Zamknij

Wybory w XIX wieku - gdy Brodnica i okoliczne wsie były pod panowaniem pruskim

Radosław Stawski 12:25, 22.11.2014 Aktualizacja: 00:09, 10.08.2023
Skomentuj  ARCHIWUM - WYD. H. FUHRICH - BRODNICA ARCHIWUM - WYD. H. FUHRICH - BRODNICA

W XIX wieku, gdy Brodnica i okoliczne wsie były pod panowaniem pruskim, nie lada sztuką było wygranie wyborów do parlamentu pruskiego i wprowadzenia tam swojego posła. Polacy i katolicy chętnie wrzucali wówczas głosy do urn na rzecz Ignacego Łyskowskiego z Mileszew, a gdy go zabrakło - na Leona Rybińskiego z Dębieńca lub Różyckiego z Wlewska

Już wówczas starano się nakreślić idealną sylwetkę kandydata, na którego należało oddać swój cenny głos, wszak wówczas jedynie mężczyźni mogli stać się posłami. Jak miał wyglądał więc ów piękny, idealny człowiek?

Z pomocą na tak trudne pytanie przyszły pisma paryskie - oto warunki bycia pięknym mężczyzną według norm z przełomu XIX i XX wieku:

"1) przy horyzontalnym rozłożeniu rąk, odległość pomiędzy końcami palców środkowych odpowiadać będzie całkowicie jego wzrostowi od głowy aż do stóp; 2) linia, prowadząca od brody do włosów przez środek czoła jest trzy razy dłuższa od nosa; 3) długość nosa odpowiada długości ucha; 4) długość głowy, pomnożona siedemkroć razy, tworzy całkowita miarę wysokości mężczyzny".

Jako, że trudno byłoby biegać z miarą, by sprawdzić idealne proporcje kandydata, pozostało więc mieć nadzieję, że będzie mówił mądrze i dbał o interesy wyborców. Polacy i katolicy z okręgu Brodnicy stawiali na Ignacego Łyskowskiego, który zasłynął, jako pisarz, polski działacz narodowy, oświatowy, gospodarczy i polityczny na Pomorzu. W 1866 roku był posłem na sejm pruski, a od 1881 do parlamentu niemieckiego.

Wygrał, ale przegrał

1 kwietnia 1885 roku Gazeta Toruńska (R. 19, nr 74) w sprawach dotyczących sejmu pruskiego pisała:
"Komisya do rugów wyborczych do parlamentu niemieckiego przedłożyła sprawozdanie co do wyboru posła p. Łyskowskiego w okręgu Grudziądz-Brodnica. Pan Ł. wybrany został większością 107 głosów ponad absolutną większość, ale przeciw niemu wniesiono dwa protesty. Pierwszy z tych protestów podnosił, że przewodniczący przy wyborach dla 51 okręgu wyborczego obwodu brodnickiego nie kazał sobie przedłożyć listy wyborców w Lidzbarku, wskutek czego przynajmniej 10 wyborców nie mogło głosować. W drugim zaś proteście podniesiono, że za późno zażądano odpowiednią zmianę w osobach przewodniczących i co do jednego lokalu wyborczego.

Komisya jednakowoż obu tych zarzutów nie uznała, jak również trzeciego, że w kolonii Bimok 44 osób nie wpisano do listy wyborców. Nie przywiązano również żadnej wagi do dowolnego wyłożenia list w powiatach obwodu brodnickiego, które protest podnosił, co do punktu, że w powiecie brodnickim urzędowało, jako przewodniczący, a względnie, jako ławnicy - i protokoliści wielu płatnych urzędników stanu - a zatem urzędników: byli nimi burmistrz Dobrowolski w Górznie, nauczyciel Opałka w Zbicznie, Wodzyński w Zgniłobłocie i Eschenbach w Świerzynie, jako też ławniki Zimal w Słupie.

Ponieważ uznano, że obsadzenie komisyi wyborczej bezpośrednio urzędnikami państwowymi pociąga za sobą nieważność wyboru, wskutek tego uznano głosy oddane w powiatach wyborczych 6, 32, 35, 48 i obwodu brodnickiego, jako nieważne. Jeśli wynik wyborów porówna się z tą zmianą okaże się, że p. Łyskowski nie ma absolutnej większości. Komisya do rugów wyborczych uchwaliła tedy 10 głosami przeciw 2 zalecić parlamentowi uznanie wyboru p. Łyskowskiego za nieważny".

Nowość w głosowaniu: nie ustnie, lecz na piśmie

Gazeta "Przyjaciel: Pismo dla ludu" z 11 lutego 1887 roku (nr 12) informowała, że orędziem cesarskim rozwiązano parlament Rzeszy Niemieckiej z powodu nie wyrażenia zgody na podwyższenie liczby wojska do 41 tys. żołnierzy na 7 lat - tak chciał cesarz i rząd. Parlament zgodził się jedynie na 3 lata z możliwością skrócenia tego czasu. Rząd i cesarz orzekli, że zagraża to bezpieczeństwu państwa i rozpisali nowe wybory, licząc, że nowi posłowie zgodzą się na owe 7 lat. I turę rozpisano na 21 lutego: "odbywają się one nie ustnie, lecz kartkami, na których napisane lub wydrukowane jest imię, nazwisko i miejsce zamieszkania kandydata, i które każdy wyborca do urny wyborczej od godziny 9 rano do 6 z południa w dniu tym oddać powinien". Gazeta Toruńska (1887, R.21, nr 25) utyskiwała wówczas na brak dobrego kandydata z naszej, polskiej strony:

"Okręg Grudziądz- Brodnica przez długi czas reprezentowany był przez Niemców, małą większością obieranych. W roku 1881 był ś.p. I. Łyskowski i w 1884 r. go utrzymał. Zwycięstwo w roku 1881 było świetne, bo odniesione 8859 głosami przeciwko 7748. Niestety po śmierci I. Łyskowskiego (1820-1886) straciliśmy okręg ten, obecnie go zatem na nowo zdobyć należy. Możliwość jest, bo katolicy stanowią w nim większość".

Już dwa dni później, 13 lutego 1887 roku odbyło się zebranie w sprawie nadchodzących wyborów: "Z brodnickiego. Zwołane na dziś zebranie przedwyborcze do Zgniłobłot zagaił p. Ossowski z Najmowa, i takowemu na ogólne życzenie przewodniczył. Pan przewodniczący mówił następnie o wyborach samych, objaśnił różnicę między wyborami do sejmu pruskiego, a wyborami do parlamentu niemieckiego, wyłożył w krótkości prawo o wyborach i oznajmił zebranym, że kandydatem naszym na okręg brodnicko- grudziądzki jest pan Leon Rybiński z Dębieńca. W końcu wyłuszczył p. przewodniczący powody rozwiązania parlamentu, podniósł, że przy zeszłorocznych wyborach ulegliśmy jedynie z powodu opieszałości niektórych wyborców i wezwał, aby taka opieszałość się obecnie nie powtórzyła i aby każdy z wyborców nie tylko sam dopilnował obowiązku ojczysto- religijnego, ale i drugich, mniej chętnych do spełnienia powinności nakłonił. Jeżeli bowiem wszyscy zgodnie do urny przystąpią, zwycięstwo na pewno po naszej będzie stronie. W myśl uchwały zebrania przedwyborczego w Brodnicy z dnia 6 bm wybrano podkomitety parafialne dla parafii Nieżywięć i dla parafii Kruszyny Wielkie. Na skutek licznych życzeń postanowiono zwołać jedno zebranie dla samego Nieżywięcia" (GT, 1887, R.21, nr 36).

Śmiało i odważnie przystąpmy do urny wyborczej!

17 lutego 1887 roku wydano odezwę spisaną ówczesną składnią:

"Rodacy! Wiadomo Wam wszystkim, że niedozwolone przez większość parlamentu niemieckiego, tak znane siedmiolecie wojskowe, połączone z większymi dla ludności ciężarami, stało się jeżeli nie jedyną, to przynajmniej pozornie ostateczną przyczyną rozwiązania sejmu Rzeszy niemieckiej i rozpisania pospiesznego nowych wyborów. Dnia 21 lutego mamy się uiścić z naszego obowiązku obywatelskiego i narodowego zarazem, a do tego pod warunkami, które spełnienie tej powinności naszej w niebywałej dotąd mierze nam utrudniają, a którychże żadnym nieusprawiedliwionym czynem nie zawiniliśmy, jest nam świadkiem Bóg sam, który jest prawdą odwieczną. Liczne, wydane ustawy antypolskie stają się z tego względu tym groźniejsze, że w znacznej mierze mogłyby się do tego przyczynić, aby duch zwątpienia coraz szersze zatruwał koła skołatanego społeczeństwa naszego. Dlatego potrzeba zdwojonej nam czujności, niczem nieustraszonego męstwa i nigdy niestygnącej żarliwości w obronie przyrodzonych praw naszych.

Mając czyste sumienie, a nie poczuwając się pod względem politycznym do żadnej winy, śmiało też i odważnie, niezwyciężeni na duchu, możemy przystąpić do urny wyborczej i tem samem uroczysty i wymowny złożyć protest przeciwko położeniu wyjątkowemu, w jakiem się tak nagle społeczeństwo nasze znalazło. Stare głosi przysłowie: że każdy wart tyle, ile sam siebie ceni. Ceńmy przeto wysoko samych siebie, narodowość, mowę ojczystą i wiekami uświęcone zwyczaje nasze, te dobra, które od Boga, Stwórcy narodów i ludów otrzymaliśmy, a które po religii naszej św. są naszym skarbem najdroższym; a wtedy nie złudną będzie nadzieja nasza, że i dla nas, czy rychlej, czy później zaświta zorza, zwiastująca dzień wypoczynku, że wybije i dla nas godzina uznania.

W tej błogiej ufności utwierdza nas przekonanie o sprawiedliwości sprawy, w której obronie stajemy, bo sprawy opierającej się na niezmienionym praw przyrodzonym porządku, a na domiar tego uroczystymi traktatami przyrzeczeniami królewskimi nam poręczonej. W imię tych naszych świętych i nieprzedawnionych praw, odpierając zarazem ze stanowczością wszelkie, niesłuszne przeciw nam wymierzone zarzuty, jakobyśmy byli zwolennikami nieporządku, knującymi zdradę państwa i stanu, podejmijcie Rodacy czynność wyborczą, nie uchylając się przed żadnymi względami ludzkimi do dopełnienia tego świętego obowiązku. Łącząc się w duchu z naszymi braćmi w Wielkopolsce stańmy silni jednością do walki wyborczej z hasłem zbawczem na ustach: >Bóg z nami<. Na wszystkich posterunkach na całem obszernem państwie niemieckiem wre zawzięta walka wyborcza między licznemi i różnemi stronnictwami niemieckiemi, w skład parlamentu wchodzącemi. Wynik tych różnorodnych starań i sprzecznych dążności i nas więcej najwięcej, jak zazwyczaj obchodzi; bo będąc poddanymi państwa niemieckiego umiejętnie korzystać winniśmy z wszelkich przysługujących nam praw i mężnie obstawać przy wszelkich przywilejach, mocą konstytucyi Rzeszy niemieckiej, nam wraz całą resztą ludności przysługujących. Jednakże zawsze i wszędzie głównem naszem było i pozostać winno zadaniem: jak największą liczbę posłów Polaków w mandaty poselskie zaopatrzyć, którzy będąc reprezentantami narodu, mają być zarazem stróżami praw naszych, tłumaczami naszych życzeń i pragnień. Tego zadania pomni przystąpcie Rodacy, jak mąż jeden do urny wyborczej, głosując zgodnie i z zapałem na kandydatów przez komitet prowincyonalny Wam wskazanych, względnie przez Komitety powiatowe Wam wyznaczonych (...) Na okręg wyborczy Toruńsko - Chełmiński wyznaczony został Michał Szczaniecki z Nawry. Podpisali : Komitet wyborczy prowincyonalny na Prusy Zachodnie E. Parczewski, Ap. Działowski, przewodniczący Leon Czarliński, Ks. Dr. A. Wolszlegier, sekretarz" (Przyjaciel: Pismo dla ludu 1887, nr 14).

Ukarani za udział w wyborach i za wrzucenie głosu do urny

Życie to bezustanne pasmo wyborów - mniejszych i większych, gorszych i lepszych. W XIX wieku bywało jednak i tak, że za udział w wyborach i zagłosowanie na tego czy innego kandydata większą grupą pociągało za sobą lawinę konsekwencji. W 1890 roku napisano (GT 1890, R.24,nr 71):

"- Echa powyborcze. Pan Antecki urzędnik gospodarczy w Podciborzu w pow. brodnickim utracił posadę, ponieważ głosował na p. Różyckiego. Cały przebieg sprawy spisuje p. A. w liście wystosowanym od p. Różyckiego z Wlewska w ten sposób: >Obowiązkiem moim było zaprowadzić ludzi mieszkających w Podciborzu do urny wyborczej; uzyskałem pozwolenie od młodego p. Ryski (?) na pójście. Po odbytych wyborach starałem się przybyć jak najprędzej do domu, gdzie mnie p. Ryska starszy zapytał, od kogo dostałem pozwolenie udania się na wybory, a gdy powiedziałem, że od młodego pana, a na dalszą odpowiedź, że głosowałem na naszego kandydata, powiedział mi p. Ryska, że nie mam u niego miejsca, że mam się udać do p. Różyckiego albo p. Mieczkowskiego, bo on Polaka nie potrzebuje, bo tu są Prusaki, a nie Polaki<. Prosimy o zajęcie się tym człowiekiem, a mianowicie o poinformowanie go, że nie jest to żaden prawny powód do wydalenia go ze służby".

Na stare, zapiekłe animozje nie było jednak rady. Tylko nowe pokolenia mogły wnieść w tej materii zmiany.

Na podstawie:

Gazeta Toruńska, R. 19, nr 74; GT, 1887, R. 21, nr 25; GT, 1887, R. 21, nr 36; GT, 1890, R. 24, nr 71; GT 1912, R. 48, nr 208

Przyjaciel: Pismo dla ludu 1887, nr 14; 1887, nr 12

(Radosław Stawski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%