Zamknij

Żyję z chorobą dwubiegunową od 30 lat. Opowiem wam swoją historię

12:26, 24.05.2021 Aktualizacja: 17:01, 25.01.2023
Skomentuj FOTO MO FOTO MO

Van Gogh, Sting, Zbigniew Herbert, Francis Ford Coppola, Frank Sinatra, Robin Williams, Mel Gibson, Marilyn Monroe, Amy Winehouse, Mariah Carey i wielu jeszcze innych znanych i wybitnych chorowało na ChAD, czyli chorobę afektywna dwubiegunową. Kiedyś chorobę tę nazywano zespołem maniakalno- depresyjnym, gdyż charakteryzuje się występowaniem depresji na przemian z epizodami manii. Przyczyną tej choroby mogą być geny, ale także czynniki psychologiczne i środowiskowe. Źródła podają, że na ChAD choruje ponad 2 procent populacji.

"Nie jest powodem do wstydu, że choruję psychicznie i że od 15 lat jestem na lekach psychotropowych"

[ZT]27061163[/ZT]

U Elżbiety Budzińskiej z Brodnicy (kujawsko-pomorskie) ChAD zdiagnozowano we wczesnej młodości. Pomimo choroby ukończyła policealną szkołę kosmetologii i wizażu, ale nie pracuje i nigdy wcześniej nie pracowała zawodowo, jest na rencie. Była natomiast wolontariuszką w Warsztatach Terapii Zajęciowej dla niepełnosprawnych, prowadziła świetlicę integracyjną. Znalazła przyjaciół i artystyczną pasję.

MARIA ORYSZCZAK: Kiedy zdiagnozowano u pani chorobę afektywno-dwubiegunową?

ELŻBIETA BUDZIŃSKA: Byłam w liceum. Miałam 16 lat. To czas, kiedy często zespół afektywno- dwubiegunowy się pojawia. Po leczeniu w szpitalu psychiatrycznym wróciłam do szkoły, ale byłam izolowana, bo uczniowie i nauczyciele dowiedzieli się o mojej chorobie. Wszyscy odsunęli się ode mnie. Czułam się jak zadżumiona. Nie mogłam znieść tej sytuacji odrzucenia, przeszłam na nauczanie indywidualne. Czułam się samotna i niepotrzebna. Wtedy miałam próbę samobójczą. Łyknęłam 200 tabletek. Dzisiaj wiem, że nie chciałam umierać, ale chciałam zwrócić na siebie uwagę. To było takie wołanie, by mnie zauważono, by mi ktoś pomógł.

Czy ta pomoc przyszła?

- Tak. Od wspaniałych lekarzy i całego personelu Wojewódzkiego Ośrodka Lecznictwa Psychiatrycznego w Toruniu. Tu pracują lekarze, pod opieką których jestem do dziś już nie z przypadku, ale z wyboru. Bo niewiele osób wie, że w leczeniu psychiatrycznym można wybrać sobie dowolny szpital i lekarza. Pomagała mi także rodzina i potem przyjaciele. No i kotka Bura, która ze mną mieszka.

Jak objawia się u pani choroba?

[ZT]27082994[/ZT]

- Jest się na przemian w depresji (w tzw. dołku) i w okresie manii (tzw. górka). W okresie depresji nie chce mi się jeść, nie mam siły wstać z łóżka, wychodzić gdziekolwiek. Czuję się samotna, mam lęki: co się ze mną stanie, kto mi pomoże. Nic nie daje to, gdy ludzie mówią: "weź się w garść". Życie, codzienne czynności przerażają, przyszłość widzi się w czarnych barwach. Bardzo dotkliwie odczuwa się samotność. Kiedy przychodzi „górka", żyję jakby w odrealnionym świecie. Tryskam energią, mam złudne poczucie, że świat do mnie należy i mogę wszystko. Wychodzę do ludzi, jestem gadatliwa, wesoła, towarzyska, pewna siebie i pełna energii. Śpię wtedy tylko 3 godziny na dobę. W czasie manii mam skłonność do spożywania alkoholu. Dzięki lekom te naprzemienne stany są ograniczane. Wydłuża się stan remisji choroby, czyli takich okresów stabilizacji nastroju.

Czy można samemu opanować tę chorobę?

- Nie. Pozostaję pod opieką lekarza, choć moje okresy remisji są coraz dłuższe. Nauczyłam się rozpoznawać objawy tego, że nadchodzi depresja i teraz już sama wiem, że trzeba np. zwiększyć dawki leków. Dzwonię do lekarza, a on mówi zwykle, że jak leki nie będą skuteczne, jak sobie nie poradzę, to mam przyjechać do szpitala.

Szpital psychiatryczny zwykle źle się kojarzy, a pani raczej dobrze wspomina pobyt w tym miejscu.

- Tak, bo teraz to nie są już szpitale jak z horroru - sale bez klamek, ze skrępowanymi pacjentami, gumowe ściany. Tak może było w XIX wieku, gdy chorował np. Van Gogh. Teraz są normalne sale, takie jak w innych szpitalach. W Toruniu w szpitalu poznałam wielu ludzi, którzy chorowali tak jak ja. Rozmawialiśmy, uczyliśmy się od siebie wzajemnie. Spotkałam choćby Wojciecha Młynarskiego. Rozmawialiśmy m.in. o tworzeniu. On poradził mi, żeby nie zabierać się za malowanie czy pisanie wieczorem, tylko rano, kiedy człowiek jest wypoczęty. Mówił mi, że sam rano wstaje, pije kawę i zabiera się za pisanie.

Bardzo wielu ludzi z ChAD to twórcy. Pani także ma artystyczną pasję?

[ZT]27013571[/ZT]

- Tak. Od siedmiu lat maluję. Pierwsza moja praca „Zetknijmy się", najlepsza z cyklu niebieskiego, powstała w okresie manii. Wtedy zmysły są wyostrzone, kolory wyrazistsze, widzi się mnóstwo szczegółów, jest wena i mnóstwo pomysłów. Teraz jednak tworzę nie tylko w manii i wiem, że to nie przejaw choroby, ale prawdziwa potrzeba tworzenia i wyrażenia siebie. Jedna z moich prac: „Wielość jest, była i będzie" została sprzedana za 350 złotych w czasie licytacji WOŚP w Brodnicy. Myślę o tym, by zrobić wystawę moich prac. Zainspirował mnie do tego jeden z moich przyjaciół, który moje prace przedstawił na wirtualnej wystawie i pokazał mi, jak one mogłyby wyglądać np. w Centrum Sztuki Współczesnej.

Co panią inspiruje?

- Wszystko, np. natura: liść na drzewie, spadające kasztany, no i muzyka. Rysuję, a w tle jest David Bowie, Chris Rea, Peter Gabriel, jazz, muzyka poważna.

Próbuje pani swoich sił także w literaturze.

- Tak. Piszę wiersze. Do tego zachęciła mnie moja ulubiona polonistka pani Halina Siekierska, nauczycielka z pasją, która wspiera mnie do dziś. Napisałam też baśń „O smutnej Małgosi z Moonarhu". Może uda się wystawić baśń w teatrze kukiełkowym.

Na ogół ludzie, którzy cierpią na choroby psychiczne, raczej tego nie ujawniają. Dlaczego pani zdecydowała się mówić o swojej walce z ChAD ?

- Żyję z chorobą 30 lat. Moje zaburzenia są opanowane, choroba jest w remisji i te okresy bez depresji i bez manii są u mnie coraz dłuższe. Mówiąc o sobie chciałabym pomóc choć jednej osobie, która choruje tak jak ja. Chciałabym jej przekazać, by poczuła się normalnie, bo dwubiegunówka to choroba, jak każda inna. Jest przewlekła i nieuleczalna, jak np. cukrzyca czy nadciśnienie. Jest uciążliwa, ale z pomocą lekarzy i lekarstw daje się z nią żyć. Bardzo ważna w tej chorobie jest akceptacja przez ludzi. Mam nadzieję, że ta rozmowa pomoże zrozumieć nas, to, z czym zmagamy się w zespole afektywnym dwubiegunowym. Na przykład teraz, w czasie pandemii, szczególnie trudny do opanowania pozostaje pociąg do alkoholu, który zwykle pojawia się w czasie manii. Nie można wyjść z domu, energia, która nas rozpiera, nie ma ujścia, piją więc sami, coraz więcej. Jestem w grupie wsparcia dla AA w Brodnicy i widzę, że w czasie pandemii przyszło do nas sporo osób nowych, w tym wiele kobiet. Bliscy mogą wtedy pomóc. Izolacja, brak kontaktu z ludźmi przy chorobie dwubiegunowej afektywnej są niebezpieczne.

Życzę, by udało się zrealizować artystyczne plany i choroba była jak najmniej uciążliwa.

(Maria Oryszczak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%