Od 1798 do 1956 roku był w tym miejscu cmentarz ewangelicki. Pozostał po nim pamiątkowy obelisk, drzewa i nietypowy grobowiec w kształcie piramidy. Wszystko przy drodze wylotowej z Brodnicy w kierunku Torunia.
[ZT]26656248[/ZT]
31 marca dokonywano tu wycinki niektórych drzew, w tym dwóch bezpośrednio rosnących przy piramidzie. Przy usuwaniu jednego z korzeni zapadła się ziemia. Gdy robotnicy zaczęli kopać, szybko natrafili na mur w ziemi z cegieł, a zaraz potem na głęboką jamę, jakby podziemne wejście. Powiadomiono archeologów.
To jedna z 24 takich piramid w Polsce
O brodnickiej piramidzie, która powstała na początku XIX wieku, pisał na naszych łamach w 2017 roku Stefan Albrecht. "Grób doktora przetrwał wszystkie zawieruchy dziejowe i jest jedyną pamiątką minionych czasów pozostającą na obszarze zamkniętego w 1956 roku i później splantowanego miejsca pochówków ewangelickiej gminy w Brodnicy. W roku 1977 piramida doświadczyła być może niejedynego w swoim istnieniu remontu. Jak pisał Justyn Jankiewicz w »Ziemi Michałowskiej« nr 6/7 w 1994 roku: »[Zabytki] zawsze były oczkiem w głowie miejscowych władz, nawet tych o proweniencji komunistycznej«. Obecnie grób dra Dittmera stoi formalnie na terenie rekreacyjno-wypoczynkowym będącym w gestii gminy miejskiej i służy swoim cieniem spragnionym i szukającym odosobnionego miejsca.
[ZT]26636353[/ZT]
Jama okazała się tunelem prowadzącym pod podstawę piramidy
O tym, że do piramidy miało prowadzić tajemne wejście, mówiły legendy, ale chyba tak naprawdę nikt w nie nie wierzył. Tym bardziej że prowadzono tu prace przy rozbiórce cmentarza, wycięto kilkanaście dorodnych drzew, usuwano korzenie. Na nic nie natrafiono, aż do wczoraj.
Po odkryciu na miejscu zjawił się wojewódzki konserwator zabytków, regionalista Piotr Grążawski i brodnicka archeolożka dr Jadwiga Lewandowska. I tylko oni z latarkami weszli do jamy. Okazało się, że jest to tunel obłożony cegłami, prowadzący pod piramidę. Ze środka wynieśli starą skrzynię, która odjechała w samochodzie konserwatora do Torunia.
Nie otwieraliśmy skrzyni, ale była bardzo ciężka
Wrażeniami podzielił się z nami brodnicki regionalista Piotr Grążawski.
- Zawsze wierzyłem, że gdzieś musi tutaj być ten tunel pod podstawę piramidy - opowiada. - Ba, przypuszczałem, że może prowadzić do jakichś skarbów, a może nawet do klejnotów Anny Wazówny, które nigdy nie zostały odkryte. Wiele wskazuje na to, iż tuż przed śmiercią zleciła gdzieś je ukryć jej powiernikowi i kapelanowi Andrzejowi Babskiemu. Faktem jest, że żaden z nich po jej śmierci nie pojawił się w obrocie. Wiem, że piramida powstała blisko dwieście lat po śmierci księżniczki [zmarła 6.02.1625 - przyp. red], ale była luteranką. Możliwe, że po prostu kolejne pokolenia krewnych rodziny Babskiego ukrywały skarb, a na początku XIX wieku, kiedy pobudowano piramidę, tam go złożono - zastanawia się Grążawski.
[ZT]26671704[/ZT]
Czy to rzeczywiście mogą być klejnoty Anny Wazówny?
O odkrycie pod brodnicką piramidą zapytaliśmy brodnicką archeolożkę dr Jadwigę Lewandowską.
- Bardziej zajmuję się epoką wczesnego średniowiecza i nie jestem w stanie określić wieku odkrytej skrzyni, która na pewno pochodzi z późniejszego okresu - dzieli się spostrzeżeniami. - Sama skrzynia pojechała z konserwatorem do Torunia. Tam, po świętach, zostałam zaproszona na jej otwarcie i dogłębne jej zbadanie, ze specjalistami kilku epok. Daleka jestem od przypuszczeń Piotra, że to mogą być klejnoty Anny Wazówny, ale mogę się oczywiście mylić.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz