Sprinterka, oszczepniczka, dyskobolka, skoczkini w dal, pięcioboistka. Mistrzyni olimpijska i osiemnastokrotna rekordzistka świata urodziła się i mieszkała w Wierzchowni niedaleko Górzna. Dom jej rodziców stoi do dziś
Od 5 lipca do końca sierpnia w Gminnym Ośrodku Kultury w Górznie (w godzinach pracy) otwarta jest wystawa fotograficzna „Stanisława Walasiewicz – fotograficzna opowieść najszybszej kobiety świata”. Wystawa to 20 plansz ze zdjęciami, opowieściami i historiami przygotowana przez Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie. Plansze zawierają informacje o życiowych perypetiach rodziny, opisują karierę, życie na emigracji oraz to jak bardzo Stanisława Walasiewicz czuła się Polką.
Tekst archiwalny z Czasu z 11 kwietnia 2008 roku
Stanisława Walasiewicz-Olson urodziła się 11 kwietnia 1911 r. w Wierzchowni. Do jej największych sukcesów sportowych należą zdobyte dla Polski: złoty medal olimpijski wywalczony w Los Angeles w 1932 r. w biegu na 100m. oraz „srebro” na tym dystansie wywalczone w 1936 na igrzyskach w Berlinie. Po II wojnie światowej w 1946 r. w wieku 35 lat występowała jeszcze w mistrzostwach Europy w norweskim Oslo w dresie z białym orłem na piersiach. Mając ponad pięćdziesiąt lat przyleciała do kraju, by wystartować w prestiżowej imprezie - pokazowych biegach reprezentantów Polski na zawodach lekkoatletycznych w Krakowie. Choć przez wiele lat mieszkała w Stanach Zjednoczonych, w międzynarodowych zawodach reprezentowała wyłącznie polskie barwy.
Urodziła się jako poddana cara Mikołaja II Aleksandrowicza Romanowa, tytularnego króla Polski, bowiem Wierzchownia wskutek rozbioru Polski przez ościenne mocarstwa znalazła się pod zaborem rosyjskim. Obecnie leży w granicach gminy Górzno, a w administracji kościelnej należy jak wówczas do parafii św. Bartłomieja w Świedziebni. Posadowiony na skraju wsi, mały, drewniany, pokryty strzechą domek, w którym przyszła na świat, można oglądać do dziś. Wyróżnia się słomianym dachem. Obecnym właścicielom służy jako rekreacyjna baza na sobotnio-niedzielne wypady i wakacje.
Wierzchownia -niewielka wieś, niegdyś była osadą młyńską. Jest malowniczo położona nad niewielkim jeziorkiem o tej samej nazwie. Przez jezioro przepływa rzeczka Pissa, dawniej napędzała koło młyńskie prowadząc swe wody ku jezioru Księte. Kiedyś Wierzchownię zamieszkiwali tylko młynarz i rolnicy, obecnie ma charakter wybitnie letniskowy. Dom Walasiewiczówny jest niewielki. Szczęśliwie wygląd zewnętrzny tej zrębowej konstrukcji nie został naruszony żadnymi przeróbkami. Sprawia wrażenie, że czas zatrzymał się dla niej. Wśród starych stodółek i szop wygląda jak chłopska chałupa rodem ze skansenu. Otoczona zielenią, przy wiejskiej, spokojnej drodze wiodącej do pobliskiego lasu, dzielnie przetrwała próbę czasu.
Maleńka Stasia miała zaledwie kilkanaście miesięcy kiedy ze swoją matką wyruszyła w wielką podróż za ocean. Popłynęły do Stanów Zjednoczonych do jej ojca, który jak wielu rodaków wówczas emigrował do Ameryki za chlebem. Pracę dostał w Cleveland - prężnym ośrodku przemysłowym nad wielkimi jeziorami, w stanie Ohio. Zatrudniony jako robotnik w stalowni po upływie roku pracy zarobił tyle, że mógł sprowadzić do siebie rodzinę, chociaż i tam szczególnie na początku życie wcale nie było lekkie. Amerykańskie dzieciństwo dziewczyny, jakże typowe: skakanki, koszykówka, a nawet baseball, w który z powodzeniem grała Stasia. Świetnie radziła sobie we wszystkich grach zespołowych, chociaż blaski mistrzowskiej, sportowej sławy miały przyjść w sporcie indywidualnym. Jak wiele polonijnych dzieciaków, Walasiewiczówna już jako uczennica i absolwentka Collegu, w szkolnych latach otarła się o Stowarzyszenie Gimnastyczne Sokół, mające swoje agendy pośród polskiej emigracji w Ameryce.
Mając osiemnaście lat, jako zawodniczka w barwach Sokoła Cleveland po raz pierwszy w 1929 r. przypłynęła do Polski. W Poznaniu miała wtedy miejsce Powszechna Wystawa Krajowa dyskontująca sukcesy gospodarcze Polski w dziesięciolecie Jej niepodległości. W jej ramach zorganizowano Wszechsłowiański Zlot Sokołów . Pobyt w kraju, zawiązane znajomości i przyjaźnie na zlocie sprawiły, że odtąd Stanisława Walasiewiczówna do kraju wracała przy każdej nadarzającej się okazji. Szczupła dziewczyna o chmurnym spojrzeniu i kosmykiem ciemnych włosów wymykających się z pod beretu - jak określali mistrzynię ówcześni sprawozdawcy sportowi - występowała w naszym kraju najpierw w barwach warszawskiego Klubu Sportowego Grażyna. Tu miała przyjaciół i czuła się nad Wisłą dobrze. Po pięciu latach od pierwszego pobytu w kraju 23-letnia Stanisława zdobyła swoje pierwsze trzy tytuły mistrzyni Polski w biegach na dystansach: 60; 100 i 200 metrów. Reprezentowała też klubowe barwy stołecznych zespołów sportowych Warszawianki i Legii. Wcześniej w 1929 r. w meczu lekkoatletycznym w Królewskiej Hucie bijąc rekord świata (7,6 s.) na 60 m zadebiutowała w reprezentacji Polski w jednym teamie z kończącą swą karierę legendarną dyskobolką Haliną Konopacką. Walasiewiczówna ją przebiła osiągnięciami. Konopacka ma na swym koncie 18 rekordów polski i 3 światowe, podczas gdy Stanisława Walasiewicz legitymuje się siedemnastoma czempionatami Polski i osiemnastoma rekordami świata. Jej wszechstronność obrazuje choćby fakt, że mistrzostwo kraju zdobyła w konkurencjach biegowych na dystansach: 60 m, 80 m przez płotki, 100 m, 200 m. w rzucie oszczepem, pięcioboju nowoczesnym i skoku w dal z rekordem kraju 6,4 m. Wynik ten nie pobity przetrwał aż szesnaście lat, od roku 1938 r. do 1954.
Mieszkając zagranicą przybywała na każde wezwanie polskich władz sportowych, by bronić naszych barw podczas igrzysk olimpijskich, mistrzostw Europy i świata. Uczestniczyła w meczach międzypaństwowych i wielokrotnie w czempionatach Polski. Sanacyjne władze hołubiły Walasiewiczównę, a Polski Komitet Olimpijski nagradzał. W odróżnieniu od wielu jej mniej utytułowanych koleżanek była w stosunkach towarzyskich osobą bardzo skromną. Salon nie był jej domeną. Jej żywiołem był sport i stadion lekkoatletyczny.
W Ameryce na oficjalnych zawodach North Eastern Ohio, 24 VIII 1945 w Cleveland Walasiewiczówna przebiegła 100 m w rewelacyjnym czasie 11,1 s. Był to wynik lepszy od ówczesnego rekordu świata, wyrastający ponad epokę, ale pozostał tylko jako rezultat nieoficjalny. Działacze Amerykańskiej Unii Lekkiej Atletyki mieli żal do Stanisławy o to, że nie reprezentowała ona USA i nie dołożyli żadnych starań, by rekord ten został zatwierdzony. Wielokroć próbowali nakłonić naszą sportsmenkę do zmiany barw narodowych, jednak bezskutecznie. Korzyści jakie mogła za to osiągnąć były kuszące. Reprezentowanie USA oprócz znakomitej pozycji, pieniędzy, dawało możliwość automatycznego zdobycia uprawnień do pracy w sporcie po zakończeniu kariery zawodniczej. Chociaż było to przedmiotem jej planów na życie, pozostała wierna biało-czerwonemu dresowi. Stanisława Walasiewicz -Olson marzyła o trenerskiej pracy w sporcie z dziećmi i młodzieżą, ale nie dane jej było za oceanem zdobyć uprawnień. Na życie zarabiała pracując ciężko jako robotnica w fabryce tworzyw sztucznych i browarze. Mimo tak znacznych międzynarodowych osiągnięć sportowych bez amerykańskiego obywatelstwa nie mogła liczyć za oceanem na splendor i odcinanie kuponów od sławy. Zmarła tragicznie dożywszy 69 lat w Cleveland w nocy z 4 na 5 grudnia 1980 roku w wyniku postrzału z ręki bandyty-złodzieja.
Na podstawie:
1. Encyklopedia olimpijska Paryż - Sydney
2. Bohdan Tuszyński „Sportowe pióra”
3. Województwo bydgoskie - przewodnik
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz