Zamknij

Rowerem do pracy jeździł burmistrz

17:53, 28.08.2019 Aktualizacja: 15:49, 25.01.2023
Skomentuj Foto (Archiwum): Tak brodniccy 'kołownicy' z udekorowanymi rowerami witali w mieście księdza biskupa Stanisława Okoniewskiego w 1927 roku. Foto (Archiwum): Tak brodniccy 'kołownicy' z udekorowanymi rowerami witali w mieście księdza biskupa Stanisława Okoniewskiego w 1927 roku.

Jak wiadomo już w średniowieczu rodzaj drewnianego roweru naszkicował Leonardo da Vinci, ale powszechnie uznaje się, że pierwszy jednoślad oficjalnie został wynaleziony w 1817 roku, a opatentowany rok później. Jego niemiecki konstruktor – baron Karl von Drais nazwał swój pojazd „Laufmaschine”, czyli „maszyną do biegania”. Pomysł podjęli inni konstruktorzy. Anglik Denis Johnson stworzył na przykład drewniany, dwukołowy pojazd, ale bez pedałów, więc napędzany stopami, który przypominał dzisiejsze dziecięce rowery biegowe. Te pojazdy zaczęły szybko uchodzić za symbol nowoczesności, ale ze względu na rosnącą liczbę potrąceń pieszych, niektóre miasta wprowadziły zakazy używania takich pojazdów. Mimo tego konstruktorzy nie rezygnowali i w kolejnych latach dokonywali ciągłych zmian i ulepszeń. Tak pojawiły się welocypedy, więc trójkołowe tricykle czy czterokołowe kwadracykle.

W latach 60. XIX wieku Pierre Michaux zbudował pierwszy dwukołowy rower z pedałami na przednim kole, które było nieco większej średnicy od tylnego. Rowerzysta musiał wszak rozpędzić ten 45-kilogramowy pojazd o metalowych ramach i żelaznych obręczach kół, a następnie na niego wskoczyć. Upadek wraz z całym tym żelastwem nie należał do przyjemnych, stąd nazwa tego pojazdu – „łamacz kości”. Jako że ewidentnie potrzebne były konstrukcyjne zmiany, stąd wprowadzono gumowe koła (folgumy) i łożyska kulkowe.

W epoce wiktoriańskiej, do końca lat 80. XIX wieku na ulicach miast pojawiły się bicykle, czyli szprychowe dwukołowce z ogromnym kołem przednim i małym tylnym (Anglicy twierdzili, że wyglądało to tak, jakby większa moneta ciągnęła za sobą mniejszą). Jako że i wówczas nie znano przekładni łańcuchowej, pedały montowane były bezpośrednio do przedniego koła. Im większą prędkość chciano uzyskać, tym bardziej powiększano średnicę przedniego koła, choć naturalnym ograniczeniem była długość nóg kierowcy, który musiał dosięgnąć nimi pedałów, choć nie dotykał ziemi. Na ten osobliwy i nieco rozpędzony pojazd trzeba było wskakiwać, a po zatrzymaniu umieć zeskoczyć, by nie uderzyć głową o bruk, co nie należało do sytuacji bezpiecznych. Choć udoskonaleniem konstrukcyjnym bicykla były hamulce i opony wypełnione powietrzem, wkrótce bicykl wyszedł z użycia. Pod koniec XIX wieku zastąpił go pojazd, jaki znamy współcześnie – posiadał dwa koła tego samego rozmiaru, pedały napędzały tylne koło za pomocą łańcucha i koła zębatego, miał też kierownicę i widelec podtrzymujący koło przednie. Ten pojazd wywołał wręcz rowerowe szaleństwo, a na dwukołowce wsiadały też kobiety, siłą rzeczy rezygnując z ciasnych gorsetów, długich sukni i kloszowych halek na rzecz spódnico-spodni.

W początkach XX wieku siłą rzeczy część oddziałów wojskowych w ramach I wojny światowej wyjechała na front rowerami i nimi wróciła potem do domów. Dwudziestolecie międzywojenne w Polsce to „złote czasy” dla jednośladów. Było ich już w Polsce tyle, że według anegdoty z bitwy polsko-radzieckiej i „Cudu nad Wisłą” w 1920 roku – bolszewicy przybyli do Warszawy na bosaka, a już uciekali w kierunku Litwy skradzionymi w Polsce rowerami.

Gdy w mieście takim, jak Brodnica jeździło początkowo raptem kilka czy kilkanaście aut – to rowery były głównym środkiem transportu. Ich popularność rosła, ponieważ stały się uosobieniem nie tylko przydatności, ale też wolności i wypoczynku. Jako że rowerzysta jeżdżąc przypominał kogoś, kto chodzi na pedałach – owe pojazdy w naszym kraju początkowo nazywano samochodami w odróżnieniu od automobilów, dla których wymyślono nazwę samojedziów. Zresztą warszawiak Edmund Perl miał również zbudować trójkołowy pojazd z drewna pod nazwą „samojazd” lub „samochód”, a w 1869 roku w Warszawie odbyły się pierwsze wyścigi „samojazdów”. Dopiero później to nazewnictwo się zmieniło. Auta nazwano samochodami, a dwukołowce – rowerami, od brytyjskiej firmy Rover, która eksportowała swoje pojazdy nad Wisłę. Cykliści grupowali się w towarzystwa, a pojazdów dostarczała im także rodzima produkcja. Oprócz zakładów prywatnych w 1929 roku Państwowa Wytwórnia Uzbrojenia w Warszawie, a dokładniej w zakładzie w Radomiu rozpoczęła produkcję rowerów „Łucznik” na skalę przemysłową – wytwarzając do 5.000 sztuk miesięcznie. W 1931 roku z Radomia wyjeżdżało 13 modeli rowerów młodzieżowych, damskich, męskich, turystycznych, wyścigowych, sportowych, nawet górskich, a do 1939 roku produkowano 18 modeli. Zielone modele 35 m.in. z uchwytami na karabiny wytwarzano na potrzeby polskiej armii. Radomskie rowery „Łucznik” i „Łucznik Ekstra” z piastami niemieckiego Torpedo, austriackiej Styrii 7 czy angielskiej ASF produkowano w kolorze czarnym. Tylko za dopłatą można było zamówić modele w kolorze zielonym, wiśniowym, chabrowym, perłowym, hawana czy khaki. W latach 1929-1939 w Radomiu wyprodukowano do 200.000 rowerów.

Po wojnie wznowiono produkcję rowerów w prywatnych firmach. W 1949 roku w Bydgoszczy powstała fabryka rowerów „Romet”, skupiające kilkanaście mniejszych zakładów na terenie kraju. W szczytowych latach produkcja „Rometu” osiągała 1.000.000 – 1.200.000 sztuk rocznie.

Również na ulicach Brodnicy i okolic królowały modele nazwane od planet – Merkury, Wenus, od słowiańskich podań – Goplana i Syrena, od wiatrów– Huragan, Wagant, Pasat, Orkan, Wicher, od ptaków – Kormoran, Albatros, Kobuz, Żuraw, Wilga, Flaming i Pelikan oraz inne – Wigry, Jubilat, Ambasador, Zenit, Konsul, Gazela, Kometa, Meteor, Orkan, Universal, Reksio, a po emisji „Krzyżaków” – Zbyszko i Jagna. W czasach PRL rodzice chrzestni najczęściej kupowali rower, jako prezent dla dziecka przy I komunii świętej.

Obecnie sprzedawanych jest w kraju ponad milion rowerów rocznie. Duży udział mają tu polscy producenci rowerów, a ściślej rzecz biorąc, firmy z polskim kapitałem, u których rowery są projektowane i ostatecznie montowane z części produkowanych w różnych regionach świata. Łukasz Przechodzeń wyliczył, że w 2019 roku na naszym rynku działa co najmniej 44 polskich producentów rowerów (m.in. Kross z Przasnysza, Unibike z Bydgoszczy, Cossack z Nowogrodu Bobrzańskiego, Dallas z Włocławka, Folta z Malborka, Kokkedal z Poznania, NS Bikes z Gdańska czy Romet koło Dębicy), a także 16 manufaktur produkujących rowery na zamówienie. Jakimi rowerami jeździ się w XXI wieku? Ich wachlarz jest spory – są to rowery trekkingowe, crossowe, górskie, miejskie, grawelowe, szosowe, torowe, przełajowe, triathlonowe, zjazdowe, enduro, handbike, tandemowe, customowe, ostre koło, single-speed, beach cruiser, bmx, ścieżkowe, dirtowce, rehabilitacyjne rowery trójkołowe, riksze rowerowe, elektryczne oraz monocykle.

Radosław Stawski

Na podstawie:

* R. Sudziński, Życie gospodarcze Bydgoszczy w okresie II Rzeczypospolitej, [w:] Historia Bydgoszczy, tom II, część druga 1939-1945, Bydgoszcz 2004.
* bikester.pl
* wrower.pl
* roweroweporady.pl

(Radosław Stawski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%