Kryminały to taka gra logiczna pomiędzy autorem i czytelnikiem; zabawa, w której autor stara się ukryć mordercę, a czytelnik go odnaleźć. To gra bardzo wciągająca. Dostaję listy od czytelników, którzy piszą, że moje książki pozwoliły im przetrwać czas choroby, że zapomnieli o cierpieniu. To mnie utwierdza w przekonaniu, że to co robię ma sens - mówi Katarzyna Puzyńska
KATARZYNA PUZYŃSKA: - Interesuję się językiem i lubię rożne ciekawostki z nim związane. Śreżoga to słowo dziś rzadko używane, a oznaczające zjawisko przyrodnicze - światło rozproszone we mgle, promienie słoneczne przeświecające przez warstwę dymu czy zapylonego powietrza. To piękny widok, a jednocześnie samo słowo budzi niepokój, brzmi przecież podobnie jak pożoga. Ten dysonans, napięcie pomiędzy znaczeniem i brzmieniem mnie zaintrygowało do tego stopnia, że słowo stało się ośrodkiem całej nowej powieści.
- Tak. Kolejne książki są rzeczywiście bardziej mroczne. I nie chodzi tylko o liczbę trupów, choć w tej ostatniej części faktycznie będzie ich sporo. To raczej kwestia tego, co dzieje się w samych bohaterach, w ich wnętrzu, i tej mrocznej atmosfery, otaczającej miejsca i postaci. Zawsze najbardziej interesuje mnie to, co dzieje się we wnętrzu człowieka, krzywda, którą człowiek może zrobić innemu. Więc nie demony są straszne, a zło, które się w nas kryje.
[ZT]25037192[/ZT]
- Wątki z szeroko pojętej fantastyki zawsze mnie ciekawiły. Szczególnie te z mitologii słowiańskiej. Uważam, że ciągle jest ona przez wielu z nas mało znana. Nie uczy się jej w szkołach. Raczej omawiana jest tam na przykład mitologia grecka. A przecież wierzenia słowiańskie to nasze dziedzictwo. Zresztą ta mitologia wciąż obecna jest w naszym życiu, na przykład w postaci jakichś wierzeń, przesądów. Akcja moich kryminałów toczy się głównie na wsi, w Lipowie, a tu wśród lasów, bagien, dawne wierzenia wydają się być bardziej obecne. Zresztą moje historie są bardzo osadzone w naturze, w cyklicznie powtarzających się porach roku. to zbliża je do świata mitu. Elementy z mitów słowiańskich pojawiły się już w piątej części sagi, w „Utopcach” i są obecne nadal. Czytam też dużo książek fantasy (m.in. "Wiedźmina"), stąd to zainteresowanie fantastyką. Zresztą wiele moich prywatnych fascynacji przemycam do książek.
- To np. Północ, literatura skandynawska, mitologia nordycka, wikingowie. Ale także muzyka - jest stale obecna, kiedy piszę, szczególnie muzyka metalowa. Wszystko co mnie interesuje, wcześniej czy później trafi do książki.
- Inspirujące bywają różne rzeczy, praktycznie wszystko: osoba, która spotykam, słowo albo miejsce, albo opowieść, którą usłyszę, np. wiele historii bierze się np. ze spotkań z policjantami. Czasem jakąś sytuację, scenę, tak bardzo chcę umieścić w książce, że tworzę cały nowy wątek. Lubię wielowątkowość. W każdej książce jest też wiele z moich przeżyć i doświadczeń, czasem trudnych, które oczywiście muszę przepracować, przejść taką autoterapię.
- O tak. Ma chyba 863 stron - to mój rekord. Lubię czytać wielowątkowe powieści. Świat wykreowany w szczegółach jest fascynujący i lubię tak go opisywać. Dla mnie ważny jest każdy bohater, nawet ten z drugiego planu i ważna jest jego historia.
- Tak, ale nie jest to mój ulubiony gatunek. Myślę sobie, że opowiadanie to stracona historia, bo można by z niej zrobić powieść (śmiech). Bo nad opowiadaniem pracuje się trochę podobnie, jak nad dłuższym tekstem. Wbrew pozorom więc nadal trzeba poświęcić sporo czasu, żeby wykreować całą intrygę, mimo że forma jest krótka.
[ZT]24543098[/ZT]
- Nie jestem skowronkiem, zdecydowanie wolę pracowac do późna w nocy, ale wstaję rano i dzień zaczynam od biegania. Potem siadam do pisania i właściwie, gdyby nie moje dwa psy, siedziałabym przy klawiaturze do wieczora. Przerwę robię tylko, gdy je wyprowadzam. Przerwa w pisaniu sprawia, że potem muszę na nowo „wchodzić” w opisywaną historię, a to wymaga czasu. Nie można jednak pracować non stop. Trzeba odpocząć, uwolnić głowę od uporczywych obrazów, szczególnie, gdy są to obrazy makabryczne, mroczne - jak w kryminałach. Ale ja uwielbiam pisać i lubię kryminały, więc nie narzekam.
- To trudno powiedzieć, bo tworząc serię trzeba planować, tworzyć nawiązania, mieć już zarys następnej książki. Poza tym przygotowuję się do pisania, zbieram materiały. Dużo też się uczę, robiąc reasearch. Nie musi on dotyczyć tylko spraw kryminalnych. Np. w ostatniej powieści jest postać Marii Podgórskiej, która piecze ciasta. To taka ciepła, rodzinna osoba. Żeby ją wprowadzić musiałam upiec kilka ciast, choć nie potrafię piec, ani gotować. Do jednej z książek uczyłam się grać w szachy, a kiedy pisałam „Dom czwarty” wiele czytałam o historii II wojny światowej, poznawałam też historię Brodnicy, Pokrzydowa z tego okresu. Tak więc trudno mi precyzyjnie określić czas, w jakim książka powstaje. Do pisania „Śreżogi” usiadłam w styczniu tego roku, więc pisałam około 9 miesięcy.
- Nie robię takiej ładnej mapy, jak to czasem widać na filmach, z postaciami i nitkami wiodącymi do nich. Ale różne pomysły zapisuję lub fotografuję, bo jestem wzrokowcem. Niektórzy żartują, że te moje notatki są zaszyfrowane, a to dlatego, że mam bardzo brzydkie pismo ręczne. Czasem sama nie mogę ich odczytać (śmiech). Mnie to nie przeszkadza, bo nie muszę potem nawet do tych notatek zaglądać. Fakt zapisania utrwala mi się w pamięci. W czasie, kiedy powieść powstaje, mam wokół biurka pewien chaos, ale uporządkowany, bo wiem, gdzie co jest. Sprzątam po skończeniu książki.
- Kiedy piszę, myślami pozostaję w książce nawet wtedy, kiedy robię inne rzeczy, np. zakupy. Odpoczywam biegając. Biegam codziennie około 11 kilometrów. Jeden dzień w tygodniu biegnę około 20-30 kilometrów. Nie interesuje mnie czas i nie jest to, jak niektórzy mówią, jakiś katorżniczy reżim. Lubię biegać, bo daje mi to poczucie wolności.
- Moja praca jest właściwie nieustająca. Kończę książkę, cieszę się, że skończyłam, ale też odczuwam pustkę. I już wtedy myślę, co będę robić ze swoim życiem. I powstaje zamysł następnej książki.
- Na razie nie. Staram się unikać schematów, ale jestem jeszcze przywiązana do moich bohaterów i nie chcę ich porzucać. Poza tym lubię kryminały - i czytać, i pisać. To taka gra logiczna pomiędzy autorem i czytelnikiem; zabawa, w której autor stara się ukryć mordercę, a czytelnik go odnaleźć. To gra bardzo wciągająca, nie tylko zresztą dla mnie. Dostaję listy od moich czytelników, którzy piszą mi, że moje książki pozwoliły im przetrwać jakiś trudny czas, np. choroby, bo tak bardzo weszli w świat kryminału, że zapomnieli o swoim cierpieniu. To mnie utwierdza, ze to co robię ma sens.
- Pisarz większość czasu spędza samotnie przy komputerze, więc nie przeżywam takiego szoku związanego z zamknięciem. Na wakacje też nie wyjeżdżałam już od dawna. Tak jak inni boję się o moich bliskich, o zdrowie.
- Prawdopodobnie koronawirus to uniemożliwi i pozostaną tylko spotkania w internecie. Szkoda, bo już stęskniłam się za żywą obecnością moich czytelników. Lubię się z nimi spotykać, widzieć ich reakcje, emocje, których spotkania online nie oddają. Zlot w Lipowie w tym roku był także online. Mogło w nim uczestniczyć o wiele więcej osób, zrobiliśmy ciekawe filmy prezentujące różne miejsca z okolic Brodnicy, które w kryminałach można odnaleźć. Trudno powiedzieć co będzie latem przyszłego roku, czy będzie już możliwe spotkanie "na żywo”.
KATARZYNA PUZYŃSKA - z wykształcenia jest psychologiem, była nauczycielem akademickim. Napisała 12 kryminałów, opowiadania do trzech antologii i serię książek non-fiction "Policjanci”. W roku 2019 znalazła się w gronie dziesięciu polskich pisarzy, których książki sprzedawały się najlepiej (ranking tygodnika „Wprost”).
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz