Zamknij

Zdarzyło się 100 lat temu. Poszedł do koszar i gdy był przy bramie padł strzał!

19:22, 30.10.2020 Aktualizacja: 19:18, 22.08.2024
Skomentuj Foto: (https://dokorzeni.edupage.org/.: Powitanie oddziałów Armii Błękitnej w Jabłonowie Pomorskim w 1920 roku. Foto: (https://dokorzeni.edupage.org/.: Powitanie oddziałów Armii Błękitnej w Jabłonowie Pomorskim w 1920 roku.

Podczas rewizji w zamku i kościele jabłonowskim Niemiec szukając broni otworzył trumnę księżnej Ogińskiej, wyrzucił z niej zwłoki i zawołał: "Ty stara babo, gadaj, gdzie jest ukryta broń!". Niemcom udało się ustalić, że w kościele w Osieku zebrało się około 100 poborowych do spowiedzi. Otoczyli kościół i aresztowali wszystkich

W tegorocznym Wojewódzkim Konkursie Historycznym w Toruniu "Oni tworzyli naszą historię" im. gen. bryg. prof. E. Zawackiej uczennica III LO w Brodnicy Aleksandra Wrońska za swoją pracę uzyskała od kapituły konkursu wyróżnienie. Licealistka napisała pracę pt. "Dla Ciebie Polsko i dla Twej chwały. Jabłonowiacy w walce o powrót do Wolnej Polski".W swojej pracy uczennica pisze: „Zabójstwo arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, austriackiego następcy tronu, dokonane 28 czerwca 1914 roku w Sarajewie przez serbskiego nacjonalistę stało się pretekstem do wybuchu I wojny światowej. Problem odzyskania przez Polskę niepodległości nabrał istotnego znaczenia. Wojna bowiem toczyła się na ziemiach polskich, stanowiących jeden z głównych terenów walk prowadzonych w tej wojnie przez Niemcy i Austrię przeciw carskiej Rosji.
Postawa Polaków nie mogła być więc obojętna dla żadnego z mocarstw zaborczych. A co na to Polacy? Wielu z nich, tak jak chociażby doktor Jan Janaszek – brodnicki działacz niepodległościowy – na wieść o wojnie rzekł: »zobaczy pan, że teraz będzie Polska«. Wypadki potoczyły się na »zasadzie domina« i państwa europejskie znalazły się w stanie wojny.

[ZT]26286399[/ZT]

31 lipca 1914 roku mieszkańców Brodnicy zaskoczył widok oficera w stalowym hełmie wraz z towarzyszącymi mu sześcioma żołnierzami z najeżonymi bagnetami i doboszem wybijającym na bębenku dość długo i monotonnie. Oficer z polecenia naczelnego wodza odczytywał ogłoszenie o wprowadzeniu stanu pogotowia wojennego.

Wielu Polaków »wymigiwało się« od powołania do niemieckiego wojska, co nie umniejsza faktom, że w polskich domach na wieść o śmierci mężów i synów doszło do dramatycznych wydarzeń. Wojna dla wszystkich wlokła się w nieskończoność. Na dodatek Niemcy rozpoczęli akcję zbierania datków na pożyczkę wojenną, ale pieniądze wpływały opieszale. Ludność polska na niemieckie pożyczki wojenne nie dawała dobrowolnie ani jednego feniga.

Powyższe przykłady pokazują, jak Polacy odnaleźli się w nowej wojennej sytuacji. Nie ulega wątpliwości, że ludność powiatu brodnickiego szybko zdała sobie sprawę, że władze niemieckie podają o sytuacji na frontach tylko ocenzurowane informacje. Pocztą »pantoflową« przychodziły te prawdziwe, nie tylko mówiące o zwycięstwach Niemców. Na nie Polacy czekali ze szczególną intencją, wierząc, że Polska wkrótce się odrodzi”.

Aresztowania, przeszukania i rewizje

„Oprócz postawy wyczekiwania i cichego oporu swoją aktywność zwiększyli działacze niepodległościowi, co naraziło ich na represje ze strony niemieckich władz.

[ZT]26315435[/ZT]

Już 10 sierpnia 1914 roku powiatem brodnickim wstrząsnęła wieść o aresztowaniu wielu polskich patriotów, bo aż około czterdziestu. Wśród nich znaleźli się »najlepsi z najlepszych«: doktor Józef Karwat z Wichulca, Kazimierz Okoniewski, Bolesław Bardzki, mistrz rzeźnicki Malinowski ze Zgniłobłot, Józef Sowiński z Gortatowa. Do transportu w Jabłonowie przyłączono Leona Ossowskiego z Białobłot, Józefa Łyskowskiego z Kitnówka i administratora dóbr Jabłonowo Józefa Piotrowskiego. Miejscem docelowym było więzienie śledcze w Toruniu, ale część osób trafiła do Grudziądza. Ostatecznie po kilku dniach przetrzymywania wszystkich więźniów wypuszczono do domu. W międzyczasie, by zastraszyć ich rodziny i sąsiadów udzielano informacji, że zostali oni rozstrzelani. »Ojciec p. Kazimierza Okoniewskiego chciał się dowiedzieć cokolwiek o losie aresztowanego syna. Poszedł do koszar i gdy był przy bramie, padł w podwórzu koszarowym strzał. Powiedziano mu, że w tej chwili syna jego rozstrzelano. Blisko 80-letni starzec wrócił do domu zupełnie załamany. Później okazało się, że syna jego wywieziono do Torunia. Aresztowania te ludność polska głęboko zapisała sobie w pamięci«.

[ZT]26333736[/ZT]

W trakcie przeszukania i rewizji domów Niemcy dopuszczali się wręcz rzeczy zbrodniczych. Dla przykładu »podczas rewizji za bronią w zamku i kościele jabłonowskim,  jeden z żołdaków otworzył trumnę ś. p. księżnej Ogińskiej i wyrzucił zwłoki z trumny i wołał: ty stara babo, gadaj, gdzie jest ukryta broń!«.

Początek wojny to nieustanne zwycięstwa armii niemieckiej. Radość wśród Niemców była tak wielka, że w domach w Brodnicy i innych miastach kazano wywieszać flagi, oczywiście II Rzeszy. »Pewnego razu siostra aptekarza p. Halina Stankowska własnoręcznie zdjęła chorągiew, wywieszoną przez posłańca, bez opowiedzenia się. Stawiono ją przed sądem i skazano na 14 dni więzienia za jawne okazywanie uczuć wrogich niemczyźnie«.

Niemcy bacznie też przyglądali się przebiegającej nieopodal granicy prusko-rosyjskiej. Udało im się między innymi ustalić, że w kościele w Osieku zebrało się około 100 poborowych do spowiedzi. Ułani niemieccy otoczyli kościół i aresztowali wszystkich, ostatecznie wysłano ich na przymusowe roboty w głąb Niemiec. Jeszcze głośniejsza była sprawa aresztowania dwóch Polaków, którzy rzekomo mieli pomagać Rosjanom w walce przeciwko Niemcom. Sąd wojenny w Brodnicy skazał ich na śmierć, a wyrok wykonano w lasku miejskim. Wkrótce na grobach pojawiły się białe lilie. 26 czerwca 1921 roku, w wolnej Polsce, dokonano ekshumacji ciał i pochowano zabitych we wspólnym grobie na cmentarzu wojskowym w lasku. Pogrzeb ten przerodził się w wielką manifestację patriotyczną Niestety wiadomo tylko, że byli to Polacy mieszkający w powiecie rypińskim, ale ich imion i nazwisk nigdy nie ustalono (…).

[ZT]26386698[/ZT]

Stan wyczekiwania mieszał się z nadzieją, ale i z wieloma niebezpieczeństwami ze strony zaborcy niemieckiego. Niemcy na terenie powiatu, w tym Jabłonowa Pomorskiego utworzyli 15 listopada 1918 roku oddziały Grenzschutzu (Obrony Granicznej) i zaczęli pilnować, oczywiście kosztem Polaków, niemieckiego stanu posiadania. Jednak Polacy energicznie przystąpili do działania. W listopadzie 1918 roku w Poznaniu powstała Naczelna Rada Ludowa związana z Polskim Sejmem Dzielnicowym. W Brodnicy równolegle utworzona została Powiatowa Rada Ludowa (RL), która skupiała niemal cały ruch polski w powiecie. Według wytycznych Rady Ludowe miały powstawać w każdym obwodzie parafialnym. a każda z nich posiadała delegatów w Powiatowej RL i wybierała delegatów na Sejm Dzielnicowy.

Jednostce powiatowej podlegała m.in. jabłonowska RL, która według ówczesnych działaczy zaliczana była do jednych z najlepiej zorganizowanych komórek na terenie powiatu. RL na terenie Jabłonowa współorganizował m.in. ks. dziekan Julian Dzionara. Rada Ludowa w Jabłonowie 28 listopada 1918 roku zorganizowała wiec, na którym wybrano proboszcza Dzionarę na delegata na Sejm Dzielnicowy do Poznania. Natomiast na delegatów do Powiatowej Rady wybrano Antoniego Paczkowskiego z Jabłonowa oraz Teofila Lulę z Sadlinka. Głównym celem Rady było jednoczenie ludności oraz walka o rozszerzenie swobód obywatelskich dla Polaków. Do aktywnych działaczy RL na terenie miejscowości możemy zaliczyć ponadto: Tadeusza Narzymskiego, Antoniego Borkowskiego, Bernarda Klabuna oraz Oszwałdowskiego. Ostatnie ustalenia historyczne wskazują że »mężem opatrznościowym« odzyskania niepodległości w Jabłonowie był proboszcz parafii pw. św. Wojciecha w Jabłonowie Zamku Julian Dzionara”.

Mąż opatrznościowy – ks. Julian Dzionara

„W tym miejscu pragnę kilka słów poświęcić jego niepodległościowej działalności, gdyż jest to postać w zasadzie nieznana. Ksiądz Dzionara urodził się 31 grudnia 1875 roku w Chełmnie. Będąc uczniem chełmińskiego gimnazjum należał do tajnej patriotycznej organizacji filomackiej. Zapewne był jej aktywnym działaczem, gdyż pełnił rolę kółkowego. Tu też młody Julian mógł obserwować działalność księdza parafii p.w. Wniebowzięcia NMP w Chełmnie (Fary) Juliusz Pobłockiego, który był wybitnym działaczem niepodległościowym Po złożeniu egzaminu dojrzałości w 1897 roku Julian Dzionara studiował w Seminarium Duchownym w Pelplinie. Święcenia kapłańskie otrzymał 17 marca 1901 roku. W 1912 roku ksiądz został administratorem, dziekanem dekanatu radzyńskiego, a od 5 maja 1914 roku oficjalnie proboszczem parafii pw. św. Wojciecha w Jabłonowie Zamku.

[ZT]26405308[/ZT]

Od razu zaangażował się w działalność niepodległościową i szybko zyskał miano, również w opinii władz niemieckich, czołowego działacza sprawy odrodzenia niepodległej Polski. Stąd zapewne władze niemieckie od razu nie zdecydowały się zatwierdzić wyboru księdza Dzionary na proboszcza, nastąpiło to dopiero dwa lata później. Organizował »przemyt« polskich książek, w tym elementarza do nauki języka polskiego, które przychodziły na parafię i następnie z dużą ostrożnością były przez księdza Dzionarę rozprowadzane po całej okolicy. Ponadto był współzałożycielem Gazety Brodnickiej. Okoliczni księża, w tym ksiądz Dzionara z Jabłonowa, Gliszczyński z Linowa, Mańkowski z Lembarga i Szelbracikowski z Płowęża wykazali się ogromną odwagą, za którą mogli być przez władze zaborcze aresztowani.

Ksiądz Kiedrowski zapamiętał wydarzenie niezwykłe: »W tamtym czasie, na zakończenie mszy św. – jako ostatnią ewangelię – jeszcze odczytywano wstęp do Ewangelii wg. św. Jana. Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. A Słowo Ciałem się stało i zamieszkało między nami. Tym, którzy je przyjęli, dało moc, by się stali dziećmi Bożymi. Jednak ks. Dzionara, ks. Mańkowski i ks Gliszczyński wprowadzili pewną zmianę w ostatnich słowach: ’Słowo Boże Ciałem się stało i zamieszkało między nami, a Polakom, którzy je przyjęli – dało moc, by się stali dobrymi Polakami, dziećmi naszej Ojczyzny’. Po tych słowach na zakończenie mszy św., zaczynał się katechizm małego Polaka – dialog księdza z wszystkimi obecnymi w kościele: Również wy macie się stać dobrymi Polakami – dziećmi naszej Ojczyzny. Więc pytam:

Kto ty jesteś, a wtedy ja z wszystkimi – mocno i śmiało – Polak mały.

Jaki znak twój? Orzeł Biały.

Gdzie ty mieszkasz? Między swymi.

W jakim kraju? - W polskiej ziemi.

Czym ta ziemia? – Mą Ojczyzną.

Czym zdobyta? – Krwią i blizną.

Czy ją kochasz? – Kocham szczerze.

A w co wierzysz? – W Polskę wierzę.

Więc idźcie na tygodniowy trud. Bądźcie dobrymi Polakami. A ja was błogosławię – w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, i posyłam was na trud i na blizny – gdy trzeba, by Polska zawsze była Polską, a Polak – dobrym Polakiem.

[ZT]26420963[/ZT]

Wtedy bowiem wszyscy Polacy, ile sił i energii, zmagali się i walczyli, by Pomorze odzyskało wolność, by było polskie, bo Niemcy koniecznie chcieli, by Pomorze zostało niemieckie«”.

Ku Wolnej Polsce

„28 kwietnia 1919 roku został podpisany w Wersalu traktat pokojowy. Na czele batalionu jabłonowskiej Straży Obywatelskiej jako komendant stanął Jan Talkowski, jego zastępcą był Bernard Klabun, a sierżantem sztabu Władysław Borkowski. Wśród członków straży był Jan Kiedrowski z Buku Pomorskiego, a oddział pod jego kierunkiem dzień i noc pilnował torów i dworca kolejowego na trasie Jabłonowo Pomorskie – Prabuty. Straż wkrótce rozpoczęła systematyczną wartę na moście, zaczęto też pilnować młyny w Nowym Młynie i Świeciu nad Osą.

Jabłonowo Pomorskie swoje najszczęśliwsze dni przeżyło 18 i 19 stycznia 1920 roku. Na długo przed pieczołowicie przygotowywano się do doniosłych uroczystości. Na wieść o zbliżającym się Wojsku Polskim wprowadzono ostre pogotowie Obywatelskiej Straży Ludowej, szyto flagi i proporczyki w barwach biało-czerwonych oraz przygotowywano bramy triumfalne z przepięknymi girlandami. Jeszcze co prawda w ukryciu, ale już odważnie chór Lutnia, którego założycielem i dyrygentem był nauczyciel Józef Hoffmann, ćwiczył śpiew pieśni patriotycznych. Jabłonowiacy ledwo powstrzymywali się przed gwałtownym wybuchem triumfu i radości.

W końcu nastał dzień przekazania władzy cywilnej w polskie ręce. 18 stycznia 1920 roku niemiecki burmistrz Klimpel dokonał uroczystego przekazania władzy administracyjnej Jabłonowa na ręce nowego wójta Władysława Barańskiego. Uroczystość ta odbyła się w gmachu urzędu gminnego przy ul. Urzędowej.

19 stycznia 1920 roku stan wzruszenia ogarnął wszystkich mieszkańców Jabłonowa, do którego weszła grupa wojsk Frontu Pomorskiego dowodzona przez gen. Pruszyńskiego. Wszyscy nie posiadali się z radości, a każdy dom został przystrojony proporcami, girlandami i flagami narodowymi. U zbiegu ulic Grudziądzkiej i Głównej wójt Barański przywitał żołnierzy, a następnie wojsko w otoczeniu mieszkańców odbyło triumfalny marsz pod gmach poczty, gdzie odbyła się uroczysta msza św. dziękczynna. Celebrował ją ks. Julian Dzionara, który podziękował Opatrzności i Matce Boskiej za odrodzoną Polskę. Na zachowanym zdjęciu widać tłumy mieszkańców nie tylko Jabłonowa, ale i okolicznych wiosek. Dzień odzyskania niepodległości przez Polskę z pewnością uchodził za jeden z najszczęśliwszych dni w życiu jabłonowskiego księdza. Chór Lutnia dodatkowo uświetnił mszę pieśniami patriotycznymi i religijnymi. Wieczorem odbyła się uroczysta akademia oraz bal wojskowy. Wojsko Polskie gościło w Jabłonowie przez cztery dni, a następnie 23 stycznia wyruszyło w kierunku Grudziądza”.

 

(Radosław Stawski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%