Zamknij

Brodnica ciągle w jego sercu

Radosław Stawski 18:24, 01.12.2015 Aktualizacja: 15:17, 25.01.2023
Skomentuj Foto: Agencja Wyborcza.pl: Romuald Wicza Pokojski Foto: Agencja Wyborcza.pl: Romuald Wicza Pokojski

Romuald "Wicza" Pokojski, rocznik 1973, w Brodnicy się wychował, uczył się najpierw w Szkole Podstawowej nr 4, a potem w liceum przy Lidzbarskiej. Potem skończył Akademię Teatralną im. A. Zelwerowicza w Warszawie na wydziale wiedzy o teatrze. W 1991 roku założył autorski Teatr Wiczy, z którym zrealizował ponad 20 spektakli, zarówno scenicznych, jak i plenerowych. W latach 1994-1997 pracował w Instytucie Teatru Narodowego i Teatrze Narodowym, gdzie współtworzył pierwszą impresaryjną scenę teatralną w Polsce - Teatr Mały. W latach 2006-2009 był wykładowcą na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Był pomysłodawcą i dyrektorem Międzynarodowego Festiwalu Bulwar Sztuki (2003-2006), kierownikiem społecznego domu kultury Centrum Wolnego Czasu Wicza (2004-2009), realizatorem projektów artystyczno-społecznych adresowanych do bezdomnych i emigrantów. W latach 2008-2011 był dyrektorem programowym Biura Gdańsk 2016, współautorem strategii kulturalnej "Wolność kultury. Kultura Wolności". Jako reżyser i dramaturg współpracował z teatrami: Baj Pomorski w Toruniu, Olsztyński Teatr Lalek, Teatr Wybrzeże w Gdańsku. Jego spektakle były prezentowane m.in. w Armenii, Czechach, Chorwacji, Danii, Grecji, Hiszpanii, Iranie, Irlandii, Niemczech, na Litwie, Słowacji, w Szwecji, USA, Wielkiej Brytanii, we Włoszech, na Białorusi, w Japonii. Był laureatem wielu nagród indywidualnych i zbiorowych, m.in. za innowacyjność w sztuce lalkarskiej za spektakl "Dietrich. Broken nails" podczas World Festival of Puppet Arts w Pradze w 2009 roku. W 2007 roku otrzymał medal Zasłużony dla Kultury Polskiej.

4 grudnia o godz. 18 w Brodnickim Domu Kultury będzie można obejrzeć spektakl "Remus" w jego adaptacji. Bilety w cenie 25 zł są do nabycia w BDK.

Rozmowa z Romualdem "Wicza" Pokojskim

Radosław Stawski: Tak się złożyło, że chodziłem w liceum do klasy razem z artystami, zafascynowanymi teatrem "Wiczy", miałem więc okazję niejako od środka poznać czas powstawania środowiska teatralnego w Brodnicy. Aneta Giemza, Krystian Wieczyński i Marcin Biskupski to tylko niektórzy z brodniczan, którzy współdziałali z pańskim teatrem... Romuald "Wicza" Pokojski: - Tak... To właśnie oni wówczas tworzyli trzon teatru "Wiczy". Nadal utrzymujemy kontakty. Z Krystianem współpracuję artystycznie. Z Anetą również. Jestem wielce rad, że "BUT", czyli "Brodnicka Uczta Teatralna" prowadzona pod jej kierunkiem jako festiwal świetnie się rozwija. Zawsze zastanawiałem się, skąd pochodzi nazwa "Wicza"? To ksywka, czy pseudonim artystyczny? Skąd w ogóle wzięła się ta nazwa, która tak bardzo przylgnęła do pańskiego nazwiska? Artyści z mojej klasy, gdy ich o to pytałem, nie chcieli tego zdradzić. Czy to tajemnica? - " Wicza" to pseudonim artystyczny, który tak zrósł się ze mną, że wydaje się nierozerwalny. Niech jednak pozostanie moją słodką tajemnicą, skąd się wziął. Zdradzę jedynie tyle, że wynika on z więzi z moim dziadkiem. Niech więc zostanie, że słowo "Wicza" powstało dla uczczenia pamięci o dziadku, resztę w tym temacie chciałbym zachować tylko dla siebie. Wielu brodniczan zastanawia się, jak potoczyła się pana sprawa w kwestii poprowadzenia toruńskiego Teatru imienia Wilama Horzycy w charakterze dyrektora tej placówki. - Ta sprawa nadal się toczy, a ja o wszystkich szczegółach postępowania dowiaduję się za pośrednictwem mediów. Jestem przedmiotem, a nie podmiotem w sprawie tego zdarzenia. Wiem, że Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił dwie uchwały zarządu województwa w sprawie odwołania wyboru dyrektora teatru imienia Wilama Horzycy. Teraz wszystko jest w ręku marszałka województwa, który może wnieść wniosek o apelację. Jeśli tego nie uczyni, pozostaje oczekiwanie na uprawomocnienie się wyroku. Wnioskuję, że media odgrywają więc w pana życiu dużą rolę? - Tak... (śmiech), na pewno... To, co jednak jest najistotniejsze w całej tej sprawie, to fakt, że jednak warto protestować. Kilkoro aktywistów zgłosiło decyzję marszałka o unieważnieniu konkursu na dyrektora toruńskiego teatru do wojewody, który dostrzegł problem i nadał bieg kolejnym zdarzeniom w tej sprawie. Warto więc reagować na niegodziwości. Z mojej strony dziękuję wszystkim tym osobom, które zaangażowały się w obronę zasad. Jak widać, było warto. Dodać mogę, że jeżeli wyrok się uprawomocni, oznaczać to będzie dla wszystkich organizatorów, że decyzje komisji konkursowych przy wyborze na dyrektorów są i będą wiążące. Teraz pozostaje, jak już powiedziałem, oczekiwanie na uprawomocnienie się wyroku sądu lub na wniesienie apelacji przez Urząd Marszałkowski w Toruniu. Czym w takim razie zajmuje się pan w życiu codziennym? - Od kilku lat mieszkam i pracuję w Gdańsku. Jestem obecnie dyrektorem Miejskiego Teatru "Miniatura". Wraz z ekipą artystów jesteśmy bardzo zaangażowani w twórczość artystyczną i nie mam, póki co, czasu na przemyślenia w kwestii skutków powziętych wyroków sądowych w sprawie, kto ma być dyrektorem teatru w Toruniu, a kto nie. Moje plany na przyszłość? Rozwój, rozwój, rozwój - powtarzając za panią premier. Myślę o dwóch kolejnych spektaklach w gdańskiej "Miniaturze". To bardzo ciekawa propozycja artystyczna. Czy utrzymuje pan kontakt z Brodnicą i Pojezierzem Brodnickim? - W październiku i listopadzie tego roku odwiedziłem Brodnicę. Późnym wieczorem odwiedziłem grób taty... Z Brodnicą jest tak, że mam duży sentyment do tego miasta i mieszkających w nim ludzi. Doceniam to miejsce i okolicę. Powroty nad Drwęcę to dla mnie zawsze podróż sentymentalna. Lubię spacer po rynku, a Szkoła Podstawowa nr 4 i Liceum Ogólnokształcące im. Filomatów Ziemi Michałowskiej to dla mnie miejsca szczególne, przy których miewam chwile na osobiste refleksje. Z Brodnicą jest jednak tak, że najbardziej się ją docenia, gdy się w niej nie jest. Nawet na odległość czuję to, że trudny do opisania duchowy mikroklimat i kulturotwórczy ferment nadal w niej trwa. Najbardziej daje się to odczuć podczas rozmów z brodniczanami, nawet za pośrednictwem telefonu. Na pewno działa to bardzo budująco. Brodnica pozwala dać duży krok w przyszłość. Osobiście dużo zawdzięczam, może nie tyle Brodnicy w sensie architektury i zabytków, o ile samym brodniczanom. Oczywiście z moimi rodzicami i bratem na czele. Zawdzięczam im to, kim teraz jestem. To odczucie ciągle trwa w mojej drodze zawodowej. Dla Brodnicy zawsze jest i będzie miejsce w moim sercu i w mojej głowie. Już 4 grudnia brodniczanie będą mieli okazję zapoznać się z pańską twórczością na deskach sceny w Brodnickim Domu Kultury... - Tak. Zapraszam tego dnia wszystkich na spektakl poświęcony tożsamości Kaszubów. Ujrzycie państwo na scenie 11 aktorów, którzy odegrają bardzo ciekawą historię Kaszuby o imieniu Remus, który postanawia uchronić od niebytu mowę kaszubską. Fabularna historia w reżyserii Remigiusza Brzyka, w mojej adaptacji dała efekt w postaci spektaklu - walki o tożsamość. Warto na ten problem popatrzeć w szerszym kontekście, zadając sobie pytanie, skąd jesteśmy i skąd pochodzimy. Dziękuję za rozmowę.

(Radosław Stawski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%