji Zakładowej, z którym współpracowałem, był donosicielem do SB. Po ujawnieniu dokumentów ujawniono też innych donosicieli ze Śląskiej Solidarności – informuje pan Piotr.
Na uroczystość wręczania odznaczeń do Katowic pan Piotr zabrał swojego wnuka - Oskara. który jest w piątej klasie w Szkole Podstawowej w Szczuce i, podobnie jak jego dziadek interesuje się historią. Relację z uroczystości wręczenia Krzyża Wolności i Solidarności Oskar opowiedział swoim kolegom i nauczycielom w szkole.
[ZT]27038707[/ZT]
Krzyż Wolności i Solidarności został ustanowiony przez Sejm 5 sierpnia 2010 roku. Po raz pierwszy przyznano go w 2011 roku w czasie obchodów 35. rocznicy protestów społecznych w Radomiu. Krzyż nadawany jest przez Prezydenta RP, na wniosek Prezesa IPN, działaczom opozycji wobec dyktatury komunistycznej, za działalność na rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości i suwerenności lub respektowanie praw człowieka w PRL.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz