Dziś w pałacu Anny Wazówny uroczystość z okazji „99. rocznicy Powrotu Pomorza do Macierzy i 74. rocznicy wyzwolenia Brodnicy”. Wstęp za zaproszeniem, a organizatorami imprezy są burmistrz Brodnicy, starosta brodnicki. Tylko że sformułowanie „wyzwolenie Brodnicy” dla mnie jest nie mniej kontrowersyjne, jak słynne już „polskie obozy koncentracyjne”.
Kradli, burzyli, wywozili do łagrów
Co się wydarzyło 74 lata temu? 23-24 stycznia Rosjanie zajęli Brodnicę. Wkroczyły tu wydzielone jednostki 65. Armii generała Pawła Iwanowicza Batowa, wspierane przez 1 Gwardyjski Korpus Pancerny gen. Michaiła Panowa. W opinii wielu świadków tamtych dni słowo „wyzwoliły” jest jednak co najmniej niefortunne. Właściwsze byłoby – „zajęły” lub „przejęły”, bądź „rozpoczęły kolejną okupację”. Armia Czerwona potraktowała bowiem Brodnicę jako miasto niemieckie.
Opierając się na kilku źródłach, tamte wydarzenia opisywał już na naszych łamach przed rokiem Radosław Stawski. Przypomnijmy: w styczniu 1945 roku Brodnica była zniszczona wojną – w gruzach leżało blisko 40 procent zabudowy miasta – w tym ratusz przy ul. Hallera, szpital, budynek policji, gmachy szkół powszechnych, budynki przy ul. Mostowej, wiadukt kolejowy w Michałowie, mosty przy Wieży Mazurskiej i Domu Dziecka, mostek przy ul. Kamionka, pałac Anny Wazówny, nastawnie i dwie kolejowe wieże ciśnień. Znaczną część tych obiektów spalili właśnie czerwonoarmiści – w tym właśnie pałac Anny Wazówny, gdzie teraz świętujemy to „wyzwolenie”.
Brodnica była w rękach radzieckiej Komendantury Wojennej, a wojskowych rozkwaterowano w ocalałych zakładach, szkołach i budynkach użyteczności publicznej. W myśl odgórnych dyrektyw rekwirowano polskie mienie, zabierano niektóre urządzenia fabryczne i inne przydatne elementy wyposażenia zakładów. W ślad za armią kroczyli funkcjonariusze NKWD. Rozpoczęto falę aresztowań wśród obywateli polskich narodowości niemieckiej, którzy nie wyjechali stąd przed nadejściem Rosjan. Do więzień wtrącano też przedstawicieli polskiej inteligencji. Jak wynika z niepełnych danych – blisko 700 osób wywieziono stąd na zatracenie do łagrów w głębi ZSRR.
Dla mnie to nie było żadne wyzwolenie, tylko zmiana okupanta.
Niedoceniony gen. Pruszyński
Co do tej drugiej rocznicy – 99. rocznicy powrotu Brodnicy do Macierzy – tu też warto pokusić się o pewne wyjaśnienia. Rzeczywiście, warto upamiętnić, że Polska była tu dopiero w 1920 roku, a nie w 1918, gdy kraj oficjalnie uzyskał niepodległość. Wszędzie natomiast podaje się, że miasto wyzwoliła armia gen. Hallera, a imię tegoż generała nadano jednej z centralnych ulic. Wszystko się zgadza, ale czy to znaczy, że Haller wyzwolił Brodnicę? Taki skrót myślowy powszechnie funkcjonuje, ale warto to uściślić. Ze źródeł wynika, że Józef Haller nasze miasto zobaczył dopiero... kilka lat później. Bezpośrednio wojskiem kierował gen. Pruszyński i to on wkroczył do miasta. Tyle że on swoją ulicę dostał u nas dopiero niedawno, tylko na peryferiach.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz